sobota, 7 września 2013

Rozdział 15


~Allie~

Jadąc do Bradford cieszyłam się jak małe dziecko.

Podróż minęła mi bardzo szybko, nawet nie wiem kiedy – znaleźliśmy się przed domem moich rodziców.
- Jesteśmy, witaj domku – mruczał Zayn, wyciągając kluczyki ze stacyjki samochodu.
Na taras wyskoczył tata, a zaraz za nim mama.
-O, patrz, kto przyjechał!
Rodzice zaczęli mnie przytulać. Jestem jedynaczką, zawsze traktowali mnie jak małe dziecko, a ja mam przecież dziewiętnaście lat!
- Ale się cieszę, że jesteście – zawołała mama. – Co za niespodzianka!
Tata z Zaynem zanieśli walizki do środka, ja w tym czasie przygotowywałam z mamą herbatę, kroiłam ciasto.





*

Allie rozejrzała się po domu.
- Hm, nie ma mnie dwa miesiące, a tu już tak się pozmieniało?
Pani Evans odpowiedziała śmiechem.
- Zrobiliśmy mały remont. Idź, obejrzyj, powiesz, czy Ci się podoba.
Natychmiast pobiegła na górę. Sypialnia była naprawdę piękna, rodzice zawsze mieli dużo pieniędzy. Byli dyrektorami jednych z największych firm biznesowych w Anglii.Nic więc dziwnego, że dom prezentował się w tak świetnym stanie.
Gabinet taty także był odnowiony. Nowe mahoniowe biurko, regały i komody oraz duży skórzany fotel – pokój był prosty, a zarazem szykowny i bogaty.
W pokoiku gościnnym Ruda odnalazła duże łóżko i jasne, ładne meble. Nie było w nim dużo dodatków, tu i ówdzie stał kwiat doniczkowy, czy ozdobne pudełko.
Półki w garderobie lśniły nowością, Allie dotykając ich stwierdziła, że rodzice nie pożałowali pieniędzy na dobrego stolarza. Mama zawsze uwielbiała mieć wszystko dopracowane, dokończony każdy mały detal. Odziedziczyła to po niej.
Stanęła przed białymi drzwiami do swojego pokoju. Uchyliła je delikatnie. Nic się w nim nie zmieniło. W pomieszczeniu determinowała biel, jedynym akcentem był jasny szary kolor poduszek, doniczki i ramek na zdjęcia. Śnieżnobiałe meble i w tej samej barwie łóżko stały naprzeciwko siebie, pokój nie był duży, lecz wystarczająco przestronny.





Ruda otworzyła szafę, nadal było tam trochę jej rzeczy, które celowo zostawiła na przyjazdy do domu, nie lubiła zabierać z Londynu do Bradford wszystkich swoich rzeczy. Wolała jechać do rodziców ze świadomością, że w szafie znajdzie wygodne dresy.
Wyciągnęła z niej ulubiony kremowy sweter z delikatnego materiału, nadal pachniał lawendowym płynem, zdjęła koszulę i wsunęła go na siebie z lubością. Zajrzała do komody, była niemal pusta, znajdowało się w niej jedynie kilka książek i szkolny plecak, który nosiła do liceum, wyjęła go z szafki.
I nagle uderzyły ją wspomnienia, wesołe lata szkolne. Przypomniała sobie te radosne wycieczki, w których największą atrakcją (nawet w liceum!) była długa jazda autokarem. Uśmiech mimowolnie rozbłysnął się na jej ustach, kiedy w myślach pojawili się koledzy ze szkoły, te miłe dziewczyny, które zagadywały ją na korytarzu, chcąc uzyskać jakąś wskazówkę. Zimowe wieczory spędzone przed laptopem, kiedy doradzała koleżankom na temat chłopców. Tam, w Londynie miała prawdziwych przyjaciół, na których mogła liczyć, ale teraz, siedząc w swoim własnym pokoju w rodzinnym mieście zatęskniła za tamtymi czasami. Jej młodość mijała z każdą sekundą, powoli, acz nieuchronnie. W głowie zabłysła myśl, iż ona, Allie zakuwa z Nicole i Alexandrą na studiach, a starzy znajomi w tym czasie bawią w najlepsze na imprezach, pozostawiając naukę na potem, odkładając ją na dalszy plan.
Do pokoju wszedł Zayn, widząc swoją dziewczynę ze zdjęciem klasy licealnej w ręku, przykucnął i chwycił jej podbródek, tak, aby patrzyła mu w oczy. Dostrzegł w nich tęskny wyraz, uczucia zamglone przez pryzmat czasu.
- Tęsknisz, prawda? – zapytał troskliwie. On sam czasami wracał wspomnieniami kilka lat wstecz, jednak nie zatapiał się w nich długo. Kochał swoją rzeczywistość: Allie i One Direction.
- Trochę, sama nie wiem dlaczego. W Londynie mam Ciebie, dziewczyny i chłopców, Jacka – rzekła cicho. – Nie powinnam tęsknić.
- Powinnaś, bo jest za czym.
Usiadł koło niej na łóżku, trzymając jej dłoń.
- W Londynie na pewno czujesz się trochę samotna. Z dziewczynami widzisz się prawie codziennie, ale nie jest to samo, co kiedyś. W liceum spędzałyście ze sobą całe dnie: najpierw szkoła, a potem wypady na miasto. A ja dokładam ci tego wszystkiego, bo wyjeżdżam w trasę. Owszem, masz Jacka, który muszę przyznać dba o ciebie dobrze, kiedy mnie nie ma.
- Masz rację – przyznała Rudowłosa, chcąc być szczerą. – Kiedyś miałam na co dzień rodziców i dziewczyny, do tego też dochodzili znajomi ze szkoły.
- Właśnie tak jest, miałaś co robić, a teraz możesz czuć się trochę samotna.
Ruda wstała z łóżka i posłała całusa w kierunku chłopaka.
- Chodźmy, czekają na nas.

