-Zamknij się, młody – Zayn nadal miał na sobie maskę Bad
Boya, jak zawsze gdy w pobliżu był Jack.
-Nie bądź śmieszny. Jesteś tylko o rok starszy – ten też nie
dawał za wygraną.
-Jak na razie to ty wszystkich bawisz. ‘Każdy mnie lubi, bo
jest ze mnie taki mięśniak’ – Malik go naśladował.
-Nie – zaprzeczył Jack. – To powinno być tak ‘Jestem Zayn
Malik, nie dotykaj moich włosów, bo dostaniesz lusterkiem’.
Miałam tego dość, wyszłam z kuchni. Z wieszaka zdjęłam moją
torebkę i trzasnęłam drzwiami. Wyszłam, nie mogłam dłużej tam zostać. Biegłam
przed siebie. Słyszałam, jak Alex woła coś za mną, ale nie zwróciłam na to
uwagi. Biegłam dalej, przed siebie. Zatrzymałam się dopiero w mało uczęszczanym
parku. Na szczęście po drodze był sklep, zaszłam więc do niego po paczuszkę
papierosów. Nie, nie palę. Tylko dzisiaj, ten jeden raz na od stresowanie. Dziś
zróbmy wyjątek, jedna paczka nic mi nie zrobi.
Usiadłam na jednej z ławek i zapaliłam, zaciągając się mocno.
Wiatr zmierzwił mi lekko włosy, po policzku spłynęła jedna kropelka słonej
cieczy. Wiem, że nie powinnam. Bo tak naprawdę jaki miałam powód? Ale jestem
kobietą, tylko człowiekiem, ja też mam granice wytrzymałości. Jeśli miałam dać
upust emocjom, to tylko w ten sposób. A potem na dobre łzy zaczęły płynąć z
moich oczu. Zaczął boleć mnie brzuch, wyciągnęłam z torebki woreczek z tabletkami.
A gdy pierwsza, druga, trzecia ani czwarta nie pomogły wzięłam następne.
Później straciłam kontakt z rzeczywistością, nie wiem co działo się dalej.
Obudziłam się jeszcze tego samego dnia w swoim pokoju.
Okropnie bolała mnie głowa, spojrzałam na zegarek, było tylko godzinę później
odkąd wyszłam z domu. Co więc się stało? Ktoś zapukał cicho do drzwi.
Dziewczyny.
-Ojej, kochanie, jak się czujesz?
-Bywało lepiej, ale nieważne – machnęłam ręką. – Co się
stało?
-Chłopcy znaleźli cię w parku, zemdlałaś. Wezwali do domu
lekarza, trochę minęło zanim przywrócił cię do normalnego stanu. Powiedział, że
to w wyniku silnego stresu i że chyba przedawkowałaś jakieś leki przeciwbólowe.
A propos, brałaś coś?
-Tak, paracetamol, brzuch mnie rozbolał. – Skłamałam, ale w
myślach moich tkwiło jedno słowo ‘Morfina’.
-Ach, wszystko jasne. Przepisał ci jakieś leki i pojechał na
dyżur do szpitala. Kazał ci się oszczędzać, a najlepiej nie wstawać z łóżka, ma
zajrzeć jutro.
Chciałam zaprotestować, ale nie miałam siły, bardzo bolał
mnie brzuch i głowa.
-Słyszeliśmy kłótnie chłopców, przykro nam, słońce. Wszyscy
bardzo się martwili, ale tamta dwójka odchodziła od zmysłów. Chcą do ciebie
przyjść, mogą?
Kiwnęłam jedynie głową, niech wejdą. Ale nie zamierzam z nimi
rozmawiać. Jestem osobą, która bardzo szybko wybacza. Niestety, moim zdaniem
dla mnie to wada. Nie czułam więc już do nich większego żalu, lecz niech się
pomęczą. Może jutro z nimi pogadam.
*
Do pokoju weszło dwóch młodych, równie przystojnych chłopców.
Obaj mieli zwieszone głowy i dłonie w kieszeniach jeansów. Nieśmiało spojrzeli
na Rudzielca, a ich wzrok wyrażał tylko jedno – Wybacz, proszę.
W pomieszczeniu panowała grobowa cisza, wreszcie jeden z
‘oskarżonych’ postanowił coś powiedzieć.
-I jak się czujesz? – dziewczyna była zawzięta i nie odezwała
się, niezauważalnie pokiwała głową.
-Lekarz powiedział, że jutro zabiera cię na badania. Nie
podobało mu się to, że jesteś tak blada i twoje serce pracuje zdecydowanie zbyt
szybko.
Tym razem Rudowłosa wzruszyła obojętnie ramionami, nie
interesowało ją zbytnio jej zdrowie. Jednym ruchem ręki wyjęła z paczki
papierosów, leżącej na nocnej szafce jednego z nich. Zapaliła go, patrząc przed
siebie. Reakcja obojga młodych mężczyzn była natychmiastowa. Podnieśli się z
miejsc i zaczęli coś krzyczeć, Zayn wyrwał jej papierosa. On pali, a ja nie
mogę? – pomyślała Allie. Ponowiła czynność, chłopcy tym razem nie zareagowali.
-Cholera jasna – zaczął wreszcie jeden z nich, wysoki szatyn.
