~Allie~
W niedzielny poranek dziewczyny stroiły się od samego rana. Chłopcy
zaprosili nas na popołudnie, chcieli się z nami poznać.
-Przecież nie co dzień ma się okazję osobiście poznać One
Direction - tłumaczyły. Na te słowa ze śmiechem pokiwałam głową, kontynuując
spożywanie omletów. Po śniadaniu poszłam na spacer, przyda mi się przecież choć
pół godzinki relaksu. Nie oddałam się tej czynności na zbyt długi czas,
ponieważ było już dość późno i musiałam doprowadzić się do porządku. Kiedy
wróciłam w domu panował ogólny chaos. Nicole była bliska płaczu.
-Nie mam co założyć - jęczała, siedząc na kanapie.
-Ciuchy!- wyszczerzyłam rząd zębów w niewinnym uśmiechu.
Musiałam jednak czym prędzej mknąć do łazienki, aby uniknąć ciosu z ręki
Nicole. - Kalectwa się nie bije, bo to podwójnie karalne!- krzyknęłam, gdy
byłam już pod prysznicem. Usłyszałam głośny śmiech dziewczyn. Kiedy dokładnie
umyłam i nabalsamowałam ciało, nałożyłam bieliznę i zieloną, dopasowaną
sukienkę. Delikatnie musnęłam rzęsy tuszem, a
usta pomalowałam błyszczykiem o ładnym, naturalnym kolorze. Włosy
pozostawiłam proste i rozpuszczone. Mogłam już założyć wysokie buty, miałam
zdjęty bandaż z nogi i miewała się całkiem dobrze. Jeszcze tydzień i będzie
można zdjąć gips z ręki. W tych okolicznościach zdecydowałam się na beżowe
szpilki. Delikatną biżuterią dopełniłam całość. Wcale nie wyglądałam, aż tak
źle. Pocieszałam się w duchu, że jeśli Malik wywali mnie za drzwi to nie będzie
to aż takie straszne. Przecież w najgorszym razie nazbieram parę guzów! Nic
nowego.
Kiedy doszłyśmy do willi chłopców oczywiście mnie zamurowało.
Spodziewałam się wiele, ale, no ale nie aż tyle! Przed nami stał piękny, biały
dwupiętrowy dom. Wielka brama zachęcała do wejścia. Ogród zachwycał. Mnóstwo
kwiatów i ładnie przystrzyżony trawnik, cóż nie było się do czego przyczepić. Z
tyłu domu miał miejsce duży basen i niewielkie boisko do gry w piłkę nożną. Raj.
Jednym słowem raj. Zapukałyśmy do drzwi, otworzył nam je słodki blondynek. Od
razu wiedziałam, że to Niall.
-Kompania! –zawołał.- Dziewczęta przyszły!
Weszłyśmy do środka, a czwórka chłopców ustawiła się w równym
szeregu. Z wyjątkiem Zayna, którego przecież dobrze znałyśmy. Stał, opierając
się o balustradę schodów. Wyglądał uroczo. Zbyt uroczo. Allie, co ty
wyprawiasz?! To twój przyjaciel. One Direction zaczęło się
przedstawiać.
-Liam –uśmiechnął się do nas wysoki brunet, patrząc z uwagą
na Alexandrę.
-Louis. –kiedy marchewkożerca nas witał, puścił oczko do
Nicole. Czyżby jakiś niecny plan?
-Harry. – Loczek podawał rękę dziewczynom, a gdy doszedł do
mnie, dodał - Harry, Hazza, Harruś, ty możesz mi nawet mówić kotku.
-Ej! Łapy precz od Allie, ona jest moja!- krzyknął Zayn.
Zaczęli przepychać się z loczkiem na żarty. Objęłam obu chłopaków.
-Wiecie, dla mnie może być i jeden i drugi. –Zaśmiałam się i
ruszyłam w kierunku Nialla, który na mnie czekał, bo chciał mi się przedstawić.
Wyciągnął dłoń i wypowiedział swoje imię z śmiesznym akcentem. Horan był taki
miły i wyluzowany. Rozmawiało mi się z nim bardzo swobodnie, już po krótkim
czasie dobrze się dogadywaliśmy.
Stałam na tarasie, opierając się o barierkę, myślałam. O tym,
że ta banda idiotów to naprawdę wspaniali chłopcy i o tym, że między Nicole a
Lou, a także między Alex a Liamem iskrzyło. Szybko, bardzo szybko przypadli
sobie do gustu. Bardzo cieszyłabym się, gdyby byli razem. Byłyby z nich piękne
pary. Nie musiałabym się martwić o dziewczyny, bo wiedziałabym, że trafiły na
dobrych chłopaków. Alexandrę trzy
miesiące temu rzucił chłopak, bardzo przeżyła ich rozstanie. Ale jeśli jest tak
mało inteligentny i nie wiedział, co stracił, to jego problem. Dwa miesiące
temu Nicole pożegnała się ze swoim chłopakiem, bo uznali, że ich związek jest
bez sensu. Ona też dość długo ubolewała nad ich decyzją, choć przy nim nie
dawała tego po sobie poznać. Tylko przy nas płakała. Bardzo było mi ich szkoda.
Ja jestem stworzona do bycia singlem. Nie wiem co to rozpacz po rozstaniu. I
nie chcę wiedzieć. Oczywiście, jeśli jakiś przystojny i mądry chłopak zaprosił
mnie na randkę, zgadzałam się. Ale już po pierwszym spotkaniu dawałam mu znać,
że to bez sensu, że ja nic nie czuję. Bo jaki jest sens być z kimś, skoro nie
kocha się tej osoby? Właśnie, żaden. Dlatego, kiedy nic nie czułam do chłopaka
to mówiłam mu o tym od razu, nie chcąc go później zranić. A ja nigdy się nie
zakochałam. Kurde, dziwnym trafem, kiedy myślę o miłości od razu przychodzi mi
na myśl Zayn. Tak nie powinno być, to mój przyjaciel. Muszę nad tym popracować.
Niech miłość kojarzy mi się z… Jedzeniem!
-Chciałem ci powiedzieć, że pięknie wyglądasz - usłyszałam
cichy głos za sobą.
-Dziękuję, Ty też całkiem nieźle. – Zaśmiałam się, kiedy
zobaczyłam kto za mną stoi. Malik uniósł jedną brew.
-Wątpisz w to? –udawał zdenerwowanie. Kiwnęłam głową. –
Jesteś tego pewna?
-Nie. Zmieniam decyzję! Ty też wyglądasz bardzo… -zaczęłam
improwizować. Musiałam. Bo mulat zaczął iść w moim kierunku z rękoma
przygotowanymi do ataku. On chciał wojny! Na łaskotki rzecz jasna. – Zgadza
się. Wyglądasz bardzo ładnie. Me gusta.
-Mówisz to specjalnie, żeby uniknąć tego co nieuniknione! -
zrobiłam niewinną minę, a on zaczął gonić mnie po całym domu. Wariat.
---------------------------------------------------------------------------------------
Jak kochane zauważyłyście watek tego opowiadania będzie właściwie
między Allie a Zaynem. Odpowiada wam to?
A jak mijają ostatnie dni szkoły? ♥
Kobito !!! ty się jeszcze pytasz... ja ubustwiam Zayna i to że ten blog bedzie z nim w roli głównej to BOMBA ! my w szkole teraz sie nudzimy a w środe mam ognisko klasowe :P WENY :*
OdpowiedzUsuńYea, i o to chodziło, kochana!
UsuńMiłego ogniska. < 3