czwartek, 20 czerwca 2013

Rozdział 3


             ~Allie~
Obudziłam się na jakiejś Sali, czyżbym była w szpitalu? Rozejrzałam się. Ręka w gipsie, noga zabandażowana, na głowie również bandaż. Kurde, co jest? Na stoliku obok stały piękne róże, takie jak lubię, pudrowo różowe. Nagle uderzyły mnie wydarzenia wczorajszego wieczoru. Wygrany zakład, zgarnęłam tysiąc funtów. Potem jechałam do domu, swoim Ktm’em, którego dostałam od taty za wysokie wyniki w nauce. Pamiętam, że nie jechałam zbyt szybko, byłam już niedaleko domu, kiedy jakiś mężczyzna wyszedł na ulicę, zahamowałam gwałtownie, spadłam z motoru. Dalej wiem tylko to, że strasznie bolała mnie głowa i nadgarstek, trochę noga. Jak przez mgłę kojarzę przyjazd karetki. Nagle do sali wparowała Nicole i Alexandra z torbami.
-Cześć Wam - śmiałam się do nich. Ucieszył mnie ich widok, to naprawdę wspaniałe przyjaciółki.
-Wstałaś!- dziewczyny zaczęły całować mnie w oba policzki i przytulać. Wyładowywały z toreb słodycze i soki. W między czasie prowadziły jakże pouczający monolog. - Masz zakaz wsiadania na motor. Co ty sobie w ogóle myślisz? Dziewczyny w twoim wieku jeżdżą AUTOBUSAMI. - Tłumaczyłam im się, tak jak małe dziecko tłumaczy się mamie, dlaczego zgubiło łopatkę w piasku. Przecież to nie była moja wina! Podziękowałam im za zakupy, które dla mnie zrobiły.
-Słodycze będziemy miały na podwieczorek, do jakiegoś filmu- uśmiechnęłam się. - A teraz, czy mogłybyście podać mi moje rzeczy? Chcę się ubrać, zmywajmy się stąd czym prędzej.
-Chyba sobie żartujesz, wychodzisz stąd dopiero w środę. A teraz leż, przyprowadzimy ci gościa! Wpadniemy do ciebie po południu. Pa!
Przytuliły mnie na pożegnanie i wyszły z Sali. Po chwili wszedł do niej… Zayn?! Spuściłam głowę, przygryzając wargę. Przecież nie rzucę mu się na szyję! Choć chciałam tak zrobić, to próbowałam się powstrzymać. Chłopak podszedł do mnie, podniósł lekko mój podbródek.
-Proszę, spójrz na mnie. Allie, proszę cię, posłuchaj.- Tak jak kazał, podniosłam na niego wzrok, a on kiwnął głową i zaczął mówić - Wiem, że zawaliłem, wiem, że jestem kretynem.
-Wiesz? Szkoda, że uświadomiłeś to sobie tak późno - mówiłam cicho, jakby z braku sił. Gdzie podziała się pełna życia Allie?- Nie pisałeś, nie dzwoniłeś. Dlaczego? Zresztą, może ja już nawet nie chcę wiedzieć. Obiecałeś. „ Rzeczy się zmieniają, ludzie się zmieniają, ale ty zawsze bądź sobą. Zostań prawdziwy dla siebie. Nie poświęcaj siebie dla kogoś”.- zacytowałam jego słowa. - Jak można tak mówić, skoro samemu nie przestrzega się tych słów? Ach, no tak. Przecież ja nie jestem gwiazdą. Nie robię światowej kariery, więc dla ciebie mogę być nikim. Przez ten długi czas zdążyłam się z tym pogodzić.
-Nie mów tak, proszę, ty dobrze wiesz, że dla mnie nadal jesteś moją kochaną Allie, moją przyjaciółką. Jesteś dla mnie ważna.
-Pytanie, czy ty dla mnie jeszcze jesteś kimś ważnym - Zayn otarł łzę, spływającą po moim policzku. Nie miałam już siły, wybaczyłam mu. Jednak jakaś cząstka mnie chciała to przeciągać. Ja cierpiałam tyle czasu, niech on się trochę pomęczy.
