sobota, 21 września 2013

Rozdział 20

*
A dni mijały szybko, tak więc Allie nie obejrzała się, Zayn znów wyjechał. Pobyt chłopców w Londynie dodatkowo skrócił się o dwa dni, nie mieli innego wyboru jak poddać się wymaganiom Paula, wyjechali wcześniej.
Deszcz lał się strumieniami. Rudowłosa dziewczyna tęsknie wyjrzała przez okno. Z niemałym ociąganiem powróciła na białą sofę. Pudrowy sweter naciągnęła na dłonie. Zmrużyła oczy i przestała myśleć o przyziemnych sprawach, a z marzeń wyrwał ją dzwonek do drzwi.
Szybko poszła je otworzyć. Przed wejściem stał przemoknięty Jack. Jednym ruchem wepchnęła go do środka.
- Oszalałeś? – powiedziała cicho z troską w głosie.
- Tak. Na twoim punkcie – odparł z łobuzerskim uśmiechem.
- To nie jest śmieszne, Jack. Będziesz chory!
- To nic w porównaniu z przyjemnością zobaczenia się z tobą – nadal komplementował dziewczynę. Ta westchnęła z rezygnacją.
Chłopak zdjął mokrą bluzę, ale i koszulka nie była sucha, pozbył się więc i jej.
Tylko spodnie były w lepszym stanie, większość kropli nie dotarła do nich, zatapiając się wcześniej z miękkiej tkaninie bluzy.
- Zaraz przyniosę ci koszulkę Zayna – zarządziła Ruda, lecz zatrzymała się, przypominając sobie, iż jej przyjaciel jest dużo wyższy i bardziej umięśniony od Malika. – Cóż, będziesz musiał paradować półnago.
- Mi to nie przeszkadza!
Przeszli do kuchni, Walker usiadł na barowym krześle, podpierając się na łokciach, patrzył, jak Allie przyrządza herbatę. Przyjrzała się przyjacielowi, z mokrymi zmierzwionymi włosami i nagim torsem wyglądał naprawdę kusząco. Jej zainteresowanie nie umknęło uwadze Jacka.
- Wiedziałem, że w końcu dostrzeżesz, że to ja powinienem być twoim facetem! – zawołał szczerze uradowany. Coś w środku jego ciała buzowało. Hm, to chyba miłość. Z zacięciem wpatrywał się w uroczą Allie. Była inna, niż pozostałe dziewczyny. Delikatna, drobna, poruszała się z wrodzonym wdziękiem.
A Rudowłosa poczuła mieszankę uczuć – miłość do Zayna, niepewność i uczucie do Jacka – walczyły zaciekle. Żadne jednak nie miało takiej przewagi, jak wstręt do siebie. Co ona wyprawiała?
Czy można kochać dwie osoby naraz?
Allie poczuła, że zna odpowiedź na to pytanie. Można! A ona była tego najlepszym przykładem.
- Jak to możliwe?
- Allie, błagam Cię, zrozum! Kocham Cię, kocham najbardziej na świecie. Kiedy zobaczyłem cię w klubie, od razu oszalałem na twoim punkcie! – chłopak mówił ciepłym głosem, przepełnionym uczuciem. – Chcę być z tobą, zrobię dla ciebie wszystko, daj mi szansę.
- Ja… nie wiem, Jack – Ruda przyłożyła prawą rękę do czoła, zakłopotana całą tą sytuacją.
- Jedną malutką szansę – przekonywał.
- Jestem z Zaynem, wiesz o tym! Wiesz też, że go kocham!
- Owszem, ale wiem też, że kochasz i mnie.
- Dlaczego jesteś tak cholernie pewny siebie?! – krzyknęła z bezsilności. Nie wiedziała, co powinna teraz zrobić, nerwowym gestem odgarnęła kosmyk włosów z twarzy. – Skąd wiesz, że cię kocham? A może wcale tak nie jest!
Chciała podejść do Jacka, jednak zahaczyła biodrem o kant blatu, zachwiała się, tracąc równowagę. Zamknęła oczy ze strachu przed upadkiem. Walker rzucił się biegiem, aby ją złapać, ale było za późno. Dziewczyna uderzyła głową o kafle.
Zdenerwowany Jack przyłożył twarz do jej ust, klatka piersiowa się nie unosiła. Nie oddychała. Tylna część jej głowy mocno krwawiła.
- Allie! Allie, słyszysz mnie? Błagam cię, odezwij się!
Nie, tylko nie to. Nie mogę cię stracić – szalał ze zdenerwowania.
Chłopak szybko zadzwonił na pogotowie. Karetka miała być za pięć minut.
- Trzymaj się, kochanie, jeszcze tylko chwilka!
Usłyszał sygnały na ulicy, wybiegł po ratowników. Natychmiast wyjaśnił im sytuację, a ci bez wahania przetransportowali ją do szpitala.