W salonie tak jak przewidywali -  siedzieli rodzice Allie.
- No, opowiadajcie – zachęciła Pani Evans.
- Daj im spokój, Made – zaoponował jak zawsze pogodny Thomas. – Niech dzieciaki trochę odpoczną.
Lecz mama była tak ciekawa, nie było innego sposobu, jak odpowiadać na jej pytania. Było ich sporo, mimo tego, że wiedziała, iż są parą i razem mieszkają. Rodzice Zayna także wiedzieli.
Po paru minutach i jego rodzice dołączyli. Kiedy mama wreszcie wypuściła Malika z objęć również zalewała ich pytaniami.
W końcu zaprzestały i w szóstkę prowadzili luźną rozmowę.
- A ja zawsze wiedziałam, że jak dorośniecie będziecie razem! – zawołały jednocześnie Made i Patricia.
- Cóż za zgodność – szepnęła Allie do ucha Zaynowi, ten zaśmiał się cicho.
- Trzeba przyznać, pasujecie do siebie – rodzice już dawno doszli do tego wniosku, jednak dopiero teraz wypowiedzieli te słowa. Właściwie to od zawsze ich mamy rozmawiały, że Zayn i Allie z pewnością będą parą. Cóż, nie myliły się.
- To kiedy zostanę babcią? – zagadnęła Patricia.
Mulat i Rudowłosa wymienili rozbawione spojrzenia.
- Mamo, mamy czas – rzekł Malik, obejmując swoją dziewczynę.
- Dlaczego? Moim zdaniem powinieneś brać się do roboty – uznała Pani Malik, upijając łyk kawy.
- Myślę, że mają czas. Tricia, przyznaj, że praca Zayna zbytnio na to nie pozwala – wtrącił Thomas, ojciec Rudej. - Chłopcy są w największym rozwoju kariery, a Allie idzie dopiero na drugi rok studiów.
- No tak, masz rację, jeszcze trochę poczekajmy – zgodziła się w końcu.
A Rudzielec posłał tacie uśmiech pod tytułem ‘dzięki, jesteś wspaniały’.
Teraz to tata Zayna zapytał:
- Kiedy wyjeżdżasz? – skrzywił się przy tym lekko, on także tęsknił za synem.

- Za trzy dni – chłopak ścisnął Allie za dłoń. – Nie będzie mnie miesiąc, potem mam kilku dniową przerwę i lecę do LA na kolejne trzydzieści dni.

-----------------------------------------------------------------------------------------------------------
Rozdział jest nijaki. Dosłownie. Jakoś ciężko mi było go napisać. Cóż, nie podoba mi się :cc

Jak pierwsze dni szkoły, kochani? 

Proszę o choćby najmniejsze słówko ( jestem osobą doceniającą krytykę! ) na temat rozdziału, będzie to wielka motywacja na napisanie następnego rozdziału :))

5 komentarzy:

  1. Boski rozdział.^^
    W szkole jak w szkole masakra. 2 klasa tech.:/
    Czekam nn.:3

    OdpowiedzUsuń
  2. fajny rozdział naprawde ^_^
    kurde ta gupia szkoła :/ I gimnazjum
    CZEKAM na NN !!! ~~ Petit

    OdpowiedzUsuń
  3. Kobieto czy ty sobie ze mnie żarty robisz?
    Jaki nijaki? Ten rozdział jest po prostu boski.
    Szkoła jak szkoła/ 1 gim.
    Pozdrawiam i życzę wennny :)

    OdpowiedzUsuń