piątek, 28 czerwca 2013


       ~Alexandra~
Jestem bardzo szczęśliwa. Ale która dziewczyna nie byłaby szczęśliwa, mając za chłopaka Liama? Przecież to najcudowniejszy facet na świecie. Są wakacje, więc mamy dla siebie więcej czasu, bo chłopcy również mają wolne. Nie mogę uwierzyć w to, co się dzieje. Ja, zwykła dziewczyna z Bradford, z niedoskonałościami, kompleksami i oczywiście paroma kilogramami więcej niż trzeba. A jednak. To wspaniałe uczucie, kiedy wiesz, że osoba, która jest dla ciebie wszystkim, również darzy cię uczuciem.
Jest jednak problem. Martwię się o Allie. Oczywiście, nadal jest tym słodkim rudzielcem z roześmianą twarzą i milionami szalonych pomysłów na minutę. Bądź co, bądź coś się z nią dzieje, widzę to. Wiem, że ma jasną karnację, ale jest lato, a zamiast opalenizny, na jej twarzy zagościła jeszcze większa bladość. Pod oczami ma siwe kręgi, jest jakby zmęczona. Wciąż uprawia sporty, nawet częściej. Więcej gra w piłkę nożną, ponieważ, kiedy jej rodzice dowiedzieli się o ostatnim wypadku na motorze postanowili go sprzedać. Myślę, że to dobry pomysł, ona jest zbyt delikatna na tego typu rozrywki. Martwię się o nią. Cholernie się o nią martwię, stała się szczuplejsza. Kurde. Zawsze coś, zawsze ktoś, oj tam, oj tam ojojoj.
-To co na śniadanko? -zapytała Allie, stając przed lodówką. Wyjęła produkty i zaczęła nalewać do misek mleko, przed nami postawiła płatki. Szła w kierunku schodów, ale zatrzymała się, bo krzyknęłam:
-Nie zjesz z nami?
-Dzięki – odpowiedziała, wiążąc włosy w wysokiego kucyka. –Idę pobiegać. Spotkamy się później. Miłego dnia!
Ona? Taki żarłok i nic nie zje na śniadanie? Tak, miałyśmy zobaczyć się dopiero wieczorem. Ruda miała dziś spotkać się ze znajomymi z jej kierunku z uniwerka, a ja i Nicole miałyśmy plany z naszymi chłopakami. Po śniadaniu wykonałam wszystkie codziennie czynności, wyszykowałam się i poszłam do Starbuck’s, bo właśnie tam miałam spotkać się z Liamem. Siedzieliśmy przy kawie, rozmawiając o planach na przyszłość i innych mniej lub bardziej ważnych rzeczach.
-Wpadliśmy z chłopakami na pewien pomysł, który wymaga oczywiście waszej zgody  – zaczął Payne. – Chcemy, żebyście się do nas przeprowadziły. Przecież nasze pokoje są duże, zmieścimy się bez problemu. Ty ze mną, Louis z Nicole, a Allie sama, w pokoju gościnnym, który będzie już tylko jej. – Mówił z powagą. Rzuciłam się na chłopaka i zaczęłam obdarowywać go buziakami i przytulać. Poczym zadzwoniłam do Allie, aby przekazać jej wiadomość, była zachwycona. Nicole już wiedziała, bo wysłała mi sms’a o tym, że Louis właśnie jej powiedział wspaniałą nowinę. Kiedy Liam przestał się śmiać z mojego podekscytowania, postanowiłam opowiedzieć mu o obawach związanymi z przyjaciółką. On na pewno mi pomoże!
-Też to zauważyłem – pokiwał głową, kiedy przekazałam mu informacje. – Również się o nią martwię. Ale kochanie, zajmiemy się wszystkim, kiedy tylko się do nas wprowadzicie.
Te słowa, jak i sama jego obecność dały mi otuchy. Nie zbagatelizował sprawy, nie machnął ręką. Uśmiechnęłam się, bo do głowy wpadł mi pewien pomysł. A mianowicie - spotkanie z Zaynem! Po paru godzinach spędzonych z moim chłopakiem, umówiłam się z Malikiem. Przyjechał do naszego domu, była już tam Nicole, ona też pomoże. Miałam nadzieję, że nie zlekceważą moich obaw. Szybko przedstawiłam sytuację, bo Ruda miała wejść tu lada chwila.
-Zayn, powiedz prawdę, a zrobimy wszystko by ci pomóc. Czujesz coś do niej?
-Ja… to nie takie proste. Kiedyś była dla mnie przyjaciółką, teraz kiedy zobaczyłem ją, kiedy w dodatku dała mi szansę, moje uczucia się zmieniły – widać było, że się waha, czy może nam zaufać. – Tak, ja ją kocham. Kocham ją, nikt nie darzy kogoś większym uczuciem, niż ja jej.
Spojrzałyśmy na niego z ogromną troską, naprawdę był smutny.
-Musisz działać, Zayn. Najpierw trzeba jej pomóc, widzisz jak ona wygląda? Coś jej jest. Zajmij się nią i bierz ją za żonę, szybko, żeby ci jej ktoś nie sprzątnął sprzed noska. Czaisz? – Nicole starała się działać, ale nie mogła powiedzieć nic więcej, gdyż do salonu wparowała rozpromieniona Ruda.
-Co macie takie miny? –zawołała, uśmiechając się. Jedną ręką oplotła brzuch, jakby coś zakrywając. – Są wakacje kochani, bez spiny luźno, bawcie się z nami, zanim będzie za późno – zanuciła.

