~Jack~
Przechadzałem się z Allie. Opowiadałem jej, w jaki sposób
zaszedłem tak daleko w piłce nożnej. Ona lekko otwierała usta ze zdziwieniem.
-To niemożliwe! – śmiała się ze mnie.
Zawahała się trochę, jakby nie wiedząc, czy wypada jej to
powiedzieć, lecz zdecydowała się i po chwili ponownie usłyszałem jej melodyjny
głos.
-Ja też grałam w piłkę. Byłam w lokalnej drużynie.
Byłem szczerze zadziwiony, co prawda chłopacy ostatnio
wspominali mi o zamiłowaniu Rudzielca do tej dyscypliny sportowej, jednak ten
fakt był mi nieznany.
-Chodź – wziąłem ją za rękę. – Zobaczymy, co potrafisz.
I pociągnąłem ją w kierunku stadionu. Wypożyczyliśmy piłkę i
zaczęliśmy grać. Muszę przyznać, że grała naprawdę nieźle!
Biegła w kierunku bramki, lecz potknęła się. Zacząłem się
śmiać, niestety nie wdziałem, co się stało. Na ziemi leżał gwóźdź, który wbij
się jej pod kolanem. Gdy podbiegałem do niej, wyciągała go z nogi, sycząc z
bólu.
-Co? Nie, zostaw! Pojedziemy do lekarza!
Było za późno, bo nim
zorientowałem się – ona po raz ostatni szarpnęła za metal, który spadł
zakrwawiony na trawę. Po jej nodze obficie zaczęła lecieć krew. W oczach
dziewczyny zalśniła łza bólu, jednak nie uroniła jej.
Szybko uniosłem ją z piasku.
-Pójdziemy do mojego domu po samochód, potem - do szpitala.
W jej oczach pojawiła się iskierka złości.
-Nie jadę do szpitala.
-Dobrze – westchnąłem, bo wiedziałem , że i tak z nią nie
wygram. – Opatrzę cię w domu.
Była lekka, jak piórko. Bez problemu niosłem ją na rękach.
Kilka razy mruknęła, że mogłaby iść sama, lecz ja natychmiastowo zaprzeczyłem.
Noga jej od kolana do stopy skąpana była w krwi. Odwiązałem lekko jej trampka,
również skarpetka była cała przemoknięta czerwoną cieczą.
Mieszkałem niedaleko, także po paru minutach otwierałem drzwi
do mieszkania. Położyłem ją delikatnie na sofie i udałem się do kuchni poszukać
apteczki.
~Allie~
Rozejrzałam się po salonie Jacka. Był ślicznie urządzony.
Jasnoniebieskie ściany idealnie komponowały się z białą kanapą i jasnymi
meblami. Na ścianach wisiały obrazy w śnieżnobiałych ramkach. Z boku na półce
widniały wypucowane nagrody chłopaka.
Spojrzałam w dół. Noga bardzo mnie bolała. Gwóźdź pozostawił
po sobie spory ślad, z którego nadal leciała krew.
Do pokoju wszedł Jack, na ustach miał czuły uśmiech.
Wyciągnął z apteczki wodę utlenioną i bandaż. Spojrzał na mnie.
-Ty to masz szczęście – zażartował.
-Mam. – zaprzeczyłam. – Ale nie w miłości i kontuzjach –
dodałam, bo taka była prawda.
-W miłości? – udawał zdziwionego. Potwierdziłam skinieniem
głowy.
-Masz szczęście w miłości.
Spojrzał mi w oczy. W jego błękitnym spojrzeniu było coś
przyciągającego. Niczym magnes. Wzrok zwrócił na moje usta. Przybliżył swoją
twarz do mojej i zanim zdążyłam cokolwiek powiedzieć, pocałował mnie. Lekko,
delikatnie, słodko. Oderwałam się od niego.
-Nie, Jack. – Tylko tyle byłam w stanie powiedzieć. I mimo
spuchniętej nogi, szybko wybiegłam z mieszkania.
~Zayn~
Niemiałem co robić. Allie wyszła z domu, by spotkać się z tym
swoim Jackiem. Krzątałem się więc, co chwila zerkając przez okno. Raz
podbierałem Harremu żelki, raz zajrzałem co robią chłopcy z dziewczynami. Ten
dom był bez niej taki pusty. Moje życie bez niej nie miałoby sensu.