– Przepraszamy. Staraliśmy się, nie wyszło. Wiem, jak bardzo cię
skrzywdziliśmy, ale proszę, wybacz nam.
-Zgadza się – pokiwał głową mulat. – Jesteś dla nas bardzo
ważna. Proszę, nierób tak więcej.
-Czego mam nie robić?! – odezwała się wreszcie dziewczyna. –
Nie moja wina, że zemdlałam, trzeba było mnie tam zostawić! Prosiłam was o coś?
Zawsze spokojna i cierpliwa Ruda była naprawdę zdenerwowana.
Czy to ona zawiniła? W oczach obojgu jej przyjaciół pojawił się błysk,
wyrażający troskę i ból. Przestraszyli się przecież nie na żarty. Malik chwycił
ją za dłoń.
-Dlaczego masz takie słabe wyniki badań? Doktor pobrał ci
krew. Martwimy się, powiedz.
-Zemdlałaś po leku przeciwbólowym, to nie jest zabawne.
Dziewczyna przewróciła oczyma i machnęła ręką, nagle zgięła
się w pół z bólu. Wytłumaczyła chłopcom z uśmiechem na ustach, ze to nic
takiego, przyczyny przedawkowania leku.
-Naprawdę, nie ma co się przejmować.
Jack i Zayn klęknęli przy jej łóżku.
-Przepraszamy, obiecujemy poprawę. Faceci tak mają, serio. To
nie tak, że jeśli dziewczyny się pokłócą to nie odzywają się do siebie dwa
miesiące. My tak nie mamy. Proszę, nie bądź zła.
-Niech wam będzie. Jeżeli się tak nie lubicie to przynajmniej
postarajcie się po sobie tego nie
okazywać. Dla mnie.
Zaczęli skakać przy jej łóżku i dziękować. Po godzinie rozmów
i żartów wyszli z pokoju Rudzielca, nawet nie wiedząc, jak bardzo była im za to
wdzięczna.
-----------------------------------------------------------------------------------------
Dodaję tę notkę z niezwykłym uśmiechem na ustach, dlaczego?
Dzięki Wam, daliście mi wiarę. Bardzo ciężko byłoby mi rozstać się z blogiem, bardzo Was kocham i (pewnie uznacie to za głupotę) przywiązałam się do Was. Dlatego też dziękuję moim kochanym dziewczynom, które komentują, bo to One dają mi niezwykłego kopa! I chcę również podziękować anonimkom, które zdecydowały się jednak skomentować rozdział ♥
Moja Droga Madziu [SuperModa12] wiedz, że piłą to Ty mnie kochana nie nastraszysz! :*
Co do rozdziału:
Jak podoba się Wam taki przebieg zdarzeń? :)
Byś się moja kochana zdziwiła, gdybym przyszła do Ciebie o 24.00 i uruchomiła piłę, prawda? ;p Ale teraz to już Ci nie grozi, bo jest rozdział ;)
OdpowiedzUsuńNie muszę chyba komentować kolażu, bo jest piękny jak zwykle <3 A co do rozdziału to, martwię się o nią jak i o Zayna... Mam nadzieję, że będą razem, ale trzeba przyznać-szok to ja mam do tej pory xdd.
Ps.Kocham Cię i pisz nowy szybciutko, bo wiesz... Piła leży sobie w piwnicy i czeka tylko by ją uruchomić ;*
Dobra dobra... ja też chyba zacznę straszyć Cię piłą lub młotkiem! :D
UsuńDziękuję Ci bardzo... za wszystko ♥
Nie martw się, wyjdą niedługo na prostą ; )
Nie boję się pił ani młotków, ani innych narzędzi prosto z horrorów/kryminałów, za dużo ich się naoglądałam, więc wiec, że ja się ich nie boję ;*
UsuńNie, to ja dziękuje <3
Mam nadzieję, że między Rudą, a Zaynem będzie zajebiście, bo nie ręczę za siebie i moją piłę ;p
Hahah, zobaczymy :*
UsuńA co do Rudzielca i Zayna to hmm.. tak nalegacie :D
heheh !!! rozdział super ;* ale chłopaki walczą o nią to takie słodkie :) dlaczego ona nie powie co brała ?!? ruda - oni MUSZĄ * szczególnie Zayn * dowiedzieć się o MORFINIE !!!! OKEY :* wiesz " Magda " ma piłe a ja mam siekiere !!! he he .... więc Allie musi być zdrowa = D ~~ Petit
OdpowiedzUsuńWalczą, ale to dopiero początek! :D
UsuńRudą się nie przejmuj, da sobie radę ;)
Hahah, kolejna przeciwko mnie? Ja tez wiele ciekawych narzędzi... :p
mm, dziękuję bardzo, dzięki, że jesteś ♥
świetny rozdział masz dar pisarski czekam na next
OdpowiedzUsuńCzyżby nowa czytelniczka?
UsuńDZiękuję ♥
Cudowny rozdział jak zawsze;D Ostatnio dodałam komentarz jako pierwsza, ale postanowiłam, że mimo tego ze pisze pod anonimem to podam swoje imie-Martyna. A i wciąz nie odpowiedziałaś na moje pytanie XD
OdpowiedzUsuńDziękuję bardzo. :*
UsuńM, fajnie, że podajesz imię! :)
Ahh, przepraszam, już odpowiadam - między Harrym a Allie nie zaiskrzy :)