*
Londyn powoli kładł się do snu, ruch uliczny gasł, niczym płomyk świecy, a cały gwar wielkiego miasta zastąpiła cisza nocna. W jednym z niewielkich, londyńskich domów dwie przyjaciółki nie spały jeszcze. Jedna z nich złapała za klamkę dębowych drzwi, westchnęła i otworzyła je.
-Mogę na chwilkę? Chcę z tobą porozmawiać. – Młoda, prawie rudowłosa dziewczyna odłożyła książkę i uśmiechnęła się zachęcająco. – Chodzi o ciebie, o twoje zdrowie. Nie wyglądasz zbyt dobrze, po prostu trochę się martwię.
-Nie musisz. Jest okay – odpowiedziała przyjaciółce, ale gdy ta wciąż miała nieciekawą minę, zaczęła tłumaczyć się – Oj, miałam ostatnio ciężki tydzień. Egzaminy, nauka, stres, wiesz jak ja przechodzę takie rzeczy. Dopiero teraz to wszystko ze mnie schodzi, zaczynam czuć, że są wakacje.
-A sińce pod oczami? Jesteś blada.
-Ach, to cię tak dręczy. Jutro idę do apteki, bo rano moje oczy wyglądają, jakbym pracowała 24h na budowie. Po prostu potrzebne Są mi jakieś krople, wydaje mi się, że to od czytania. Jestem blada i zawsze taka będę, to moja karnacja. Przecież wiesz, że nawet gdy się opalę prawie tego nie widać. To co? To by było na tyle.
Ale to było nie prawdą. Rudowłosa nie chciała martwić przyjaciółki. „Niech zajmuje się teraz Liamem i sobą, to jest najważniejsze. Niech odpoczywa. Po co ma się martwić?” – myślała. Allie męczyło coś poważnego, coś co za każdym razem było gorsze niż poprzednie. Ale o tym, będzie wam dane dowiedzieć się później.
Rozmawiały jeszcze długo, śmiejąc się wesoło i wygłupiając. Wreszcie brunetka odetchnęła z ulgą, pożegnała się z przyjaciółką i obie udały się spać. Tak bardzo cieszyła się z tego, że Allie nic nie jest. Zrozumiała, że naprawdę nie ma się czym martwić, z jej ukochaną przyjaciółką wszystko w porządku. Szkoda, że było to nieprawdą. Jednak Alex tego nie wiedziała. Obawy zastąpiło ogromne poczucie ulgi i szczęście. Świat należał do nich; Alexandry, Nicole, Rudzielca i piątki wspaniałych chłopców.


---------------------------------------------------------
Na rozpoczecie wakacji, kochane!
Co u was? Jak świadectwa?
U mnie okey :)
Wesołych wakacji , freeeedom! :*

czwartek, 27 czerwca 2013

Rozdział 6


~Allie~
Nie widziałyśmy chłopców cały tydzień. Mieli parę wywiadów, występy w radiu i brak czasu.
Zaś ja, Nicole i Alexandra miałyśmy dziś ostatni egzamin przed końcem 1 roku studiów. We wtorek miało odbyć się ogłoszenie wyników i rozdanie dyplomów. A potem? Wakacje. Mam nadzieję, że odbędą się one w towarzystwie całej naszej paczki. Ach tak, nie wspomniałam, że my i One Direction już na dobre zostaliśmy przyjaciółmi. To wspaniałe uczucie. Po ciężkim tygodniu ciągłych sprawdzianów odpoczywałyśmy w piątkowy wieczór w domu. Popijałyśmy chłodne karmelkowe napoje i oglądałyśmy filmy. W pewnym momencie dzwonek do drzwi obwieścił gości. Zdezorientowane pobiegłyśmy je otworzyć.
-Co wy tu robicie? –zapytała Nicole, jak zwykle to, co klapnęło jej na język.
-Przyszliśmy was odwiedzić -zawołali uradowani i zaczęli witać nas buziakami w policzek. Pytasz kto przyszedł? Niejakie 1D. Dziewczyny odciągnęły mnie na bok, wahając się nad czymś.
-Chcecie zapytać oto, czy zostanę w towarzystwie tej porąbanej trójeczki, a wy w tym czasie udacie się na randki? - zgadywałam. Pokiwały nieśmiało głowami. Brawo, Ruda, strzał w dziesiątkę. Rozumiałam je. Po co mają siedzieć z nami, dotrzymując towarzystwa na siłę? I tak będą myśleć tylko o tym, by się spotkać. A moim celem było to, by moi przyjaciele byli szczęśliwi. – Pewnie, lećcie. Powodzenia! - krzyknęłam, kiedy one pobiegły się przebrać. Po chwili drzwi zamknęły się za jedną i drugą parą. W taki oto sposób bohaterska Allie została w towarzystwie trzech idiotów. Ale przynajmniej nie mogłam się z nimi nudzić. Zamówiliśmy parę pudełek pizzy, śpiewaliśmy piosenki i dużo rozmawialiśmy.
-Dość o nas. Teraz ty coś o sobie powiedz – postanowił Harry, a Niall przytaknął ochoczo.
-Jestem zwykłą dziewczyną. Mam dość normalne życie, nie robię światowej kariery – obojętnie wzruszyłam ramionami.
-W takim razie ja wam opowiem! Wiem o niej wszystko. – Zaynowi aż oczy błyszczały z podniecenia. – Zacznę od tego, że w liceum była w szkolnej drużynie piłki nożnej. Każdy oczywiście przychodził na mecz tylko po to, by popatrzeć na Allie, serio; była najlepsza. Jej ulubiony kolor? Pudrowy-róż i niebieski. Kocha sport i muzykę. Bardzo dobrze tańczy. W promieniu 500 kilometrów nie znajdziecie większego obżartucha, niż ona i Niall. To ona była naszą pierwszą fanką. I co najważniejsze? Jest zauroczona moją osobą! – Harry znowu zaczął kłócić się z Zaynem tak jak pierwszego dnia, w którym go poznałam. Ale mnie to już nie obchodziło, bo dyskutowałam zaciekle z Niallem o idealnej technice Messiego w wczorajszym meczu Barcelony. – W sumie to nie wiem tylko jednego – Zayn uśmiechnął się cwaniacko.
-Czego?
-Masz chłopaka?! - chłopcy zawołali chórem. A to co? Jakieś zmówienie?
-Tak, trzech. –Spojrzeli na mnie obrażonym wzrokiem. –No co? Harry, Niall i Zayn! Znacie? Z One Direction, taka piątka popaprańców. A trzech z nich to moi chłopcy.  –Zostawiłam ich w osłupieniu i wesołym krokiem, podśpiewując, ruszyłam w stronę schodów, do łazienki. Reszta wieczoru minęła szybko, zgrabnie i wesoło. Późnym wieczorem odprowadzili mnie do domu, gdzie zastałam rozpromienione dziewczyny.
-Mamy ci coś do powiedzenia – świergotały, jak poranne ptaszki.
-Wiecie, że mi możecie wszystko mówić. No, dalej! – zachęcałam je.
-Oficjalnie jesteśmy partnerkami Liama i Louisa – próbowały zachować powagę, ale po chwili wszystkie skakałyśmy po kanapie, z wesołym śmiechem.
-I co teraz? – zagadnęłam koleżanki, kiedy nieco się uspokoiłyśmy.
-Nie wiem, jak to wszystko przyjmą fanki – Nicole skrzywiła usta. Parsknęłam śmiechem na jej grymas.
-Boję się, że będzie strasznie – Alex nagle zaczęła się zastanawiać. – Wiecie, o co mi chodzi. Hejterzy, paparazzi i te sprawy.
Przybrałam pozę i minę żywcem wziętą z czerwonego dywanu, zarzuciłam włosami, mówiąc:
-Podmuch sławy.
Teraz to moje przyjaciółki wybuchły śmiechem.