Nagle wpadła jak strzała. Allie. Zauważyłem tylko, iż z nogi
leje jej się krew, płakała. Nikt oprócz mnie tego nie widział, bo wszyscy
siedzieli w swoich pokojach. Pobiegłem za nią, znajdując ją w jej pokoju.
Leżała na łóżku, szlochając.
-Cześć, mogę wejść? – zapytałem.
Powiedziała ciche ‘tak’.
-Co się stało? – przeraziłem się, widząc w jakim stanie jest
jej prawa kończyna. Ale ona nigdy nie płakała z bólu przy innych. Chodziło o
coś innego. – Mogę ci jakoś pomóc?
Wyciągnęła ręce w moim kierunku, objąłem ją mocno. Jednym
ruchem przesadziłem ją sobie na kolana, przodem do siebie. Wtuliła się we mnie.
-Wiesz, że mi możesz wszystko powiedzieć – zapewniłem, kiedy
po chwili bandażowałem jej nogę. Opowiedziała mi historię z gwoździem, jednak
nie doszła do punktu kulminacyjnego.
-Jack… on mnie pocałował.
-Cooo?! – nagle zerwałem się z łóżka, jak oparzony. W tym
momencie byłem rozwścieczony. Jak on śmie? Przecież ona tego nie chciała!
I nie zważając na krzyki i protesty Allie, pojechałem do jego
domu.
Zadzwoniłem Do drzwi Pana jaśnie Walkera. Otworzył mi po
chwili, lekko zdziwiony.
-Cze…
Przerwałem mu.
-Co ty sobie, gnojku, wyobrażasz?
Szybko załapał, o co tak na serio chodzi.
-Nie twoja sprawa – burknął.
- Jeszcze tego nie rozumiesz? – krzyknąłem, łapiąc go za
koszulkę. - To jest moja sprawa, bo ja ją kocham!
Patrzył na mnie z czystym zacięciem.
-A jeśli jeszcze raz przyjdzie od ciebie do domu w takim
stanie, to ci naruszę ten twój słodki uśmieszek.
-Ja też ją kocham i zamierzam o nią walczyć. I wcale się
ciebie nie boję. – Jack był pewny siebie, jego wzrok ciskał pioruny, trzymał
ręce w kieszeni.
-Przyjmuje wyznanie. Niech wygra lepszy. – Zgodziłem się.
Wyszedłem z mieszkania, dość usatysfakcjonowany. Wiedziałem,
ze prawdziwa walka dopiero się zaczyna.
Miałem ochotę przywalić mu za to, co zrobił MOJEJ Allie, ale wiedziałem, że ona by tego nie chciała. Tylko dlatego
zrezygnowałem z uderzenia tego frajera.
----------------------------------------------------------------------------------------------------
Postarałam się napisać długi rozdział, oczywiście specjalnie dla Was! ;*
Mam nadzieję, że się Wam spodoba! I docenicie moje wysiłki, biorąc pod uwagę choćby to, że jestem na ORF (reggae festival) :)
fajnie masz !!! choć wole inny rodzaj muzyki ;)
OdpowiedzUsuń- co jaki gwóźdz ??! - he he na stadionie ( błagam :P ) rozdział super dużo sie dzieje
ten gupi Jack wrrr ... = oooo Malik wyznał miłość ale powinien nie do Jack'a tylko do Rudej.
HA ha !!!! kocham OPOWIADANIE :* ~~ Petit
Tak, dobre jest też to, że mieszkam w mieście, w którym organizowany jest festival, ale i tak wracam po 3 w nocy :D
UsuńTak, wiem - gwóźdź - zadziwiające, ale mi właśnie tak się przydarzyło :)
Dziękuję, Petitku :*
Ojojoj...Malik zrobił się agresywny a co do rozdziału tak jak ujełam w poprzednim zajebiaszczy powodzenia w pisaniu nexta /Mrs.Malikowa
OdpowiedzUsuńAgresorr! :D
UsuńTy jesteś zajebiaszcza :*
Jestem dumna z Malika :) Jack mnie wkurzył tym ze pocałował Allie. Nieszczęście z niej przewalic się o gwóźdź :) rozdział genialny czekam na kolejny :*
OdpowiedzUsuńHah, sierotka :D
UsuńOjć, dziękuję :*