*
Zayn zachęcił Allie,
aby najzwyczajniej w świecie spotkała się ze starymi znajomymi. Zgodziła się
chętnie, bo dlaczego miałaby nie skorzystać z ostatnich trzech dni wakacji? Poza
tym, Cole sam zadzwonił do niej z propozycją pójścia na imprezę.
Malik podjechał pod
klub.
- Bądź grzeczna –
przestrzegał, jak małą dziewczynkę. – Jadę oglądać mecz z chłopakami, mam po
ciebie przyjechać?
- Nie, mam blisko –
wyszczerzyła zęby w uśmiechu.
-To leć, miłej zabawy!
Dał jej buziaka i
odjechał z podjazdu.
Przed budynkiem czekał
już wysoki, krótkowłosy brunet wraz z jasnym szatynem. To Cole i Lucas. Widząc
Allie po raz pierwszy od roku, na jej widok wybałuszyli oczy. nie wiedzieli co
było lepsze – płomienne, długie włosy? Przyciągające oczy? A może zgrabna
sylwetka?
- O rany – zawołał
Cole. – Zawsze byłaś śliczna, ale teraz przeszłaś samą siebie! Łał!
Chłopcy przytulili ją
na przywitanie.
- Was też miło widzieć
– westchnęła teatralnie. Obaj złapali ją pod ręce i zaprowadzili do klubu.
Ogromna przestrzeń
zajęta była dużą ilością ludzi. Tańczyli w rytm głośnej muzyki, dobiegając z
wielkich głośników, w każdym możliwym kącie całowały się wstawione pary.
Znajomi zmrużyli oczy, neonowe reflektory wirowały razem z osobami na
parkiecie.
- Chodź, idziemy do
reszty! – zawołał Lucas.
Przy barze siedziały
jeszcze cztery osoby. Allie bez trudu poznała w nich kolegów z paczki.
Podbiegły do niej dwie
z nich. Jedna dziewczyna miała blond, krótkie włosy i piegi. Była to Katie.
- Oh, cześć!
Wspaniale, ze jesteś – ścisnęła ją mocno.
Zaraz po niej
przytuliła ją dziewiętnastolatka o również jasnym odcieniu włosów, te jednak
były kręcone. Rebecca! Tak to ona!
- Rany, super cię
widzieć! Jak chłopaki powiedzieli, ze przyjdziesz to od razu się ucieszyliśmy!
– zawołała tą typową, prostą mową, charakterystyczne słownictwo – pomyślała z
przykrością Ruda.
- Miejsce dla nas! –
krzyknął ktoś gardłowym głosem, to na pewno… Jonathan! Zza Rebecci wyłonił się
przystojny blondyn. – Cześć, Alls – obdarował ją całusem w policzek.
- Oh, moja kolej –
westchnął czarnowłosy Max. O mało nie
zgniótł Rudzielca swoim zbudowanym ciałem. – Myślałem, ze już nigdy nas nie
odwiedzisz.
- Tak… rzadko bywam w
domu. Mam dużo nauki, nie blefuję – położyła rękę na piersi, by umocnić ich w
przekonaniu, iż mówi prawdę.
Pokiwali smutno
głowami, zamawiając drinki. Tak dobrze się rozmawiało, że nawet nie zauważyli
kiedy do gry weszła czwarta szklanka alkoholu.
- Chodź, zatańczymy,
mała – Maxxi pociągnął ją na parkiet.
Ruda zawsze uwielbiała
się bawić, była domatorką, lecz w liceum przynajmniej raz tygodniowo szaleli ze
swoją paczką w klubie. Dlatego też na parkiecie była niezłym kąskiem i będąc
singielką wirowała wśród chłopców.
Dlaczego by nie
spróbować? – pomyślała. – Nic nie zaszkodzi.
Tańcząc z Maxem,
złapała się ramienia innego chłopaka, widząc jego zainteresowanie tańczyła z
nim chwilkę. Potem przeskoczyła w drugą stronę, kręcąc się samotnie poczuła,
jak ktoś łapie ją za talię, było to Cole. Wiele osób patrzyło na nich, gdy
razem wirowali w tańcu, Rudowłosa jednak poczuła lekkie szarpnięcie i już była
w ramionach przystojnego mulata i czekoladowych tęczówkach. Któż to był?
W pierwszej chwili
poczuła narastającą złość. Ten wieczór miała spędzić w towarzystwie znajomych.
- Co tu robisz? –
zapytała poirytowana.
- Tańczę z
najpiękniejszą dziewczyną na świecie – szepnął jej do ucha. I nagle całe
rozdrażnienie znikło. Jak za pociągnieciem magicznej różdżki – wystarczyło
jedno słowo Zayna.
- Mówiłeś, że idziesz
oglądać mecz – droczyła się z nim, nie przerywając tańca.
- Tęskniłem! Skazałaś
mnie na inne towarzystwo, to najgorsza kara!
- Nie przesadzaj.
Dobrze wiem, że nie jesteś tu tylko dlatego.
- Okej, rozgryzłaś
mnie! – zaśmiał się. – Pomyślałem, że sprawdzę, czy u ciebie wszystko dobrze. I
chciałem zobaczyć co robisz w klubie pełnym przystojnych normalnych chłopaków.
Allie pociągnęła
Malika w cichszy kąt Sali.
- Kiedy ty to
zrozumiesz, Zayn? – zapytała, a jej głos się łamał, czuła się nieco wykończona.