-------------------------------------------------------------------------
Co u Was, jak Leci? Maniu Młyn, jak ognisko? :) 
Mam nadzieję, że rozdział was nie zanudzi! 
U mnie dziś jakoś kiepsko, mam doła.
W dodatku brak komentarzy pod rozdziałami mnie dobija :c



środa, 26 czerwca 2013

Rozdział 5


~Allie~
Dziś po zajęciach na uczelni byłyśmy umówione z chłopcami w Nando’s. Szłyśmy więc w kierunku owej restauracji, rozmawiając. Nicole i Alex wreszcie zaczęły zwierzać się ze swoich uczuć.
-Myślę, że Liam jest świetny. To naprawdę uroczy chłopak - Alex zaczęła wzdychać teatralnie.
-To samo uważam o Lou! – Nicole nagle stała się ożywiona. - Są tacy troskliwi i słodcy.
-A ja myślę, ze stworzylibyście piękne pary –objęłam moje kochane przyjaciółki.
-A ty? -odwróciły się w moją stronę niemal równocześnie. - Mogłabyś wreszcie sobie kogoś znaleźć. Lata za tobą każdy chłopak z twojego kierunku. Chcemy twojego szczęścia, sama nigdy nie zaznasz miłości.
-A ja wiem! – Nicole przystanęła i podniosła ręce w górę. - Zayn! Przecież to oczywiste.
-Wcale nie! – próbowałam oponować, może nawet za bardzo. Ale to przecież moje przyjaciółki, gdybym powiedziała im co naprawdę do niego czuję, to może by mi ulżyło? - Okay, poddaję się! Tak, do Zayna czuję coś więcej! Ale z tego nigdy nic nie wyjdzie, ja nawet tego nie chcę. To mój przyjaciel nie mogę tego zniszczyć. – Przyjaciółki podeszły do mnie, przytulając czule. Miały rację. Będzie dobrze. Musi być.
Kiedy weszłyśmy do Nando’s całe One Direction zajmowało jeden ze stolików. Niall oczywiście okupował już biedną restaurację.
-Przepraszam - mówił z pełną buzią. - Byłem głodny, musiałem coś zamówić!
-Trafne spostrzeżenie. Ty zawsze jesteś głodny, tak jak Ruda. – stwierdziło towarzystwo, a ja przybiłam z Niallem ‘piątkę’, pozostali zaśmiali się głośno. Każdy zamówił po niewielkim hamburgerze i frytkach, za to my z Horanem wzięliśmy dwie pizze na współ, po dwa hamburgery i również dwie porcje frytek. Yea, życie jest piękne. Przecież nie będę sobie żałować. Mój organizm tak po prostu ma, jem dużo, a i tak nie tyję, to wspaniałe. Poza tym regularnie uprawiam sport.
Po obiedzie każdy ruszył w swoją stronę - Alexandra z Liamem, Nicole z Louisem, Niall i Harry na zakupy, a ja zostałam z Malikiem.
-A ja cię porywam! –krzyknął, chwycił mnie za rękę i poprowadził, właśnie… Gdzie on mnie porywał?
               ~Zayn~
Spacerowałem z Allie po mało uczęszczanych drogach Londynu. Tak wspaniale było znów z nią rozmawiać, przytulać ją, patrzeć na nią i słuchać jej melodyjnego śmiechu. Nie było nic piękniejszego niż widok tego słodkiego Rudzielca z rozwianymi włosami, roześmianą twarzą i buzią ubrudzoną polewą czekoladową od gofra, którego przed chwilą jadła.
-Co jest? – zapytała poirytowana. - Ludzie tak dziwnie na mnie patrzą. Przecież nie mam na sobie spodni od piżamy.
-Nie masz. Pewnie ci zazdroszczą. – Spojrzała na mnie pytająco. - Mnie ci zazdroszczą, taki przystojny chłopak. – Allie wybuchła śmiechem. Sprawdziła swoje odbicie w wyświetlaczu komórki i uderzyła się otwartą dłonią w czoło, poirytowana.

-Zayn! Ty dobrze o tym wiedziałeś! – zdenerwowana dziewczyna wydęła usta i zaczęła czyścić twarz. – Ziemia do Malika, jeżeli paparazzi by nas dopadli wydrukowaliby artykuł zatytułowany ‘Zayn z 1D w towarzystwie jakże niehigienicznej dziewczyny!’ – teraz to ja zaśmiałem się głośno i objąłem dziewczynę. Allie i jej pomysły!


