*
Chłopcy wrócili po miesiącu na tygodniową przerwę w trasie.
Za siedem dni musieli wyruszyć znowu, tym razem do LA. Cieszyli się na tą
wizytę, jednak nie tak bardzo, jak zawsze. Powodem było oczywiście brak
obecności dziewcząt. Ale tym mieli się martwić dopiero za kilka dni.
Zayn otworzył drzwi swojego domu.
- Jesteś! – krzyknęła Ruda, rzucając się na chłopaka.
Wyglądała naprawdę kusząco, Malik przygryzł wargę na jej
widok. Miała na sobie białe obcisłe spodnie, dżinsową koszulę bez rękawów, a
pod spodem szary top, jej rękę zdobił piękny, biały zegarek.
Zaśmiał się, widząc reakcję swojej dziewczyny, obejmowała go
mocno za kark, wtulając się w jego tors, przycisnął ją jeszcze mocniej do siebie.
- Ej, udusisz mnie, mała! – trzymając ją jedną ręką w talii,
drugą szukał czegoś w torbie, wreszcie znalazł ślicznego misia. – Dla ciebie.
- Dziękuję, śliczny – zarumieniła się lekko, rozbawiony
mulat, dotknął różowego policzka.
- W rumieńcach równie ci do twarzy – stwierdził, szepcąc jej
do ucha, a potem pocałował ją namiętnie.
Po chwili usiedli na kanapie, Zayn przebrany już w wygodne
dresy i luźną koszulkę pił herbatę.
- I jak? Wszystko w porządku? – zapytał, nadal dotykając
Rudej, uwielbiał jej miękki, subtelny dotyk.
- Tak, będę wredna i powiem, że wcale mi się bez ciebie nie
nudziło – wystawiła mu język.
- Nie wątpię, co robiłaś? – wypytywał, naprawdę bardzo
ciekawy, rozmawiali ze sobą codziennie przez komórkę nawet po godzinę, ale dziewczyna
mało mówiła o sobie, wolała słuchać relacji z trasy.
- Studia, nauka, dziewczyny,
nauka, Jack, nauka, nauka – zaśmiała się.
- Ah, no tak, Walker, nic dziwnego, że Ci się nie nudziło.
Głos Malika przepełniony był goryczą, zacisnął szczękę.
- Sam mu powiedziałeś, że ma mnie pilnować.
- Ale nie myślałem, że weźmie to chłopak sobie, aż tak do
serca! Często przychodził?
- Dwa razy w tygodniu – skłamała Rudowłosa, nie chcąc
denerwować chłopaka, Jack był przecież u niej co najmniej cztery razy na
tydzień.
- Mhm, dla niego nawet dwa razy to za dużo – mruknął oschle
mulat. – Był miły?
- Tak, ale tylko w granicach. Chodzi oczywiście oto, że był
koleżeński.
- I tak mu nie ufam. Nie patrz tak na mnie, skarbie! Co
robiliście? – znów zapytał.
Allie jęknęła. Potem przypomniała sobie, jak Jack ją kiedyś
pocałował i zrozumiała obawy Zayna. Kochał ją i nie chciał się nią dzielić. Tym
bardziej przystojnemu piłkarzowi.
- Zazwyczaj chodziliśmy na spacer.
Nadal patrzył na nią wyczekująco, wiedziała, iż jej odpowiedź
mu nie wystarcza. Dodała dokładniej:
- Byliśmy w parku, innym razem na kawie, w jeden dzień
szukaliśmy w księgarni książek o literaturze i poezji – wskazała na stos
nowiutkich książek, leżących koło stolika.
Zayn spojrzał na nie i poczuł ukłucie w sercu, że to nie on
spacerował z Allie po parku i nie nosił jej książek z księgarni do domu. Wyobraził
sobie delikatną Allie i wysokiego Jacka przy niej, z łatwością niosącego
dziesięć opasłych tomisk.
- Jak czuje się Niall? – dziewczyna chciała zmienić temat. I
udało jej się. Przyszło jej na myśl, jak Zayn opowiadał o tym, że Niallerek
jest chory, martwiła się o przyjaciela.
- Kiepsko… właśnie! Miałem pojechać po zakupy dla niego, do
apteki i po jedzenie, pewnie zdycha z głodu. Chory Horan je dwa razy więcej,
niż ten zdrowy!
Rudzielec wyjął z piekarnika pyszne muffinki, pokazując je
Zaynowi.
- Upiekłam coś dla niego – widząc minę swojego chłopaka,
wyjęła z piekarnika drugą blaszkę. – Dla ciebie też mam, głuptasie.
-Dziękuję – dał jej soczystego buziaka w usta, jego oczy
zabłysły, jak zawsze, kiedy miał jakiś pomysł. – Pomyślałem, że… no wiesz, jak
dobrze dogadujecie się z blondynkiem. Może ja pojadę po zakupy, a ty do niego
zajrzysz? Jest taki marudny, z nikim nie chce gadać, może tobie się uda coś
zdziałać.
- To dobry pomysł – dziewczyna szybko włożyła do kolorowego
pudełka babeczki .
Po chwili stała już przed domem Nialla, pukając lekko w
drzwi.