- Dobrze wiem, jakie
do dla ciebie męczące! Ciągła rozłąka, na każdym kroku paparazzi. To trudne! –
odparł nerwowo, zły na siebie. Denerwowało go to, że nie może dać jej tyle, co
normalny chłopak. Spokój, prywatność i bycie w każdej ciężkiej sytuacji przy
niej.
- O, jesteś, Alls! –
nagle ‘spod ziemi’ wyłonił się Lucas. – Wszędzie Cię szukam.
Przypatrzył się
osobie, stojącej koło koleżanki. I nagle zrozumiał.
-Yea, nie wierzę!
Zayn? – zaczął witać się z mulatem.
- Mm, ciebie także
supcio widzieć… e?
- Lucas. Mam na imię
Lucas.
Zayn pokiwał głową ze
zrozumieniem.
Natomiast drugi
chłopak wyjął z kieszeni pisak i podał go Malikowi.
- Podpiszesz mi się? –
zapytał Lucas, wskazując żebra.
- Nie ma sprawy.
Ruda uderzyła się
otwartą dłonią w czoło.
- Takiemu to tylko
przywalić. Patelnią. Najlepiej teflonową. Chociaż szkoda… patelni oczywiście! –
wymamrotała, zawstydzona szkolnym kolegą. A co jeśli Zayn pomyśli, że imprezuje
z totalnymi głąbami? Jej znajomi nigdy nie wyznaczali się szczególną
inteligencją, ale nie należeli do najgłupszych!
*dwa dni później*
Na lotnisku było
wyjątkowo mało osób. Dziś był 28 sierpnia, dzień wylotu chłopców do Austrii.
One Direction było tym nieco podniecone, cóż, nikt się temu nie dziwił. W
gorszym nastroju były ich trzy przyjaciółki, Alex, Nicole oraz Rudzielec, które
pozostawały same w Londynie. Dziewczyny starały się nie pokazywać chłopcom, że
im smutno.
Gdzieś z boku Louis z
blondynką żegnali się, wcale nie skrywając uczuć. ‘Carrot’ ( bo taki przydomek
Lou dostał od Rudej ) całował Nicole.
- Nie wiem, czy z
mojej perspektywy wygląda to tak fajnie – rzekł Niall na nich wskazując. Hazza
objął blondynka.
- Nie martw się, nie
jesteś sam!
Liam obejmował Nicole,
szepcąc jej co chwila coś do ucha, na co ta rumieniła się uroczo lub
chichotała.
Natomiast Zayn
pocałował Allie we włosy i przycisnął jeszcze bliżej siebie.
- Dzwoń, dzwoń o
każdej porze dnia i nocy! – mówił jej kolejny raz z rzędu. – Przylecę do
ciebie, jeśli będzie taka potrzeba!
- Dam sobie radę! –
śmiała się dziewczyna.
Stewardessa upominała
pasażerów o wsiadaniu do samolotu.
Wszyscy szybko zaczęli
się żegnać. Rudowłosa przytuliła Niallera, wyjęła z torby kolorową paczuszkę i
podała chłopakowi.
- Żebyś nie zgłodniał
– on tylko odpowiedział słodkim buziakiem w policzek i łagodnym uśmiechem.
Allie i Zayn doszli
wczoraj do wniosku, że Niallowi będzie miło, kiedy Ruda da mu trochę słodyczy
na drogę. Poza tym, dziewczyna czuła dziwne poczucie obowiązku, aby należycie
dbać o blondynka.
-Pa, cześć dziewczyny!
– zawołali chłopcy, wchodząc do samolotu.
-----------------------------------------------------------------------------------------------------------
Rozdział 16 dodaję już teraz, 'Mania Młyn' napisała, że czeka na następy, więc prosze bardzo :))
Czekam na 5 komentarzy waszych pod tym rozdziałem - wtedy pojawi się siedemnasty. Proszę, nie zawiedźcie mnie.
Hej kochana ;*
OdpowiedzUsuńPrzeczytałam twojego bloga-CAŁEGO-od początku hahaha :D Serio i emocje były niesamowite <3
Pisz, dalej słoneczko ^^
Weny ;)
Ps. Łapka już ciuuuutke lepiej ;<
Ty wariatko, naprawdę? Chciało Ci się? Rajciuuu, dziękuję bardzo - za całe Twoje wsparcie :*
UsuńCieszę się, że choć troszkę lepiej! :))
Boski rozdział.^^
OdpowiedzUsuńPisz dalej bo ja tego bloga loffciam.:**
Czekam na następny.:)
Życze eny.♥
A ja loffciam Ciebie :*
Usuńhhahhaaa !!! :D no jestem zaszczycona że wspomniałas o mnie ;)
OdpowiedzUsuń- i doczekałam sie dzięki kochana <3 rozdział super ale zayn zazdrośnik :P ma fajnych kolegóe ;*
Cóż, To Twoja zasługa :D
Usuńmmmmm, ukłony dla Ciebie :*
Super jak zawsze:)
OdpowiedzUsuńAch, Niall i jego zapotrzebowanie na żarcie XD
Awwww, troska ze strony Zayna o Rudzielca jest taka słodka *_*
Czekam na kolejny ;)
Hhah, tak Niall bije rekordy! Dziękuję :**
Usuńogólnie to bardzo bardzo bardzo bardzo bardzo przepraszam że nie komentowałam ale miałam duuuuuże problemy z internetem i teraz nastąpił cud więc pisze póki działa xD rozdziały są boskie i wgl zayn i ruda są tacy asjdcshdxfd *.* czekam na kolejny i postaram sie napisać komentarz :)
OdpowiedzUsuńA ja bardzo bardzo bardzo bardzo bardzo bardzo dziękuję za twój komentarz <3
Usuń