*trzy godziny później*
~Jack~
Siedziałem przed salą, w której lekarze reanimowali Allie. Oparłem głowę na rękach. Boże, moja biedna, mała Allie. Znów w szpitalu. Przeraziłem się i nagle oblał mnie zimny pot. Tam było tyle krwi… a co jeśli? Nie, nie ma mowy, jest dzielna, wyjdzie z tego! Da radę!
Kilka minut temu zadzwoniłem do Zayna. Przyleci najbliższym samolotem, przez kilka dni nie mieli teraz koncertów.
Z Sali wyszedł doktor. Poderwałem się z ziemi.
- Co z nią, panie doktorze?!
- Spokojnie – lekarz dotknął mojego ramienia. – Oddycha, zszyliśmy ranę, po zabiegu nie będzie ani śladu. Obudzi się za kilka godzin.
- Ale czy na pewno wszystko z nią w porządku?
- Tak, teraz będzie czuć się słabo, straciła dużo krwi. Przez trzy dni nie może ruszyć się z łóżka, tym razem ja osobiście dopilnuję, aby leżała – przypomniałem sobie, że to ten sam ordynator, który zarządzał wcześniejszą operacją Rudowłosej.
- Co będzie potem? – znów zapytałem.
- Kiedy wyjdzie ze szpitala musi się bardzo oszczędzać. Powinna na jakieś dwa, trzy miesiące zapomnieć o sporcie. O szczegółach porozmawiamy w obecności pacjentki.
Odszedł w głąb korytarza. Wszedłem do Sali, w której leżała Allie. Pogładziłem jej dłoń.
Usiadłem na krzesełku koło łóżka, z zamiarem przymknięcia oczu i zdrzemnięcia się chwilkę.





*
Jack zasnął szybko, zmęczony błyskawicznym przebiegiem wydarzeń.
Po czterech godzinach do pokoiku wbiegł Zayn. Widząc Jacka przy swojej dziewczynie poczuł wzrastającą złość. Natomiast Walker obudził się, słysząc jego kroki.
- Dobrze, że jesteś – powiedział do Malika, wstając z krzesła, poprawił pogiętą koszulkę.
- Dobrze, że jestem?! – krzyknął mulat, po chwili jednak głos zniżył do poirytowanego szeptu. – Tylko tyle masz mi do powiedzenia? Myślałem, że dbasz o Allie, nie ma mnie trzech dni, a moja dziewczyna już ląduje przy tobie w szpitalu?!
- Widać nie potrafisz się nią zająć – syknął cicho Jack. – kiepski z ciebie chłopak, skoro zostawiasz ją samą na miesiąc!
- Ja… to nie moja wina, ze musiałem wyjechać!
- Nie twoja? – szatyn wskazał na bladą, drobną Allie podłączoną do kroplówki z krwią. – A może jej?! To przez ciebie i twoją pracę teraz tu jest!
Pogrążeni w ostrej wymianie zdań, nie zauważyli, jak Rudowłosa otwiera delikatnie oczy.
- To moja wina – szepnęła niemal niedosłyszalnie, jednak i to sprawiło jej ogromny wysiłek. – jestem taką łamagą, to wszystko przeze mnie.
Chłopcy odwrócili się w jej kierunku i podbiegli do łóżka.
- Skarbie, już przy tobie jestem – Zayn pogłaskał ją po policzku.
Blady uśmiech Allie wynagrodził obu chłopakom cały zły dzień.
- Nie obwiniaj oto Jacka, proszę… uderzyłam się.
Po tym zdaniu zasnęła z braku sił.
Do pokoju wszedł Michael, student medycyny wskazał na drzwi.
- Proszę was o opuszczenie pomieszczenia.
- Nie! – warknęli jednocześnie Zayn z Jackiem.
Michael chciał coś już powiedzieć, ale mulat mu przerwał.
- Zamknij się…
- …I sam wyjdź! – dodał szatyn.
Student pospiesznie skierował kroki w kierunku korytarza, a chłopcy przybili sobie piątki.
- Przepraszam – zawstydzony Malik podrapał się bezradnie po karku. – Nie chciałem tak na ciebie wjechać.
- Wiem, nie ma sprawy. Stres tak działa.
Zaśmiali się oboje, czując do siebie większą sympatię.
- Myślę, że mógłbym cię polubić… gdybyś nie próbował odebrać mi dziewczyny.
- Jesteś niezły – rzekł spokojnie Jack. – Ale nie polubiłbym cię nawet wtedy, gdybyś dał spokój Allie.
- Pewnie wolisz kolegów z siłowni – odparł rozbawiony Zayn.
- Nie. Boli mnie to, gdy widzę, jak męczysz Allie. Po co z nią jesteś? I tak nie ma cię w domu.
- Zadaję sobie codziennie to samo pytanie. Jedynym wyjaśnieniem jest moja miłość do niej.
- Mnie także kocha – Malik wiedział, że Rudowłosa gdzieś w głębi duszy darzy Jacka uczuciem. Przyznał mu rację. – Sam widzisz jak jest. Daj mi się nią zająć, kiedy ciebie nie będzie. Pozwól jej podjąć decyzję.

