poniedziałek, 24 czerwca 2013

Rozdział 4


~Allie~
W niedzielny poranek dziewczyny stroiły się od samego rana. Chłopcy zaprosili nas na popołudnie, chcieli się z nami poznać.
-Przecież nie co dzień ma się okazję osobiście poznać One Direction - tłumaczyły. Na te słowa ze śmiechem pokiwałam głową, kontynuując spożywanie omletów. Po śniadaniu poszłam na spacer, przyda mi się przecież choć pół godzinki relaksu. Nie oddałam się tej czynności na zbyt długi czas, ponieważ było już dość późno i musiałam doprowadzić się do porządku. Kiedy wróciłam w domu panował ogólny chaos. Nicole była bliska płaczu.
-Nie mam co założyć - jęczała, siedząc na kanapie.
-Ciuchy!- wyszczerzyłam rząd zębów w niewinnym uśmiechu. Musiałam jednak czym prędzej mknąć do łazienki, aby uniknąć ciosu z ręki Nicole. - Kalectwa się nie bije, bo to podwójnie karalne!- krzyknęłam, gdy byłam już pod prysznicem. Usłyszałam głośny śmiech dziewczyn. Kiedy dokładnie umyłam i nabalsamowałam ciało, nałożyłam bieliznę i zieloną, dopasowaną sukienkę. Delikatnie musnęłam rzęsy tuszem, a  usta pomalowałam błyszczykiem o ładnym, naturalnym kolorze. Włosy pozostawiłam proste i rozpuszczone. Mogłam już założyć wysokie buty, miałam zdjęty bandaż z nogi i miewała się całkiem dobrze. Jeszcze tydzień i będzie można zdjąć gips z ręki. W tych okolicznościach zdecydowałam się na beżowe szpilki. Delikatną biżuterią dopełniłam całość. Wcale nie wyglądałam, aż tak źle. Pocieszałam się w duchu, że jeśli Malik wywali mnie za drzwi to nie będzie to aż takie straszne. Przecież w najgorszym razie nazbieram parę guzów! Nic nowego.
Kiedy doszłyśmy do willi chłopców oczywiście mnie zamurowało. Spodziewałam się wiele, ale, no ale nie aż tyle! Przed nami stał piękny, biały dwupiętrowy dom. Wielka brama zachęcała do wejścia. Ogród zachwycał. Mnóstwo kwiatów i ładnie przystrzyżony trawnik, cóż nie było się do czego przyczepić. Z tyłu domu miał miejsce duży basen i niewielkie boisko do gry w piłkę nożną. Raj. Jednym słowem raj. Zapukałyśmy do drzwi, otworzył nam je słodki blondynek. Od razu wiedziałam, że to Niall.
-Kompania! –zawołał.- Dziewczęta przyszły!
Weszłyśmy do środka, a czwórka chłopców ustawiła się w równym szeregu. Z wyjątkiem Zayna, którego przecież dobrze znałyśmy. Stał, opierając się o balustradę schodów. Wyglądał uroczo. Zbyt uroczo. Allie, co ty wyprawiasz?!  To twój przyjaciel. One Direction zaczęło się przedstawiać.
-Liam –uśmiechnął się do nas wysoki brunet, patrząc z uwagą na Alexandrę.
-Louis. –kiedy marchewkożerca nas witał, puścił oczko do Nicole. Czyżby jakiś niecny plan?
-Harry. – Loczek podawał rękę dziewczynom, a gdy doszedł do mnie, dodał - Harry, Hazza, Harruś, ty możesz mi nawet mówić kotku.
-Ej! Łapy precz od Allie, ona jest moja!- krzyknął Zayn. Zaczęli przepychać się z loczkiem na żarty. Objęłam obu chłopaków.
-Wiecie, dla mnie może być i jeden i drugi. –Zaśmiałam się i ruszyłam w kierunku Nialla, który na mnie czekał, bo chciał mi się przedstawić. Wyciągnął dłoń i wypowiedział swoje imię z śmiesznym akcentem. Horan był taki miły i wyluzowany. Rozmawiało mi się z nim bardzo swobodnie, już po krótkim czasie dobrze się dogadywaliśmy.
Stałam na tarasie, opierając się o barierkę, myślałam. O tym, że ta banda idiotów to naprawdę wspaniali chłopcy i o tym, że między Nicole a Lou, a także między Alex a Liamem iskrzyło. Szybko, bardzo szybko przypadli sobie do gustu. Bardzo cieszyłabym się, gdyby byli razem. Byłyby z nich piękne pary. Nie musiałabym się martwić o dziewczyny, bo wiedziałabym, że trafiły na dobrych chłopaków.  Alexandrę trzy miesiące temu rzucił chłopak, bardzo przeżyła ich rozstanie. Ale jeśli jest tak mało inteligentny i nie wiedział, co stracił, to jego problem. Dwa miesiące temu Nicole pożegnała się ze swoim chłopakiem, bo uznali, że ich związek jest bez sensu. Ona też dość długo ubolewała nad ich decyzją, choć przy nim nie dawała tego po sobie poznać. Tylko przy nas płakała. Bardzo było mi ich szkoda. Ja jestem stworzona do bycia singlem. Nie wiem co to rozpacz po rozstaniu. I nie chcę wiedzieć. Oczywiście, jeśli jakiś przystojny i mądry chłopak zaprosił mnie na randkę, zgadzałam się. Ale już po pierwszym spotkaniu dawałam mu znać, że to bez sensu, że ja nic nie czuję. Bo jaki jest sens być z kimś, skoro nie kocha się tej osoby? Właśnie, żaden. Dlatego, kiedy nic nie czułam do chłopaka to mówiłam mu o tym od razu, nie chcąc go później zranić. A ja nigdy się nie zakochałam. Kurde, dziwnym trafem, kiedy myślę o miłości od razu przychodzi mi na myśl Zayn. Tak nie powinno być, to mój przyjaciel. Muszę nad tym popracować. Niech miłość kojarzy mi się z… Jedzeniem!
-Chciałem ci powiedzieć, że pięknie wyglądasz - usłyszałam cichy głos za sobą.
-Dziękuję, Ty też całkiem nieźle. – Zaśmiałam się, kiedy zobaczyłam kto za mną stoi. Malik uniósł jedną brew.
-Wątpisz w to? –udawał zdenerwowanie. Kiwnęłam głową. – Jesteś tego pewna?
-Nie. Zmieniam decyzję! Ty też wyglądasz bardzo… -zaczęłam improwizować. Musiałam. Bo mulat zaczął iść w moim kierunku z rękoma przygotowanymi do ataku. On chciał wojny! Na łaskotki rzecz jasna. – Zgadza się. Wyglądasz bardzo ładnie. Me gusta.
-Mówisz to specjalnie, żeby uniknąć tego co nieuniknione! - zrobiłam niewinną minę, a on zaczął gonić mnie po całym domu. Wariat.



---------------------------------------------------------------------------------------
Jak kochane zauważyłyście watek tego opowiadania będzie właściwie
między Allie a Zaynem. Odpowiada wam to?
A jak mijają ostatnie dni szkoły? ♥

2 komentarze:

  1. Kobito !!! ty się jeszcze pytasz... ja ubustwiam Zayna i to że ten blog bedzie z nim w roli głównej to BOMBA ! my w szkole teraz sie nudzimy a w środe mam ognisko klasowe :P WENY :*

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Yea, i o to chodziło, kochana!
      Miłego ogniska. < 3

      Usuń