*
Allie obudziła się w szpitalnym łóżku. Otworzyła oczy, tylko
po to, by zaraz je zamknąć, światło mocno ją raziło. Zmrużyła więc piwne oczy,
patrząc na Zayna, siedzącego przy posłaniu. Trzymał jej delikatną, porcelanową
dłoń w swojej dużej pięści. Musnął ustami opuszki jej palców.
- Uf, jesteś ze mną – szepnął.
- Co się stało? – zapytała równie cicho, acz niepewnie.
- Zemdlałaś, zawiozłem cię do szpitala – jego głos zaczął
nabierać troskliwego tonu. – Dlaczego mi nie powiedziałaś, że tak bardzo boli
cię brzuch? Lekarze porobili badania – zawiesił głos. – Masz niedrożność jelit…
czeka cię operacja.
- Wiem.
- Wiesz? – głos mulata nagle stał się pobudzony, jego oczy
zalśniły.
- Żadne leki już mi nie pomagały, musiało to być coś gorszego.
- Mówisz o tym tak spokojnie?! – Malik był poirytowany,
pokręcił głową. – Jaki ja jestem tępy! To dlatego tyle czasu spędzałaś w swoim
pokoju. Ty po prostu ukrywałaś przede mną cierpienie.
Dziewczyna przytaknęła.
- Kocham Cię, rozumiesz? – zaczął rozmowę inaczej. – I nic tego nie zmieni.
Ona w odpowiedzi kurczowo złapała jego szarą koszulkę i
pocałowała go namiętnie. Kiedy oderwali się od siebie, Rudej nie przeszkadzał
już nawet ból, ważne, że miała jego.
Tymczasem Alexandra i Nicole wędrowały po południu do
szpitala, w którym leżała ich przyjaciółka. Jak zwykle w kiepskich humorach,
kiedy Allie coś się stało.
- Jesteśmy przyjaciółkami. Powinna nam o tym powiedzieć! –
świadome były sytuacji, ponieważ dzwoniły dziś do Zayna.
- Znasz ją – mruknęła Alex. – Nigdy nie chce zawracać nam
głowy.
- Ale nam ciągle pomaga! – powiedziała Nicole.
- Przecież wiem.
Weszły do szpitala, skierowały kroki do pokoiku Rudzielca,
uprzednio pytając pielęgniarki o jego numer. Weszły do środka, pukając cicho w
białe drzwi.
Allie leżała na łóżku, w błękitnej luźnej koszulce i krótkich
szarych spodenkach. Była blada, zmarnowana, ale po jej twarzy błąkał się
uśmiech. Alexandry i Blondynki wcale nie zdziwiło to, że mimo pobytu w szpitalu
Allie włosy miała związane w perfekcyjnego kłosa, śliczną, czystą cerę i czyściutkie skarpetki. Zawsze taka była, pachnąca i świeża – pomyślały dziewczyny z
wesołym uśmiechem.
- O, widzisz, Zayn? – zawołała Rudzia, widząc przyjaciółki. –
Możesz już iść do domu. Poradzę sobie.
- Ani mi śni! – odpowiedział hardo, przysuwając się do niej
jeszcze bliżej.
- Daj spokój, zajmiemy się nią – namawiała go Nicole. W końcu
po długich negocjacjach pojechał do domu się przespać. Wcześniej oczywiście
trzy razy pożegnał się z ukochaną, przestrzegając ją i czule całując w czoło.
Po jego wyjściu Ruda dostała jeszcze wykład morałów od
koleżanek.
- I żeby mi to było ostatni raz! – mówiła Alex, grożąc jej
palcem.
Allie potakiwała lekko głową, czując jednak coraz większe
rozbawienie.
Potem zaczęły się wygłupiać i rozmawiać, ich obecność była
naturalna, tak jak oddychanie, spędzanie ze sobą czasu nie wymagało od nich
żadnego wysiłku.
- No jak tam z Zaynem? – zagadnęła Nicole. – Pewnie wesoło,
grr – żartowała.
- Zamknij się – rzucił jej Rudzielec, zamykając koleżance
buzię. – Bez takich!
Ta tylko wymieniła z Brunetką spojrzenie, co nie uszło uwadze
Allie.
- Ej! – jęknęła.
Żartowały tak jeszcze trochę, aż w końcu opuściły
przyjaciółkę, bo ta nalegała, że powinny iść już do chłopaków.
Racja, w końcu to Ruda zajmowała się zawsze Zaynem, Harrym i
Niallem – pomyślały.
Dziewczyna nie mogła zasnąć, popracowała więc nad kolejnym
opowiadaniem do redakcji.
Sięgnęła po butelkę zimnej coca-coli, napój ochładzał jej i
tak już wyziębione ciało, a bąbelki przyjemnie drażniły gardło. Zakrztusiła się
colą, widząc w drzwiach Jacka z bukietem kwiatów w ręku.
- Cześć – powiedział z uśmiechem, całując ją w policzek. –
Jak się czujesz?
Oniemiała, nie odpowiadała chwilę. Zawahała się i odrzekła.
