środa, 18 września 2013

Rozdział 19



*

Chłopcy wrócili po miesiącu na tygodniową przerwę w trasie. Za siedem dni musieli wyruszyć znowu, tym razem do LA. Cieszyli się na tą wizytę, jednak nie tak bardzo, jak zawsze. Powodem było oczywiście brak obecności dziewcząt. Ale tym mieli się martwić dopiero za kilka dni.
Zayn otworzył drzwi swojego domu.
- Jesteś! – krzyknęła Ruda, rzucając się na chłopaka.
Wyglądała naprawdę kusząco, Malik przygryzł wargę na jej widok. Miała na sobie białe obcisłe spodnie, dżinsową koszulę bez rękawów, a pod spodem szary top, jej rękę zdobił piękny, biały zegarek.
Zaśmiał się, widząc reakcję swojej dziewczyny, obejmowała go mocno za kark, wtulając się w jego tors, przycisnął ją jeszcze mocniej do siebie.
- Ej, udusisz mnie, mała! – trzymając ją jedną ręką w talii, drugą szukał czegoś w torbie, wreszcie znalazł ślicznego misia. – Dla ciebie.
- Dziękuję, śliczny – zarumieniła się lekko, rozbawiony mulat, dotknął różowego policzka.
- W rumieńcach równie ci do twarzy – stwierdził, szepcąc jej do ucha, a potem pocałował ją namiętnie.
Po chwili usiedli na kanapie, Zayn przebrany już w wygodne dresy i luźną koszulkę pił herbatę.
- I jak? Wszystko w porządku? – zapytał, nadal dotykając Rudej, uwielbiał jej miękki, subtelny dotyk.
- Tak, będę wredna i powiem, że wcale mi się bez ciebie nie nudziło – wystawiła mu język.
- Nie wątpię, co robiłaś? – wypytywał, naprawdę bardzo ciekawy, rozmawiali ze sobą codziennie przez komórkę nawet po godzinę, ale dziewczyna mało mówiła o sobie, wolała słuchać relacji z trasy.
- Studia,  nauka, dziewczyny, nauka, Jack, nauka, nauka – zaśmiała się.
- Ah, no tak, Walker, nic dziwnego, że Ci się nie nudziło.
Głos Malika przepełniony był goryczą, zacisnął szczękę.
- Sam mu powiedziałeś, że ma mnie pilnować.
- Ale nie myślałem, że weźmie to chłopak sobie, aż tak do serca! Często przychodził?
- Dwa razy w tygodniu – skłamała Rudowłosa, nie chcąc denerwować chłopaka, Jack był przecież u niej co najmniej cztery razy na tydzień.
- Mhm, dla niego nawet dwa razy to za dużo – mruknął oschle mulat. – Był miły?
- Tak, ale tylko w granicach. Chodzi oczywiście oto, że był koleżeński.
- I tak mu nie ufam. Nie patrz tak na mnie, skarbie! Co robiliście? – znów zapytał.
Allie jęknęła. Potem przypomniała sobie, jak Jack ją kiedyś pocałował i zrozumiała obawy Zayna. Kochał ją i nie chciał się nią dzielić. Tym bardziej przystojnemu piłkarzowi.
- Zazwyczaj chodziliśmy na spacer.
Nadal patrzył na nią wyczekująco, wiedziała, iż jej odpowiedź mu nie wystarcza. Dodała dokładniej:
- Byliśmy w parku, innym razem na kawie, w jeden dzień szukaliśmy w księgarni książek o literaturze i poezji – wskazała na stos nowiutkich książek, leżących koło stolika.
Zayn spojrzał na nie i poczuł ukłucie w sercu, że to nie on spacerował z Allie po parku i nie nosił jej książek z księgarni do domu. Wyobraził sobie delikatną Allie i wysokiego Jacka przy niej, z łatwością niosącego dziesięć opasłych tomisk.
- Jak czuje się Niall? – dziewczyna chciała zmienić temat. I udało jej się. Przyszło jej na myśl, jak Zayn opowiadał o tym, że Niallerek jest chory, martwiła się o przyjaciela.
- Kiepsko… właśnie! Miałem pojechać po zakupy dla niego, do apteki i po jedzenie, pewnie zdycha z głodu. Chory Horan je dwa razy więcej, niż ten zdrowy!
Rudzielec wyjął z piekarnika pyszne muffinki, pokazując je Zaynowi.
- Upiekłam coś dla niego – widząc minę swojego chłopaka, wyjęła z piekarnika drugą blaszkę. – Dla ciebie też mam, głuptasie.
-Dziękuję – dał jej soczystego buziaka w usta, jego oczy zabłysły, jak zawsze, kiedy miał jakiś pomysł. – Pomyślałem, że… no wiesz, jak dobrze dogadujecie się z blondynkiem. Może ja pojadę po zakupy, a ty do niego zajrzysz? Jest taki marudny, z nikim nie chce gadać, może tobie się uda coś zdziałać.
- To dobry pomysł – dziewczyna szybko włożyła do kolorowego pudełka babeczki .
Po chwili stała już przed domem Nialla, pukając lekko w drzwi.
- Proszę – jęknął chłopak, Ruda weszła do domu na te słowa, uzupełniając:
-…Nie wchodzić! – kiedy Horanek zobaczył Allie w swoim salonie, mimo braku sił wyskoczył z łóżka. Podbiegł do dziewczyny i mocno ją przytulił.
- Miłe przywitanie – zaśmiała się Płomiennowłosa.
- Dziękuję, że przyszłaś – odparł wesoło, zachrypniętym głosem.




