*
Kiedy Zayn pojechał w dwumiesięczną trasę Rudą pochłonęły studia
i nauka. Wbrew pozorom nie dopadła jej samotność, niemal codziennie widywała
się z dziewczynami. Nie były to spotkania długie, bo przecież mieszkały blisko
siebie i w każdej chwili mogły zajść z sąsiedzką wizytą lub po prostu
zatelefonować. Nadal ich przyjaźń była mocna, jednak każda z nich pochłonięta
była szkołą i nowym przebiegiem zdarzeń, w ciągu wakacyjnych dni tyle się
zmieniło, iż same nie ochłonęły jeszcze po tym wszystkim do końca. Ponadto
Allie odwiedzał Jack, który pod nieobecność jej partnera dostał od niego zgodę
na widywanie się z nią
( oczywiście Zayn zaznaczył i ostro powiedział Walkerowi , że wizyty mają być nie za długie i niezbyt częste ).
( oczywiście Zayn zaznaczył i ostro powiedział Walkerowi , że wizyty mają być nie za długie i niezbyt częste ).
Tak więc Rudowłosa rankiem siedziała na uniwersytecie, po
szkole jadała lunch w towarzystwie przyjaciółek. W popołudnie zazwyczaj się
uczyła, pisząc referaty i długie opowiadania, a jesienne wieczory spędzała na
spacerach z Jackiem.
Dziewczyna czuła się coraz lepiej, tak więc 4 września
wędrowała na studia z doskonałym humorem, perfekcyjnie skończoną pracą. Zajęcia
na uczelni mijały jej szybko, nim się obejrzała, a pod budynkiem czekały na nią
dziewczyny, nastała pora lunchu.
- Fajnie, że już jesteś – uśmiechnęła się Nicole. – Gdzie
idziemy?
- Zjedzmy dziś naleśniki na Baroon Street – zadecydowała
Allie, chwytając obie przyjaciółki pod rękę.
Secret Cafe, była to mała kawiarenka o pięknym wystroju,
panowała tam zawsze tajemnicza atmosfera, a w powietrzu unosił się aromat
świeżo parzonej kawy. Podawano tam pyszne ciepłe ciasteczka i herbaty we
wszystkich smakach świata. Było tu ulubione miejsce Rudzielca.
- Głowa do góry – powiedziała Ruda, widząc tęskny wzrok
zawsze pełnej radości Nicole.
- To tylko dwa miesiące – dodała Alexandra z błyskiem w oku.
- Tak, macie rację. Teraz muszę wykorzystać ten czas na
naukę, żeby nie zawalić tego roku, jak poprzedniego – przyznała Blondynka,
przypominając sobie kiepskie oceny w indeksie i zawiedzione miny rodziców. – Z
takim słabym dyplomem nie znajdę pracy.
Allie nagle zrobiło się żal jej koleżanek. Przykrość zaczęła
zżerać ją od środka. Jak czuły się dziewczyny nie mając pasji i takich ambicji
jak ona?
Niepotrzebnie się martwiła, bo im wcale to nie przeszkadzało.
Wolały imprezy i dobrą zabawę od mądrych planów na przyszłość. Nie wiedziały,
iż robią błąd.
~Allie~
Kiedy tylko wróciłam do domu zaparzyłam sobie mocną kawę i
usiadłam do nauki. Czekała mnie ciężka praca. Masa tekstu do przeczytania i
zaznaczenia najważniejszych fragmentów aż krzyczały z niecierpliwości w mojej
torbie.
Popijając gorący napój, przebiegałam oczyma malutką czcionkę
kserówek z ołówkiem w ręku, co chwilę kreśląc nawiasy i podkreślając
poszczególne słowa.
Nauka nie była jednak tak bardzo dokuczliwa, jak myślałam, a
tekst okazał się trudny, acz intrygujący. Po pewnym czasie z przyjemnością wczytywałam
się w kolejne zdania.
Z czytania wyrwał mnie dzwonek do drzwi, ze zdziwieniem
uznałam, że minęły już cztery godziny i dawno powinnam zostawić materiał, który
mieliśmy przerabiać dopiero za dwa dni.
W drzwiach stał uśmiechnięty Jack, widząc moją zakłopotaną
minę, sam trochę się zmieszał.
- Przychodzę w nieodpowiednim momencie? – zapytał. – Mogę
odwiedzić cię jutro, jeśli chcesz.
- Nie, nie – zaprzeczyłam szybko. – Wszystko jest jak w
najlepszym porządku. Wejdź – nie trzeba było go zachęcać, po sekundzie
zdejmował trampki i już siedział w salonie.
- Może obejrzymy film?
Jego słowa uświadomiły mi, że nie mam najmniejszej ochoty na
siedzenie przed telewizorem. Potrzebowałam świeżego powietrza.
- Wolałabym spacer, co ty na to?
- Czego nie robi się dla najpiękniejszej kobiety na świecie?
– zadał retoryczne pytanie z promiennym uśmiechem na pełnych wargach.
Przyjaciel pociągnął mnie w kierunku odległego parku.
- Nie mam siły – jęknęłam, kiedy doszliśmy na miejsce i z
uwielbieniem rozsiadłam się na ławce, która teraz wydawała mi się wygodna,
niczym najdroższy fotel. – Tak szybko czmychasz.
Chłopak zaśmiał się głośno.
- To chyba przez te długie nogi – stwierdziłam, czując się
jak geniusz.
- Co ty nie powiesz? – dodał zaczepnie Jack.
- Tak, powiem. Dodam też kilka słów podzięki. Nie wiem, co bym robiła gdyby nie ty.
- No, myślę, że powinnaś być mi wdzięczna do końca życia - zażartował szatyn.
--------------------------------------------------------------------------------------------------------
Kurcze, nie wiem, jak mam Wam dziękować! Poprosiłam o 5 komentarzy - jest pięć komentarzy w dwa dni! Bardzo, ale to bardzo dziękuję :* Ten rozdział dedykuję osobom, które dały mi motywację!
Tym razem proszę o 6 Waszych komentarzy - i natychmiastowo pojawi się rozdział osiemnasty :))
SPEKTAKULARNE !!! <3
OdpowiedzUsuńKOCHAM TO JAK PISZESZ, RÓB TO DALEJ !!! ;*
MOZAIKA+17=MY LIFE ^^
Łuhu, aż się rumienię! ♥
UsuńKURDE !!!! ja mówiłam ze cie kocham ? jak nie to teraz mówie - KOCHAM <3 mam dziś zły dzień i ta pogoda mnie dobija nawet zadań mi nie chce sie robić :/ wchodze na różne blogi a tam ani jeden nowy post a wchodze tu - świeżuśki rozdzialik !
OdpowiedzUsuń:* no świetnie poprawiasz humor ~~ Petit
KAżdy miewa takie dni. Raz z górki, a raz pod górkę. Głowa do góry i uśmiech na buźkę, kochana :*
UsuńNaprawdę bd dobry
OdpowiedzUsuńDziękuję :))
Usuńświetny :) czekam na nn :D
OdpowiedzUsuńLecę! :D
UsuńCudny jak zawsze kochana:)
OdpowiedzUsuńZ niecierpliwością czekam na następny ;D
Ukłony dla Pani :*
UsuńIdealny
OdpowiedzUsuń- Nika
Oj, nie wiem, czy aż tak! :*
Usuń