- Jutro muszę wyjechać, nie dam rady przy niej zostać… sama sobie nie poradzi. Masz moją zgodę na to, by zamieszkać u nas, kiedy mnie nie będzie. Reszta zależy od Allie. 

-------------------------------------------------------------------------------------------------------

Jeśli przeczytałaś, proszę, skomentuj...

12 komentarzy:

  1. rozdział genialny.nie moge się doczekać kolejnego. jestem ciekawa jak to wszystko się dalej potoczy. :) dodawaj jak najszybciej kolejny! ; -)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Jej, naprawdę bardzo mi miło, dzięki wielkie :*

      Usuń
  2. NIE ZGADZAM SIE!
    PROTEST!
    ZAYN+ALLIE=BIG LOVE
    JACK+ALLIE=NOTHING!!!
    ZAYN+JACK=HATE!
    ROZUMIESZ?! XD
    ZROB COS DLA MNIE, A MIANOWICIE ZROB TAK, ZEBY ZAYN BYL Z ALLIE, BO SERCE MI SIE KRAJE KIEDY CZYTAM JAKIKOLWIEK FRAGMENT Z NIA I JACKIEM ;C
    TWOJA NA ZAWSZE <3
    PS. ZNOWU TAKIE GOWNO: 穧 ITP... ;P

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Hhahahahahhahah, Ty kochana Wariatko!
      Dlaczego go tak nie lubisz, uparty głuptasku? :DD
      PEWNIE, ŻE MOJA! ♥

      Usuń
  3. kurde !!! MASAKRA CO malik zrobił dał mu ZGODE
    - ttrrzymajcie mnie bo nie wytrzymam :/
    super że taki długi nawet nie wiesz jak sie ciesze , bo jestem chora i leże w łóżku wenny do nstępnego .. xxox

    OdpowiedzUsuń
  4. Zayn coś ty zrobił. Czemu on dał mu zgode.!
    Rozdział boski.^^
    Dodaj następny szybko.

    OdpowiedzUsuń
  5. Woooow, ile emocji :)
    Muszę przyznać, ze mimo, że nie lubie Jacka to zachował sie wobec Alli cudownie, ale mimo wszystko dalej kibicuję Zaynowi i Alli :)

    OdpowiedzUsuń
  6. czytając to o 3.30 nad ranem zamiast podniecenia i radości zaczęłam płakać.jesteś fenomenalna ale weź zgraj aby Alli i Zaynowi sie ułożyło

    OdpowiedzUsuń