--------------------------------------------------------------------------------------
Na koniec miłego dnia - 
króciutki rozdzialik, moje kochane!
Mam nadzieję, że się nie zawiedziecie xoxoxo

Moje kochane Directioners. ♥

Mamy już cztery rozdziały, które (mam nadzieję się Wam podobają).
Wejść jest już prawie 300, więc bardzo się cieszę - dobre i to.
Chciałabym serdecznie podziękować tym co wytrwale komentują moje wypociny,
 wasze jedno słowo naprawdę daje kopa! :D
Jak wiecie opowiadanko jest głównie o Zaynie i Allie. Powiem narazie tyle, że chłopak będzie musiał nieźle się namęczyć ;D
Chciałabym zadać parę pytań, proszę o szczerą odpowiedź :)
1. Podoba Wam się mój blog?
2. Czy pasuje wam główny wątek?



poniedziałek, 24 czerwca 2013

Rozdział 4


~Allie~
W niedzielny poranek dziewczyny stroiły się od samego rana. Chłopcy zaprosili nas na popołudnie, chcieli się z nami poznać.
-Przecież nie co dzień ma się okazję osobiście poznać One Direction - tłumaczyły. Na te słowa ze śmiechem pokiwałam głową, kontynuując spożywanie omletów. Po śniadaniu poszłam na spacer, przyda mi się przecież choć pół godzinki relaksu. Nie oddałam się tej czynności na zbyt długi czas, ponieważ było już dość późno i musiałam doprowadzić się do porządku. Kiedy wróciłam w domu panował ogólny chaos. Nicole była bliska płaczu.
-Nie mam co założyć - jęczała, siedząc na kanapie.
-Ciuchy!- wyszczerzyłam rząd zębów w niewinnym uśmiechu. Musiałam jednak czym prędzej mknąć do łazienki, aby uniknąć ciosu z ręki Nicole. - Kalectwa się nie bije, bo to podwójnie karalne!- krzyknęłam, gdy byłam już pod prysznicem. Usłyszałam głośny śmiech dziewczyn. Kiedy dokładnie umyłam i nabalsamowałam ciało, nałożyłam bieliznę i zieloną, dopasowaną sukienkę. Delikatnie musnęłam rzęsy tuszem, a  usta pomalowałam błyszczykiem o ładnym, naturalnym kolorze. Włosy pozostawiłam proste i rozpuszczone. Mogłam już założyć wysokie buty, miałam zdjęty bandaż z nogi i miewała się całkiem dobrze. Jeszcze tydzień i będzie można zdjąć gips z ręki. W tych okolicznościach zdecydowałam się na beżowe szpilki. Delikatną biżuterią dopełniłam całość. Wcale nie wyglądałam, aż tak źle. Pocieszałam się w duchu, że jeśli Malik wywali mnie za drzwi to nie będzie to aż takie straszne. Przecież w najgorszym razie nazbieram parę guzów! Nic nowego.
Kiedy doszłyśmy do willi chłopców oczywiście mnie zamurowało. Spodziewałam się wiele, ale, no ale nie aż tyle! Przed nami stał piękny, biały dwupiętrowy dom. Wielka brama zachęcała do wejścia. Ogród zachwycał. Mnóstwo kwiatów i ładnie przystrzyżony trawnik, cóż nie było się do czego przyczepić. Z tyłu domu miał miejsce duży basen i niewielkie boisko do gry w piłkę nożną. Raj. Jednym słowem raj. Zapukałyśmy do drzwi, otworzył nam je słodki blondynek. Od razu wiedziałam, że to Niall.
-Kompania! –zawołał.- Dziewczęta przyszły!
Weszłyśmy do środka, a czwórka chłopców ustawiła się w równym szeregu. Z wyjątkiem Zayna, którego przecież dobrze znałyśmy. Stał, opierając się o balustradę schodów. Wyglądał uroczo. Zbyt uroczo. Allie, co ty wyprawiasz?!  To twój przyjaciel. One Direction zaczęło się przedstawiać.
-Liam –uśmiechnął się do nas wysoki brunet, patrząc z uwagą na Alexandrę.
-Louis. –kiedy marchewkożerca nas witał, puścił oczko do Nicole. Czyżby jakiś niecny plan?
-Harry. – Loczek podawał rękę dziewczynom, a gdy doszedł do mnie, dodał - Harry, Hazza, Harruś, ty możesz mi nawet mówić kotku.
-Ej! Łapy precz od Allie, ona jest moja!- krzyknął Zayn. Zaczęli przepychać się z loczkiem na żarty. Objęłam obu chłopaków.
-Wiecie, dla mnie może być i jeden i drugi. –Zaśmiałam się i ruszyłam w kierunku Nialla, który na mnie czekał, bo chciał mi się przedstawić. Wyciągnął dłoń i wypowiedział swoje imię z śmiesznym akcentem. Horan był taki miły i wyluzowany. Rozmawiało mi się z nim bardzo swobodnie, już po krótkim czasie dobrze się dogadywaliśmy.
Stałam na tarasie, opierając się o barierkę, myślałam. O tym, że ta banda idiotów to naprawdę wspaniali chłopcy i o tym, że między Nicole a Lou, a także między Alex a Liamem iskrzyło. Szybko, bardzo szybko przypadli sobie do gustu. Bardzo cieszyłabym się, gdyby byli razem. Byłyby z nich piękne pary. Nie musiałabym się martwić o dziewczyny, bo wiedziałabym, że trafiły na dobrych chłopaków.  Alexandrę trzy miesiące temu rzucił chłopak, bardzo przeżyła ich rozstanie. Ale jeśli jest tak mało inteligentny i nie wiedział, co stracił, to jego problem. Dwa miesiące temu Nicole pożegnała się ze swoim chłopakiem, bo uznali, że ich związek jest bez sensu. Ona też dość długo ubolewała nad ich decyzją, choć przy nim nie dawała tego po sobie poznać. Tylko przy nas płakała. Bardzo było mi ich szkoda. Ja jestem stworzona do bycia singlem. Nie wiem co to rozpacz po rozstaniu. I nie chcę wiedzieć. Oczywiście, jeśli jakiś przystojny i mądry chłopak zaprosił mnie na randkę, zgadzałam się. Ale już po pierwszym spotkaniu dawałam mu znać, że to bez sensu, że ja nic nie czuję. Bo jaki jest sens być z kimś, skoro nie kocha się tej osoby? Właśnie, żaden. Dlatego, kiedy nic nie czułam do chłopaka to mówiłam mu o tym od razu, nie chcąc go później zranić. A ja nigdy się nie zakochałam. Kurde, dziwnym trafem, kiedy myślę o miłości od razu przychodzi mi na myśl Zayn. Tak nie powinno być, to mój przyjaciel. Muszę nad tym popracować. Niech miłość kojarzy mi się z… Jedzeniem!
-Chciałem ci powiedzieć, że pięknie wyglądasz - usłyszałam cichy głos za sobą.
-Dziękuję, Ty też całkiem nieźle. – Zaśmiałam się, kiedy zobaczyłam kto za mną stoi. Malik uniósł jedną brew.
-Wątpisz w to? –udawał zdenerwowanie. Kiwnęłam głową. – Jesteś tego pewna?
-Nie. Zmieniam decyzję! Ty też wyglądasz bardzo… -zaczęłam improwizować. Musiałam. Bo mulat zaczął iść w moim kierunku z rękoma przygotowanymi do ataku. On chciał wojny! Na łaskotki rzecz jasna. – Zgadza się. Wyglądasz bardzo ładnie. Me gusta.
-Mówisz to specjalnie, żeby uniknąć tego co nieuniknione! - zrobiłam niewinną minę, a on zaczął gonić mnie po całym domu. Wariat.