- Proszę – jęknął chłopak, Ruda weszła do domu na te słowa,
uzupełniając:
-…Nie wchodzić! – kiedy Horanek zobaczył Allie w swoim
salonie, mimo braku sił wyskoczył z łóżka. Podbiegł do dziewczyny i mocno ją
przytulił.
- Miłe przywitanie – zaśmiała się Płomiennowłosa.
- Dziękuję, że przyszłaś – odparł wesoło, zachrypniętym
głosem.
Rudzielec rozejrzał się po ślicznie urządzonym salonie, który
nie wyglądał tak jak powinien. Wszędzie leżały zużyte chusteczki. Stolik
zagracony był płytami, grami, psp i laptopem. Cały blat w kuchni zajęty był
poprzez puste pudełka po jedzeniu, nie pozmywane naczynia i papierki od
słodyczy.
- Czego nie robi się dla przyjaciół? Ładnie tu masz –
powiedziała dziewczyna, rozglądając się na około. Gościł ją już z resztą w
swoim domu, domyślił się, więc, że chodzi jej o bałagan. Zarumienił się ze
wstydu.
- Przepraszam.. bardzo mi głupio – mówił zmieszany, Allie
odpowiedziała melodyjnym śmiechem, dając blondynkowi paczuszkę z wypiekami. –
Rany, ty to wiesz jak pocieszyć! – zawołał z pełną buzią, jedząc ciepłego
muffinka.
W tym samym czasie Rudowłosa pakowała papierki z podłogi i
stolików do worka na śmieci.
- Nie sprzątaj! Coś ty!
- Przestań, daj mi się trochę poruszać! Leż i opowiadaj, jak
było w trasie – chłopak przyjął rozkaz i zaczął opowiadać o ‘Crazy Mofos’,
fajnych koncertach i dobrym jedzeniu.
Rudzielec słuchał uważnie, szybko zapełniając worek i pakując
naczynia do zmywarki, wtrącała co chwilę:
- Żartujesz? To świetne!
Nikt natomiast nie wiedział, co dzieje się w środku Nialla.
Jego serce szalało, kiedy Allie pieszczotliwie roztrzepywała mu włosy, lub
przytulała czule. Motylki wariowały w jego brzuchu, a on był zachwycony,
patrzył na nią łakomym wzrokiem, jak gdyby to spotkanie mogłoby być ostatnim.
Kiedy skończyła sprzątać usiadła na kanapie obok niego i
podała mu kubek gorącej czekolady.
- Dziękuję, jesteś aniołem – powiedział szczerze, dotykając
‘niby przez przypadek’ jej dłoni, ona ku największemu zdziwieniu Nialla
przytrzymała jego rękę.
- Daj spokój, Niall. Jesteśmy przyjaciółmi, a przyjaciele
właśnie tak postępują.
Do domu Horana wszedł Zayn z dużymi papierowymi torbami.
- Cześć wam! – podał rękę blondynowi na przywitanie. – Jak
się czujesz? O, jak tu czysto, myślałem, że zastanę Cię w kompletnym bałaganie.
- Byłoby tak, gdyby nie Allie – odpowiedział zakatarzony
chorowitek.
Malik wybuchł śmiechem, po czym zwrócił się do swojej
dziewczyny, wskazując na torbę z lekami.
- Błagam cię, księżniczko, pomóż. Nie mam pojęcia o lekach,
zajmij się tym, proszę. Ja zrobię coś do
jedzenia.
~Allie~
Przyniosłam Niallowi szklankę wody i z rozwagą zaczęłam
podawać mu leki.
- Na co one są? – zapytał, niczym małe dziecko wskazując na
dwie pigułki.
- Ta żółta, na katar, zaraz dam ci jeszcze krople. A biała od
wysokiej temperatury.
Siedzieliśmy u naszego chorego jeszcze godzinkę i wróciliśmy
do domu.
Zayn przytulił mnie mocno.
- Co ja bym bez ciebie zrobił? Dziękuję. Chodź – pociągnął
mnie w kierunku łazienki. – weźmiemy kąpiel, co ty na to?
Razem? Zabrzmiało pytanie w mojej głowie.
- Razem – odparł zdecydowanie Malik, jakby czytając mi w
myślach.
------------------------------------------------------------------------------------------------------------
SIEMCZI :*. Pod tamtym rozdziałem brakowało trzech komentarzy, jednak uznałam, że nie mogę ich od was oczekiwać, bo rozdział nie był wystarczająco dobry...
Mam ogromną nadzieję, że 'dziewiętnastka' Wam się spodoba. :))
Hej ;* Pierwsza sprawa... Nadal jestem ostro wkurzona na Allie za Jacka! ;c
OdpowiedzUsuńDruga sprawa... Zarąbisty rozdzialik!!! Teraz jestem chora i siedzę w domu, więc cieszę się, że coś dodałaś ;3
Weny, Madzia ;*
super rozdział !!!! czekam na nastepny ;) soryy nie mam czasu pisać długich komentarzy bo mam konkurs weeny
OdpowiedzUsuńChory Horanek je dwa razy więcej niż zdrowy?! Rany julek to trzeba będzie mu cały sklep wykupić XD
OdpowiedzUsuńRozdział jest wprost perfekcyjny :D
Kiedy następny?
Pozdrawiam, Martyna :)