*
Allie wracała właśnie ze szpitala, z radością w sercu, taką,
która nie gościła u niej od dawna. Lekkim krokiem przemierzała ulice Londynu,
uśmiechając się do dzieci. Zawsze lubiła maluchy. Urocza dziewczynka o jasnych
kręconych włosach podeszła do niej z rozbrajającym uśmiechem na delikatnych
usteczkach. Stanęła obok rudowłosej i również oglądała wystawę z pięknymi
sukniami.
- Ta by pani pasowała – powiedziała malutka, wskazując na
kremową suknię godną Cesarzowej Elizabeth. – Wyglądałaby pani, jak królewna.
- Tak? – odparła Allie, po czym kiwnęła głową w kierunku
sukieneczki w kolorze kwiatu wiśni. – W tej byłabyś księżniczką.
Po chwili z kwiaciarni obok wyszła mama dziewczynki, widząc
tą scenę uśmiechnęła się przepraszająco w kierunku Rudzielca.
Pochłonięta gwarem miasta, wystawami drogich sklepów
zorientowała się, że dzwoni jej telefon. Nie patrząc na wyświetlacz, odebrała.
-Halo?
- Uhh, dlaczego nie odbierasz?! - po drugiej stronie usłyszała
zdenerwowany głos przyjaciela. Przyjaciela, którego darzyła tak głębokim
uczuciem, zwanym powszechnie miłością.
- Nie słyszałam. Przepraszam.
- Dobra, karę dostaniesz w domu – Ruda nie widziała Zayna,
lecz była pewna, że na jego twarzy gości w tym momencie łobuzerski uśmieszek. –
Gdzie jesteś?
-Byłam na zdjęciu gipsu – odpowiedziała spokojnie, idąc już
teraz w stronę domu chłopców szybszym krokiem.
- O rany, na śmierć zapomniałem! – mulatowi załamał się głos.
– Miałem cię zawieźć! Słuchaj, spotkajmy się w naszym parku, będę tam na ciebie
czekał.
Rozłączył się. Ruda więc skręciła w prawo, do ulubionego
miejsca jej i Zayna spacerów.
Kiedy doszła do ustronnego parku, w zacisznej części miasta,
Malik już tam na nią czekał. Miał spuszczoną głowę, ręce niedbałym gestem
włożone w przednie kieszenie czarnych spodni.
-Przepraszam – powiedział cicho. Ona objęła go za kark, a on
przyciągnął ją do siebie bliżej, położył dłonie na jej talii.
-Przecież nic się nie stało – wyszeptała w odpowiedzi.
Chłopak spojrzał na nią, wyglądała ślicznie – miała na sobie
śnieżnobiałą koronkową sukienkę, idealnie komponującą się z jej mleczną
karnacją i płomiennymi włosami.
I zrobił to, czego od
tak dawna pragnął. Pochylił się i pocałował ją, delikatnie, lecz namiętnie. A
kiedy odwzajemniła pocałunek, pogłębił go, sprawił, by ten stał się gorętszy.
Allie kurczowo złapała go za koszulkę, sama jeszcze mocniej się zatracając.
Oderwali się od siebie, bo jak wiadomo – człowiekowi
potrzebny jest tlen do życia. Dziewczyna spojrzała na Zayna, a w jego brązowych
tęczówkach zauważyła długo skrywane uczucie. Wziął ją na ręce i jednym ruchem
posadził na drewnianej balustradzie mostku, pod którym przepływał strumyk.
Westchnął.
-Kocham Cię – powiedział.
Tak długo czekała na te słowa, aż w końcu, kiedy je usłyszała
nie była pewna, czy są prawdziwe. Zerknęła na mulata, ale jego oczy płonęły
szczerością. Już chciała odpowiedzieć, lecz on nieświadomie przerwał jej
potokiem słów.
- Wiesz, jak żałuję, że tak późno to sobie uświadomiłem?
Bardzo długo biłem się z myślami. Tęskniłem, nawet wtedy, kiedy się
spotkaliśmy. Wiesz dlaczego? Bo byłem świadomy tego, że nie jesteś moja. Bałem
się, że nie zechcesz ze mną rozmawiać, że mnie nie wysłuchasz. Ale ty mi
wybaczyłaś, wtedy to poczułem. Poczułem, jak bardzo cię kocham. Chciałem z tym
walczyć, ale… - przerwał, by zaczerpnąć tchu. – ale moje uczucie do ciebie jest
zbyt silne.
Przerwał i spojrzał na ukochaną wyczekująco.
- Ja też cię kocham – powiedziała melodyjnym, miękkim głosem. Głosem, który mógłby ukoić każdą ranę Zayna. Na dźwięk tych słów na jego twarzy ukazał się tak piękny i szczery
uśmiech, jakiego świat jeszcze nie widział. Chwycił ją w ramiona i przycisnął
mocno do piersi. Uniósł delikatnie i okręcił wokół własnej osi.
Stali tak długo, wtuleni w siebie, a ich serca połączyła
niewidzialna nić. Nić bliskości, której nikt, ani nic nie będzie w stanie
zerwać.
Spacerowali po parku, śmiejąc się i wspominając stare czasy.
-Fakt – przyznała rozmarzona Ruda. – Nasze dzieciństwo było
wspaniałe.
Mulat przytaknął, a potem przypomniał swojej dziewczynie
(„swojej dziewczynie” – jak to pięknie brzmi) kolejną wesołą historię z czasów,
kiedy mieli po sześć lat.
Potem jedną ręką objął ją w talii, pocałował jej dłoń i
powiedział z pełną powagą:
- Czy Pani Malik da się zaprosić na romantyczną kolację?
- Ależ oczywiście – uśmiechnęła się.
----------------------------------------------------------------------------------------------------------
Jest to, na co czekaliście!
Mam nadzieję, że Wam się spodoba i osoby, które dotychczas nie komentowały napiszą choć jedno słówko! :)
Chcę również podziękować za ponad 2000 wyświetleń, jesteście niesamowici ♥
O tak tak tak w końcu *.* awwwww jakie to było słodkieeee :) cieszę się jak jakaś głupiaaaa <3 rozdział po prostu świetnyyyy mam nadzieje ze szybko dodasz kolejny :)
OdpowiedzUsuńHahahah, nawet nie wiesz jak bardzo się cieszę, że Ci się podoba! :*
UsuńTen rozdział jest taki romantyczny awwwwwwwwwwwwww :3
OdpowiedzUsuńTak długo czekałam na ten moment kiedy Zayn wyzna Allie miłość.
Twój blog jest genialny ;)
Jej, ja sądzę, że wiele wiele brakuje mu do genialności, jednak dziękuję za tak wspaniały komplement! <3
Usuńnareszcie są razeem! awww *___*
OdpowiedzUsuńTak, nareszcie! :))
Usuńtaaaaaak w końcu :D uwielbiam ich <3
OdpowiedzUsuńYeah, a ja uwielbiam Ciebie :33
UsuńAllie i Zayn - jak to pieknie brzmi , i już sie nie martw aż do końca swych dni !!! świetny *_* ciekawe co z Walkerem ;) hehe ! super ciesze sie ;*
OdpowiedzUsuńsoryy że tak długo nie pisałam miałam koleżanke ;) ~~ Petit
Hahah, jaki genialny rym! :D
UsuńWażne, że piszesz teraz :*
Kocham, kocham, kocham<3
OdpowiedzUsuńJa bardziej ahah :*
Usuń