---------------------------------------------------------------------------------------
Jak kochane zauważyłyście watek tego opowiadania będzie właściwie
między Allie a Zaynem. Odpowiada wam to?
A jak mijają ostatnie dni szkoły? ♥

czwartek, 20 czerwca 2013

Rozdział 3


             ~Allie~
Obudziłam się na jakiejś Sali, czyżbym była w szpitalu? Rozejrzałam się. Ręka w gipsie, noga zabandażowana, na głowie również bandaż. Kurde, co jest? Na stoliku obok stały piękne róże, takie jak lubię, pudrowo różowe. Nagle uderzyły mnie wydarzenia wczorajszego wieczoru. Wygrany zakład, zgarnęłam tysiąc funtów. Potem jechałam do domu, swoim Ktm’em, którego dostałam od taty za wysokie wyniki w nauce. Pamiętam, że nie jechałam zbyt szybko, byłam już niedaleko domu, kiedy jakiś mężczyzna wyszedł na ulicę, zahamowałam gwałtownie, spadłam z motoru. Dalej wiem tylko to, że strasznie bolała mnie głowa i nadgarstek, trochę noga. Jak przez mgłę kojarzę przyjazd karetki. Nagle do sali wparowała Nicole i Alexandra z torbami.
-Cześć Wam - śmiałam się do nich. Ucieszył mnie ich widok, to naprawdę wspaniałe przyjaciółki.
-Wstałaś!- dziewczyny zaczęły całować mnie w oba policzki i przytulać. Wyładowywały z toreb słodycze i soki. W między czasie prowadziły jakże pouczający monolog. - Masz zakaz wsiadania na motor. Co ty sobie w ogóle myślisz? Dziewczyny w twoim wieku jeżdżą AUTOBUSAMI. - Tłumaczyłam im się, tak jak małe dziecko tłumaczy się mamie, dlaczego zgubiło łopatkę w piasku. Przecież to nie była moja wina! Podziękowałam im za zakupy, które dla mnie zrobiły.
-Słodycze będziemy miały na podwieczorek, do jakiegoś filmu- uśmiechnęłam się. - A teraz, czy mogłybyście podać mi moje rzeczy? Chcę się ubrać, zmywajmy się stąd czym prędzej.
-Chyba sobie żartujesz, wychodzisz stąd dopiero w środę. A teraz leż, przyprowadzimy ci gościa! Wpadniemy do ciebie po południu. Pa!
Przytuliły mnie na pożegnanie i wyszły z Sali. Po chwili wszedł do niej… Zayn?! Spuściłam głowę, przygryzając wargę. Przecież nie rzucę mu się na szyję! Choć chciałam tak zrobić, to próbowałam się powstrzymać. Chłopak podszedł do mnie, podniósł lekko mój podbródek.
-Proszę, spójrz na mnie. Allie, proszę cię, posłuchaj.- Tak jak kazał, podniosłam na niego wzrok, a on kiwnął głową i zaczął mówić - Wiem, że zawaliłem, wiem, że jestem kretynem.
-Wiesz? Szkoda, że uświadomiłeś to sobie tak późno - mówiłam cicho, jakby z braku sił. Gdzie podziała się pełna życia Allie?- Nie pisałeś, nie dzwoniłeś. Dlaczego? Zresztą, może ja już nawet nie chcę wiedzieć. Obiecałeś. „ Rzeczy się zmieniają, ludzie się zmieniają, ale ty zawsze bądź sobą. Zostań prawdziwy dla siebie. Nie poświęcaj siebie dla kogoś”.- zacytowałam jego słowa. - Jak można tak mówić, skoro samemu nie przestrzega się tych słów? Ach, no tak. Przecież ja nie jestem gwiazdą. Nie robię światowej kariery, więc dla ciebie mogę być nikim. Przez ten długi czas zdążyłam się z tym pogodzić.
-Nie mów tak, proszę, ty dobrze wiesz, że dla mnie nadal jesteś moją kochaną Allie, moją przyjaciółką. Jesteś dla mnie ważna.
-Pytanie, czy ty dla mnie jeszcze jesteś kimś ważnym - Zayn otarł łzę, spływającą po moim policzku. Nie miałam już siły, wybaczyłam mu. Jednak jakaś cząstka mnie chciała to przeciągać. Ja cierpiałam tyle czasu, niech on się trochę pomęczy.
-Proszę cię o jedną małą szansę. Pamiętasz? Od zawsze, zawsze i już na zawsze. Obiecuję.- Po co miałam mówić coś jeszcze? Słowa nie były tu potrzebne, kiwnęłam głową, przytuliłam go. Malik wyciągnął mnie z łóżka i zaczął kręcić wokół własnej osi. Wróciły dawne czasy! Do sali zajrzała starsza pielęgniarka.
-Proszę natychmiast odłożyć pacjentkę do łóżka. Inaczej będę zmuszona wezwać pana Doktora.
Roześmiany mulat położył mnie na łóżko i przykrył kołdrą. Do ucha wyszeptał ciche ‘dziękuję’. Porozmawialiśmy chwilę, ale musiał niedługo iść, bo miał wywiad z chłopakami. Pożegnaliśmy się, a on obiecał, że zajrzy do mnie wieczorem. Nie było takiej potrzeby, kiedy tylko Zayn wyszedł zdjęłam piżamy i ubrałam białą koszulkę z rękawem ¾, jeansy i białe converse. Spakowałam pozostałe rzeczy i zakupy od dziewczyn, przewiesiłam dużą, podróżną torbę przez ramię i wyjęłam z wazonu róże, które oczywiście były od Malika. Sięgnęłam po kule, stojące przy moim łóżku i poszłam do lekarza podziękować za opiekę i wypisać się na własne życzenie. Doktor nie miał wyboru, pozwolił opuścić mi szpital i oznajmił, że mój motor stoi pod budynkiem. Kiedy zeszłam na dół, obejrzałam pojazd, faktycznie był bez rysy. Nie wiem jak to się stało, cóż  w każdym razie dla mnie lepiej. Wdrapałam się na niego, z boku zaczepiając kule, tak by nie wypadły. Na mojej twarzy pojawił się uśmiech, kiedy usłyszałam ryk cudeńka, w trakcie jazdy. Rodzice są bardzo nadopiekuńczy, jeśli dowiedzą się o wypadku mogę pożegnać się z motorem! Droga do domu nie była daleka, także szybko  podjechałam przed dom, który wynajmowałyśmy. Zdjęłam kask i powędrowałam do środka.
-Alliiiiiiiie! Czy ty nie powinnaś leżeć w szpitalu? -zawołała Nicole, która właśnie wychodziła z łazienki.
-Najwyraźniej nie. - Przytuliłam przyjaciółkę, dodając- To nie dla mnie. Przecież wiesz o tym.
I cały wieczór spędziłyśmy z dziewczynami w trójkę, oglądając film i opychając się słodyczami. ŻYĆ, NIE UMIERAĆ.