Rudzielec rozejrzał się po ślicznie urządzonym salonie, który nie wyglądał tak jak powinien. Wszędzie leżały zużyte chusteczki. Stolik zagracony był płytami, grami, psp i laptopem. Cały blat w kuchni zajęty był poprzez puste pudełka po jedzeniu, nie pozmywane naczynia i papierki od słodyczy.
- Czego nie robi się dla przyjaciół? Ładnie tu masz – powiedziała dziewczyna, rozglądając się na około. Gościł ją już z resztą w swoim domu, domyślił się, więc, że chodzi jej o bałagan. Zarumienił się ze wstydu.
- Przepraszam.. bardzo mi głupio – mówił zmieszany, Allie odpowiedziała melodyjnym śmiechem, dając blondynkowi paczuszkę z wypiekami. – Rany, ty to wiesz jak pocieszyć! – zawołał z pełną buzią, jedząc ciepłego muffinka.
W tym samym czasie Rudowłosa pakowała papierki z podłogi i stolików do worka na śmieci.
- Nie sprzątaj! Coś ty!
- Przestań, daj mi się trochę poruszać! Leż i opowiadaj, jak było w trasie – chłopak przyjął rozkaz i zaczął opowiadać o ‘Crazy Mofos’, fajnych koncertach i dobrym jedzeniu.
Rudzielec słuchał uważnie, szybko zapełniając worek i pakując naczynia do zmywarki, wtrącała co chwilę:
- Żartujesz? To świetne!
Nikt natomiast nie wiedział, co dzieje się w środku Nialla. Jego serce szalało, kiedy Allie pieszczotliwie roztrzepywała mu włosy, lub przytulała czule. Motylki wariowały w jego brzuchu, a on był zachwycony, patrzył na nią łakomym wzrokiem, jak gdyby to spotkanie mogłoby być  ostatnim.
Kiedy skończyła sprzątać usiadła na kanapie obok niego i podała mu kubek gorącej czekolady.
- Dziękuję, jesteś aniołem – powiedział szczerze, dotykając ‘niby przez przypadek’ jej dłoni, ona ku największemu zdziwieniu Nialla przytrzymała jego rękę.
- Daj spokój, Niall. Jesteśmy przyjaciółmi, a przyjaciele właśnie tak postępują.
Do domu Horana wszedł Zayn z dużymi papierowymi torbami.
- Cześć wam! – podał rękę blondynowi na przywitanie. – Jak się czujesz? O, jak tu czysto, myślałem, że zastanę Cię w kompletnym bałaganie.
- Byłoby tak, gdyby nie Allie – odpowiedział zakatarzony chorowitek.
Malik wybuchł śmiechem, po czym zwrócił się do swojej dziewczyny, wskazując na torbę z lekami.
- Błagam cię, księżniczko, pomóż. Nie mam pojęcia o lekach, zajmij się tym, proszę. Ja zrobię  coś do jedzenia.

~Allie~
Przyniosłam Niallowi szklankę wody i z rozwagą zaczęłam podawać mu leki.
- Na co one są? – zapytał, niczym małe dziecko wskazując na dwie pigułki.
- Ta żółta, na katar, zaraz dam ci jeszcze krople. A biała od wysokiej temperatury.
Siedzieliśmy u naszego chorego jeszcze godzinkę i wróciliśmy do domu.
Zayn przytulił mnie mocno.
- Co ja bym bez ciebie zrobił? Dziękuję. Chodź – pociągnął mnie w kierunku łazienki. – weźmiemy kąpiel, co ty na to?
Razem? Zabrzmiało pytanie w mojej głowie.

- Razem – odparł zdecydowanie Malik, jakby czytając mi w myślach. 





------------------------------------------------------------------------------------------------------------
SIEMCZI :*. Pod tamtym rozdziałem brakowało trzech komentarzy, jednak uznałam, że nie mogę ich od was oczekiwać, bo rozdział nie był wystarczająco dobry...
Mam ogromną nadzieję, że 'dziewiętnastka' Wam się spodoba. :))

3 komentarze:

  1. Hej ;* Pierwsza sprawa... Nadal jestem ostro wkurzona na Allie za Jacka! ;c
    Druga sprawa... Zarąbisty rozdzialik!!! Teraz jestem chora i siedzę w domu, więc cieszę się, że coś dodałaś ;3
    Weny, Madzia ;*

    OdpowiedzUsuń
  2. super rozdział !!!! czekam na nastepny ;) soryy nie mam czasu pisać długich komentarzy bo mam konkurs weeny

    OdpowiedzUsuń
  3. Chory Horanek je dwa razy więcej niż zdrowy?! Rany julek to trzeba będzie mu cały sklep wykupić XD
    Rozdział jest wprost perfekcyjny :D
    Kiedy następny?
    Pozdrawiam, Martyna :)

    OdpowiedzUsuń