- Fajnie Cię widzieć. Bywało lepiej. – zmusiła się do bladego
grymasu, który miał być uśmiechem.
Jack uniósł brew do góry, udając, że nie widzi dezorientacji
dziewczyny, którą obdarował wielkim uczuciem miłości.
- Hm, to dla ciebie – podał jej piękne, kolorowe kwiaty.
- Dziękuję. Nie trzeba było, naprawdę – przerwała na chwilę,
zmarszczyła czoło, mówiąc. – Skąd wiesz, że tu jestem?
- Przepraszam – spuścił delikatnie głowę - nie wytrzymałem,
zadzwoniłem do twoich koleżanek.
- Nic się nie stało – Ruda uśmiechnęła się tym typowym dla
niej, promiennym uśmiechem.
Rozmawiali chwilę o bardziej przyziemnych sprawach, aż w
końcu Jack zaczął rozmowę, której tak bardzo się obawiała.
- Wiem, że mało się znamy – mówił Walker. – Ale to nie
zmienia faktu, że Cię kocham. Nie rozumiesz tego? Zrobię dla ciebie wszystko.
I nie czekając na odpowiedź pocałował ją, po raz kolejny. Nachalnie,
napierając na jej wargi niemal brutalnie. Allie odepchnęła go lekko.
Chłopak po jej reakcji przygotowany był na krzyk, wrzask, czy
coś podobnego. Jednak cierpliwość nie opuściła Rudowłosej i teraz.
Odpowiedziała spokojnie, acz oschle.
- Jedyne, co mogę ci zaoferować to przyjaźń.
Wybacz, Jack.
- Ona mi nie wystarczy
– odparł rozpaczliwie.
- Musi.
Szatyn pomyślał, że wygląda jak bogini, za którą każdy
przepada i zatraca się jej pięknem. Dziewczyna natomiast w tym samym czasie w
myślach uznała, że ma tak wiele wad, że wcale nie jest tak świetna, jak
uważają. W jej głowie pojawiły się obrazy zastrzyków, wszystkich leków, które
zażyła. Obrzęki, jakie powstawały na jej ciele po dużych dawkach morfiny. Potrząsnęła
głową, aby rozmyć te straszne myśli. Zamrugała kilka razy, tak by pozbyć się
nienarodzonych jeszcze łez.
--------------------------------------------------------------------------------------------------------
W tym rozdziale zadbałam o więcej dialogów i powraca... Jack! :))Wiem, że za nim nie przepadacie, ale myślę, że z nim wątek opowiadania będzie ciekawszy, bardziej napięty i rozbudowany.
Rozdział 13 pojawi się dopiero wtedy, gdy dwunastkę skomentuje osiem osób. Przepraszam, nie chcę ustalać jakiś durnych limitów, ale potrzebna mi motywacja, a wiem, że stać was na więcej!
Przeczytałam dziś całego Twojego bloga i mam jedno słowo WOW!!!
OdpowiedzUsuńMam nadzieje, że operacja się uda i będzie szczęśliwa z Zayne'm a ten Jack sie odczepi :).
Zapraszam do mnie: biglove-dramione.blogspot.com
Naprawdę? Wow, ale mi miło! Dziękuję bardzo :**
Usuńsuper !!!!! kurcze niech Allie wyzdrowi ;) znów Jack ale ta jak ty mówisz ja myśle tak samo że było by nudno i monotonnie a teraz cos sie dzieje .... czekam na rozwój wydarzeń :* ~~ Petit
OdpowiedzUsuńDziękuję, cieszę się, że chociaż Ty się ze mną zgadzasz <3
Usuńo oo i jeszcze fajnie że dodajesz w moje imieniny <3 !!!
OdpowiedzUsuńWszystkiego najlepszego!! Wszystkiego, co sobie zamarzysz :*
UsuńBiedna Allie mam nadzieje że wyzdrowieje.:)
OdpowiedzUsuńJack powrócił. A niech on spada na drzewo.
Rozdział Boski.^^
Czekam nn.:]
Życze weny.:**
Niech spada? Oj, cieżko będzie się go pozbyć!
UsuńDzięki <3
cudowny <3
OdpowiedzUsuńSzkoda mi Allie :(
Oj, dziękuję :*
Usuńfajny czekam na nn :D
OdpowiedzUsuńDzięki :*
Usuńświetny < 3
OdpowiedzUsuńczekam na nn < 3
Miło mi <3
UsuńCo by tu powiedzieć?
OdpowiedzUsuńOczywiście rozdział jak zwykle jest wspaniały <3
Mam nadzieję, że operacja się uda i Allie będzie szczęśliwa z Zaynem, a co do Jacka to też za nim nie przepadam, ale uważam, że to bardzo dobrze, że postanowiłaś wprowadzić trochę akcji, żeby było nudno :)
Kocham ten blog :3
Dobra, już cię nie zanudzam ;)
Ależ nie zanudzasz, każde Twoje słowo chłonę jak Sponge Bob wodę! :D
UsuńDziękuję Ci, za to, że komentujesz moje wypociny, a w dodatku wypowiadasz się w długich, interesujących komentarzach :*