-------------------------------------------------------------------------------------------------
Czeeeeeść! Hm myślę, że dodania trzeciego rozdziału przyczynił się mój dobry humor,
spowodowanym waszymi komentarzami :*

środa, 19 czerwca 2013

Rozdział 2


            ~Zayn~
Graliśmy dziś koncert w Londynie. Kolejny raz byłem pod ogromnym wrażeniem. Stałem na scenie, nadal nie wierząc, że to ja. Nasze fanki świetnie się bawiły, a ja i reszta, czyli  4/5 One Direction wygłupialiśmy się, robiliśmy wszystko by te kochane dziewczyny zapamiętały koncert do końca życia. Przecież to dzięki nim zawdzięczamy wszystko. Cichym głosem zaczynam śpiewać Little Things, nagle dostrzegam Jej wzrok. Czy to może być ona? Tak.  To już nie jest ta mała, nastoletnia Allie. To dojrzała, piękna Allie. Oczy patrzą z tajemniczością. Jasna, porcelanowa karnacja wyróżnia ją na tle opalonych dziewczyn. Jej rudawe włosy opadają miękkimi falami do końca żeber. Czerwona marynarka, którą ma na sobie idealnie pasuje do ich koloru. Z łatwością dostrzegam rysy jej wspaniałych kształtów.  Jej szczuplutka, zgrabna sylwetka sprawia, że jest jeszcze bardziej delikatna.
Dopiero teraz to poczułem. Ja ją kocham! Dlaczego nie dotarło to do mnie wcześniej? Dlaczego? Przecież teraz może być za późno. Ona mi może nie wybaczyć tego, że ją zostawiłem, że się nie odzywałem, nie dałem znaku życia. A nawet jeśli wybaczy, to na pewno ma chłopaka, jest szczęśliwa. Muszę uświadamiać to sobie tak późno? Muszę ją znaleźć po koncercie.
-Widziałem Allie- oznajmiłem uroczystym głosem, kiedy koncert się skończył i siedzieliśmy z chłopakami w garderobie.
-W takim razie musi mieszkać w Londynie, pewnie przeprowadziła się tu na studia- Liam próbował myśleć strategicznie.
-To co, najpierw klubik, a jutro szukamy twojej księżniczki?- Proponuje Lou. Wszyscy przytaknęliśmy z chęcią, bo przecież nie ma to jak odprężenie po ciężkim show.
Siedzieliśmy przy stoliku, popijając jakieś słodkie drinki. Nie słuchałem chłopaków, nic mnie nie interesowało. Chciałem, tak bardzo chciałem ją zobaczyć. Coś przykuło moją uwagę. Trzech dość wysokich chłopaków siedziało w towarzystwie Allie, Nicole i Alex. Wszyscy gorąco namawiali do czegoś Rudzielca, wymownie gestykulując. Ona widocznie zgodziła się, bo wstała i stanowczym ruchem zdjęła marynarkę. Ze stolika wzięła butelkę z piwem karmelowym, stanęła przed jednym z chłopaków. Nicole przecięła ręką powietrze, a Allie wraz z chłopakiem zaczęli w imponującym tempie wypijać trunek. Tak, ona zawsze lubiła wyzwania. Odstawiła butelkę jako pierwsza. Poirytowany chłopak wyjął z kieszeni portfel, liczył, liczył aż wreszcie wyliczył dużą sumę i wręczył ją dziewczynie. Więc to był zakład. Allie przytuliła przyjaciółki na pożegnanie i ruszyła ku wyjściu z klubu. Zerwałem się z miejsca, może zdążę ją jeszcze dogonić! Nic z tego, duży tłum torował mi drogę. Wyszła z klubu. Zrezygnowany, ale wciąż z nadzieją w sercu podszedłem do Alexandry i Nicole. Zacząłem się tłumaczyć dziewczynom, opowiadać im, że je widziałem, jak tęsknię za ich przyjaciółką i że chcę wszystko naprawić.
-Tylko wy możecie mi pomóc, błagam.
-Zayn, wiesz, że zawaliłeś sprawę. Jeżeli nawet teraz odnowisz z nią kontakt, a potem zostawisz, ona tego nie wytrzyma, załamie się. Teraz jest szczęśliwa - Nicole chciała chronić przyjaciółkę.
-Daj spokój, Nicole. Nie widzisz jak ona o nim myśli? Nadal za tobą tęskni, Zayn - na te słowa na mojej twarzy pojawił się szeroki uśmiech. - Pomożemy ci, ale jeśli zawalisz tą szansę to masz z nami do czynienia- dziewczyny się śmiały. Miały mi właśnie opowiadać, jak teraz jest w życiu Allie, co robi i o innych sprawach z nią związanych. Przerwał to dźwięk komórki Alexandry. Odebrała.
- Pani Alexandra Brown? Czy mogłaby Pani przyjechać do szpitala?- odezwał się męski głos.
-Oczywiście, ale w jakiej sprawie? - Nie słyszałem odpowiedzi tamtej osoby, muzyka grała dość głośno. Dziewczyna odpowiedziała cicho, poczym rozłączyła się i opadła na krzesło barowe. - Allie miała wypadek na motorze, jedziemy do szpitala. - Zdążyłem wypić jedynie pół drinka, więc zaproponowałem, że je zawiozę. Zaczęliśmy z Nicole zadawać pytania. Tak bardzo martwiłem się o tą wariatkę!
-Ale to coś poważnego?
-Nie wiem, najpierw jedziemy po jej rzeczy, tak kazał lekarz, potem do szpitala.
Pojechałem więc pod wskazany adres. Dziewczyny pobiegły do ich domu po ubrania i kosmetyki. Wróciły szybko, z załadowaną torbą. Pod czas jazdy wytłumaczyły mi, że Rudzielec nie będzie miał kłopotów, ponieważ nic nie wypił, a tamto piwo karmelkowe było prawie bez alkoholowe. Pojechaliśmy do szpitala. Zdyszani wpadliśmy na szpitalny korytarz, pielęgniarka wskazała nam numer sali, kiedy tam dotarliśmy nad kruchą postacią Allie stał doktor. Spała. Zdyszani, zaczęliśmy wypytywać, jak ze stanem jej zdrowia.
-To nic poważnego – uspokoił mężczyzna, a ja odetchnąłem z ulgą.- Ma zwichniętą kostkę, połamany nadgarstek, mały wstrząs mózgu. Wypadek nie był z jej winy, pieszy w ostatnim momencie wszedł na ulicę, dziewczyna gwałtownie zahamowała, spadła z pojazdu. Jak się obudzi, proszę jej powiedzieć, że ukochanemu motocyklowi nic się nie stało. Podczas transportu do szpitala pytała o jego stan. - Lekarz zaśmiał się, mamrocząc pod nosem, że pierwszy raz widzi dziewczynę na motorze. Po czym wyszedł z Sali, tłumacząc się obowiązkami. Klęknąłem przy łóżku Allie.