-Proszę cię o jedną małą szansę. Pamiętasz? Od zawsze, zawsze i już na zawsze. Obiecuję.- Po co miałam mówić coś jeszcze? Słowa nie były tu potrzebne, kiwnęłam głową, przytuliłam go. Malik wyciągnął mnie z łóżka i zaczął kręcić wokół własnej osi. Wróciły dawne czasy! Do sali zajrzała starsza pielęgniarka.
-Proszę natychmiast odłożyć pacjentkę do łóżka. Inaczej będę zmuszona wezwać pana Doktora.
Roześmiany mulat położył mnie na łóżko i przykrył kołdrą. Do ucha wyszeptał ciche ‘dziękuję’. Porozmawialiśmy chwilę, ale musiał niedługo iść, bo miał wywiad z chłopakami. Pożegnaliśmy się, a on obiecał, że zajrzy do mnie wieczorem. Nie było takiej potrzeby, kiedy tylko Zayn wyszedł zdjęłam piżamy i ubrałam białą koszulkę z rękawem ¾, jeansy i białe converse. Spakowałam pozostałe rzeczy i zakupy od dziewczyn, przewiesiłam dużą, podróżną torbę przez ramię i wyjęłam z wazonu róże, które oczywiście były od Malika. Sięgnęłam po kule, stojące przy moim łóżku i poszłam do lekarza podziękować za opiekę i wypisać się na własne życzenie. Doktor nie miał wyboru, pozwolił opuścić mi szpital i oznajmił, że mój motor stoi pod budynkiem. Kiedy zeszłam na dół, obejrzałam pojazd, faktycznie był bez rysy. Nie wiem jak to się stało, cóż  w każdym razie dla mnie lepiej. Wdrapałam się na niego, z boku zaczepiając kule, tak by nie wypadły. Na mojej twarzy pojawił się uśmiech, kiedy usłyszałam ryk cudeńka, w trakcie jazdy. Rodzice są bardzo nadopiekuńczy, jeśli dowiedzą się o wypadku mogę pożegnać się z motorem! Droga do domu nie była daleka, także szybko  podjechałam przed dom, który wynajmowałyśmy. Zdjęłam kask i powędrowałam do środka.
-Alliiiiiiiie! Czy ty nie powinnaś leżeć w szpitalu? -zawołała Nicole, która właśnie wychodziła z łazienki.
-Najwyraźniej nie. - Przytuliłam przyjaciółkę, dodając- To nie dla mnie. Przecież wiesz o tym.
I cały wieczór spędziłyśmy z dziewczynami w trójkę, oglądając film i opychając się słodyczami. ŻYĆ, NIE UMIERAĆ.




-------------------------------------------------------------------------------------------------
Czeeeeeść! Hm myślę, że dodania trzeciego rozdziału przyczynił się mój dobry humor,
spowodowanym waszymi komentarzami :*

6 komentarzy:

  1. uuu fajnie że sie pogodzili :) i super że dodajesz rozdziały tak szybko bo na niektorych blogach trzeba czekać nawet po 2 tyg. :D

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Postaram się dodawać szybko - dla was wszystko! ♥

      Usuń
  2. co mogę dodać kochana ?? - nic , rozdział bajeczny :*
    "koleżanka" Mimi Loo ma racje i jestem ci za to wdzięczna bo inni czasami olewają swoje blogi i dodają raz na tydzień lub więcej ...
    jesteś the BEST !!! ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję, naprawdę bardzo się cieszę za te wasze komentarzę.
      Jesteście wspaniałe :*

      Usuń
  3. fajny blog ;) bede wpadać ... super piszesz

    OdpowiedzUsuń