środa, 11 września 2013

Rozdział 17


*


Kiedy Zayn pojechał w dwumiesięczną trasę Rudą pochłonęły studia i nauka. Wbrew pozorom nie dopadła jej samotność, niemal codziennie widywała się z dziewczynami. Nie były to spotkania długie, bo przecież mieszkały blisko siebie i w każdej chwili mogły zajść z sąsiedzką wizytą lub po prostu zatelefonować. Nadal ich przyjaźń była mocna, jednak każda z nich pochłonięta była szkołą i nowym przebiegiem zdarzeń, w ciągu wakacyjnych dni tyle się zmieniło, iż same nie ochłonęły jeszcze po tym wszystkim do końca. Ponadto Allie odwiedzał Jack, który pod nieobecność jej partnera dostał od niego zgodę na widywanie się z nią
( oczywiście Zayn zaznaczył i ostro powiedział Walkerowi , że wizyty mają być nie za długie i niezbyt częste ).
Tak więc Rudowłosa rankiem siedziała na uniwersytecie, po szkole jadała lunch w towarzystwie przyjaciółek. W popołudnie zazwyczaj się uczyła, pisząc referaty i długie opowiadania, a jesienne wieczory spędzała na spacerach z Jackiem.
Dziewczyna czuła się coraz lepiej, tak więc 4 września wędrowała na studia z doskonałym humorem, perfekcyjnie skończoną pracą. Zajęcia na uczelni mijały jej szybko, nim się obejrzała, a pod budynkiem czekały na nią dziewczyny, nastała pora lunchu.
- Fajnie, że już jesteś – uśmiechnęła się Nicole. – Gdzie idziemy?
- Zjedzmy dziś naleśniki na Baroon Street – zadecydowała Allie, chwytając obie przyjaciółki pod rękę.
Secret Cafe, była to mała kawiarenka o pięknym wystroju, panowała tam zawsze tajemnicza atmosfera, a w powietrzu unosił się aromat świeżo parzonej kawy. Podawano tam pyszne ciepłe ciasteczka i herbaty we wszystkich smakach świata. Było tu ulubione miejsce Rudzielca.
- Głowa do góry – powiedziała Ruda, widząc tęskny wzrok zawsze pełnej radości Nicole.
- To tylko dwa miesiące – dodała Alexandra z błyskiem w oku.
- Tak, macie rację. Teraz muszę wykorzystać ten czas na naukę, żeby nie zawalić tego roku, jak poprzedniego – przyznała Blondynka, przypominając sobie kiepskie oceny w indeksie i zawiedzione miny rodziców. – Z takim słabym dyplomem nie znajdę pracy.
Allie nagle zrobiło się żal jej koleżanek. Przykrość zaczęła zżerać ją od środka. Jak czuły się dziewczyny nie mając pasji i takich ambicji jak ona?
Niepotrzebnie się martwiła, bo im wcale to nie przeszkadzało. Wolały imprezy i dobrą zabawę od mądrych planów na przyszłość. Nie wiedziały, iż robią błąd.




~Allie~
Kiedy tylko wróciłam do domu zaparzyłam sobie mocną kawę i usiadłam do nauki. Czekała mnie ciężka praca. Masa tekstu do przeczytania i zaznaczenia najważniejszych fragmentów aż krzyczały z niecierpliwości w mojej torbie.
Popijając gorący napój, przebiegałam oczyma malutką czcionkę kserówek z ołówkiem w ręku, co chwilę kreśląc nawiasy i podkreślając poszczególne słowa.
Nauka nie była jednak tak bardzo dokuczliwa, jak myślałam, a tekst okazał się trudny, acz intrygujący. Po pewnym czasie z przyjemnością wczytywałam się w kolejne zdania.
Z czytania wyrwał mnie dzwonek do drzwi, ze zdziwieniem uznałam, że minęły już cztery godziny i dawno powinnam zostawić materiał, który mieliśmy przerabiać dopiero za dwa dni.
W drzwiach stał uśmiechnięty Jack, widząc moją zakłopotaną minę, sam trochę się zmieszał.
- Przychodzę w nieodpowiednim momencie? – zapytał. – Mogę odwiedzić cię jutro, jeśli chcesz.
- Nie, nie – zaprzeczyłam szybko. – Wszystko jest jak w najlepszym porządku. Wejdź – nie trzeba było go zachęcać, po sekundzie zdejmował trampki i już siedział w salonie.
- Może obejrzymy film?
Jego słowa uświadomiły mi, że nie mam najmniejszej ochoty na siedzenie przed telewizorem. Potrzebowałam świeżego powietrza.
- Wolałabym spacer, co ty na to?
- Czego nie robi się dla najpiękniejszej kobiety na świecie? – zadał retoryczne pytanie z promiennym uśmiechem na pełnych wargach.
Przyjaciel pociągnął mnie w kierunku odległego parku.
- Nie mam siły – jęknęłam, kiedy doszliśmy na miejsce i z uwielbieniem rozsiadłam się na ławce, która teraz wydawała mi się wygodna, niczym najdroższy fotel. – Tak szybko czmychasz.
Chłopak zaśmiał się głośno.
- To chyba przez te długie nogi – stwierdziłam, czując się jak geniusz.

- Co ty nie powiesz? – dodał zaczepnie Jack.
- Tak, powiem. Dodam też kilka słów podzięki. Nie wiem, co bym robiła gdyby nie ty. 
- No, myślę, że powinnaś być mi wdzięczna do końca życia - zażartował szatyn. 








--------------------------------------------------------------------------------------------------------
Kurcze, nie wiem, jak mam Wam dziękować! Poprosiłam o 5 komentarzy - jest pięć komentarzy w dwa dni! Bardzo, ale to bardzo dziękuję :* Ten rozdział dedykuję osobom, które dały mi motywację! 
Tym razem proszę o 6  Waszych komentarzy - i natychmiastowo pojawi się rozdział osiemnasty :))







12 komentarzy:

  1. SPEKTAKULARNE !!! <3
    KOCHAM TO JAK PISZESZ, RÓB TO DALEJ !!! ;*
    MOZAIKA+17=MY LIFE ^^

    OdpowiedzUsuń
  2. KURDE !!!! ja mówiłam ze cie kocham ? jak nie to teraz mówie - KOCHAM <3 mam dziś zły dzień i ta pogoda mnie dobija nawet zadań mi nie chce sie robić :/ wchodze na różne blogi a tam ani jeden nowy post a wchodze tu - świeżuśki rozdzialik !
    :* no świetnie poprawiasz humor ~~ Petit

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. KAżdy miewa takie dni. Raz z górki, a raz pod górkę. Głowa do góry i uśmiech na buźkę, kochana :*

      Usuń
  3. Naprawdę bd dobry

    OdpowiedzUsuń
  4. świetny :) czekam na nn :D

    OdpowiedzUsuń
  5. Cudny jak zawsze kochana:)
    Z niecierpliwością czekam na następny ;D

    OdpowiedzUsuń