-----------------------------------------------------------------------------
Jestem bardzo wdzięczna dwóm osobom, które skomentowały mój poprzedni rozdział, mianowicie - Mania Młyn i Mimi Loo, ich komentarze bardzo mnie pokrzepiły, więc po ich przeczytaniu natychmiastowo dodaję rozdział drugi! Dziękuję dziewczyny ♥
To co? Zapraszam do czytania!

wtorek, 11 czerwca 2013

Rozdział 1. Wymarzony koncert.


Zastanawiam się, może to moja wina? To ja kazałam mu pójść do X-Factor’a.  Nalegałam. Nalegałam, bo chciałam jego szczęścia. Skąd, skąd ja mogłam wiedzieć, że stracimy kontakt? Często, przeglądając Internet widzę zdjęcia One Direction.  Naprawdę są świetni i dobrzy w tym co robią. Mimo, że wcześniej nie słuchałam takiej muzyki, to jestem ich fanką. Zayn? On był moim przyjacielem, od zawsze, zawsze, ale niestety nie na zawsze. Jestem od niego młodsza o rok, traktował mnie jak młodszą siostrę. Dopóki nie wyjechał i nie zaczął kariery. Po naszym rozstaniu długo nie mogłam się otrząsnąć, pomogli mi rodzice i przyjaciółki. Wyszłam z tego, dałam radę.
Teraz jestem na 1 roku studiów, właściwie to już kończę pierwszy rok. Studiuję literaturę. Wraz z dwiema przyjaciółkami- Nicole I Alexandrą- wynajmujemy niewielki dom w Londynie. Dziewczyny studiują ekonomię. Uwielbiam moje obecne życie. Jednak… często o nim myślę. Brakuje mi uśmiechu Zayna, jego czekoladowych tęczówek.  Kiedy widzę go na zdjęciach z resztą chłopców coś we mnie pęka, na nowo.
Dziewczyny wpadły zdyszane do salonu.
- Zgadnij, co mamy?! - wykrzyczały prawie jednocześnie.
- Jakąś wyjątkową odmianę głupoty. Zgadłam?- one spojrzały na mnie tylko spod byka.
- Bilety na koncert One Direction - dreptały w miejscu z podniecenia. - I TY idziesz z nami!
- Em, nie wiem, czy mam ochotę - zachichotałam nerwowo. -Wiecie nauka i te sprawy…
  Były nie do przebłagania, wiedziałam, że nic nie wskóram. Poszłam do swojego pokoju po ciekawszy strój, niż moje dresy. Zdecydowałam się na czerwoną marynarkę i czarne rurki, delikatna biżuteria dopełniła całości. Zawsze wolałam być naturalna, dlatego też mój makijaż jest delikatny. Na dole, w salonie czekały na mnie dziewczyny ubrane w kolorowe tuniki i wysokie buty. Ach, Nicole, Alex i ich pomysły!
Po paru minutach drogi stanęłyśmy w kolejce do wejścia na koncert.
- Myślicie, że Louis mnie zobaczy? - szepnęła podniecona Nicole. Uderzyłam się otwartą dłonią w czoło. Jednym słowem FACEPALM. Czasami zastanawiam się, z kim ja mieszkam!
- Na pewno .– Próbowałam ukryć rozbawienie spowodowane zachowaniem dziewczyn. - Mamy miejsca w pierwszym rzędzie.
- Nasza kolej do wejścia!- zaszczebiotała równie przejęta Alex.
Okay, dobra poddaję się. Naprawdę zaczęłam się świetnie bawić. Szkoda, że koncert już niedługo się kończy… Panuje tu wspaniała atmosfera, wszystkie dziewczyny tańczą i śpiewają, każda z nich zachwycona Harrym, Liamem, Louisem, Niallem i Zaynem. Chłopcy są świetni, po tym koncercie jestem jeszcze większą fanką One Direction. Cóż… kto by zresztą nie był! Dobrze, że Nicole i Alex mnie tu przyciągnęły. Prędzej, czy później żałowałabym, nie przychodząc tu. Ten koncert to spełnienie moich cichych, najskrytszych marzeń.




----------------------------------------------------------------------------------
Jest pierwszy rozdziałek, chociaż bardzo mi przykro, ponieważ nie widać, nie słychać komentarzy. Wystarczyłby jeden malutki, prooszę :D
Ktokolwiek to przeczyta życzę miłego dnia i ciekawego rozdziału!

poniedziałek, 10 czerwca 2013

Prolog


PROLOG

~ Allie
  Moje życie może nie wygląda niczym żywcem wyciągnięte z bajki, ale wiem jedno. Jestem szczęśliwa. Czym jest właściwie szczęście? Każdy definiuje je w inny sposób. Szczęściem dla mnie jest kubek gorącej czekolady w ponury, deszczowy dzień, dobra książka przed pójściem spać. Najważniejsza jest jednak chwila spędzona z przyjaciółmi. To oni niczym anioły pomagają wznosić się nam w powietrze, myślę, że to niesamowite. Te wszystkie małe impulsy, które powodują uśmiech; tworzą całość. Szczęściem nie jest nowy, drogi samochód czy luksusowy apartament. Dlaczego? Bo to nie sprawi, że na twarzach innych ludzi pojawi się uśmiech. Szczęście czuje się właśnie tu, w środku, nim można emanować. Może wydawać ci się, że nawet nie mam pojęcia o czym piszę, ale ja wiem. Bo zaznałam szczęścia, potem zupełnie utracając je.
  Spójrz w lustro, kogo widzisz? Studenta informatyki, gwiazdę koszykówki, czy lekarza? Bo widzisz, nie ważne jest to, w jaki sposób układasz włosy, czy może jakiego koloru sweter nosisz. Ważne jest to, co masz w środku. I nie niszcz tego, kim jesteś, jaki jesteś, nie warto. Wielu ludzi tak zrobiło, żałując, żałując tego nawet po paru dniach. Kiedyś mój przyjaciel powiedział „ Rzeczy się zmieniają, ludzie się zmieniają, ale ty zawsze bądź sobą. Zostań prawdziwy dla siebie. Nie poświęcaj siebie dla kogoś”.
Allie Evans patrząc w lustro nie widziała kogoś szczególnego. Czuła się zwykłą nastoletnią dziewczyną, ona również jak i jej koleżanki miała kompleksy. Dla niej nie miał znaczenia wygląd. Owszem, wiedziała, że jest dość ładna, ale nigdy tego nie wykorzystywała. Zawsze uważała, że wygląd jest jak opakowanie jakiegoś produktu. Na zewnątrz ładne, kolorowe-przyciągało klientów. Ale kiedy zawartość opakowania nie była już tak atrakcyjna, ludzie uciekali w popłochu już po pierwszym zapoznaniu. Dlatego pracowała. Całe życie pracowała na swój charakter, aby być lepszym, bardziej wartościowym człowiekiem.  Dla niej nie miało także znaczenia to, że w liceum była popularna, a nawet bardzo popularna. Zawsze uśmiechała się do każdego napotkanego ucznia, może właśnie dzięki temu ją tak lubiano? Dobrze widziała, jak wymalowane dziewczyny w krótkich spódniczkach jej zazdroszczą. One nie wiedziały nic o prawdziwym życiu, przecież one nie miały swojej definicji szczęścia! Dlatego Allie nie chciała być popularna  „na siłę”, bo po co? Te dziewczyny były puste, nie zwracały uwagi na słabszych od siebie. Ona jednak wiedziała, że należy pomagać, bo dobro powraca. Wierzyła w to z całego serca.





------------------------------------------------------
Cześć misiaki :) To mamy prolog.
Same wiecie, jak to jest w pierwszych momentach bloga, więc proszę o komentarze i opinie!

Bohaterowie


ALLIE EVANS   19.l.



To dość wysoka, szczupła dziewczyna. Jej piwne oczy patrzą na świat z dużym dystansem. Włosy tak naprawdę koloru cynamonowo-rudawego, z pewnością wyróżniają ją z tłumu, od lat  dzięki nim zyskała ksywkę ‘Rudzielec’.  Szczera, inteligenta dziewiętnastolatka z poczuciem humoru. Hobby? Sport, ale to literaturę kocha najbardziej. Razem z dwiema przyjaciółkami- Alexandrą i Nicole- tworzy wspaniałą przyjaźń.
·         Jest wielkim obżartuchem! Z tego otóż powodu koleżanki mają z niej niezły ubaw.

Nicole WILLIAMS  19.l.

Niewysoka blondyneczka, o chabrowym spojrzeniu. Przyjaciółka Allie i Alex. Miła, zabawna, lubi imprezować.  Spędza dużo wolnego czasu na blogowaniu i uważa to za swoje hobby. Odkąd rozstała się z chłopakiem, marzy o prawdziwej miłości. Czy będzie jej dane zaznać tego uczucia?
·         Nicole powie, zanim pomyśli.
ALEXANDRA BROWN  19.l.

Najniższa z przyjaciółek, ale na pewno wyróżniająca się. Ciemne brąz włosy i również w tym samym kolorze oczy- oto cała Alex. Przyjaciółka Allie i Nicole. Sympatyczna, z poczuciem humoru, lubi dobrą zabawę. Jej hobby są zawody w leniuchowaniu. Cóż, czemu nie?
·         Nieco leniwa, ale zawsze potrafi zmotywować się do dobrej zabawy.


Jack  Walker    20.l.
Bardzo wysoki, dobrze zbudowany szatyn. Jest młodym, lecz zawodowym piłkarzem, grającym w najlepszym klubie piłkarskim w Londynie. Niezwykle wysportowany.  Inteligentny, szczery, z ogromnym poczuciem humoru.

·        Bardzo namiesza w życiu Rudej.





Tych Panów chyba nie trzeba przedstawiać! :)
 Cześć Kochani! Jak widzicie mój pierwszy blog. Tematyka - opowiadanie o One direction.
Mam nadzieję , iż się spodoba. Zapraszam na prolog ♥