Allie~
Byłam szczerze wzruszona tym, że Alex tak się o mnie
martwiła. Ale mi nic nie jest, serio. Przebywałam ostatnio dużo na słońcu, więc
moja skóra nabrała zdrowszego wyglądu, kupiłam krople do oczu i już nie
wyglądają tak strasznie-wrócił im dawny, wesoły blask.
Uhh… kogo ja oszukuję? Przecież nie jest dobrze.
Rodzice sprzedali mój motor, boją się o mnie. Chociaż… może
to dobrze? Teraz będę mogła jeździć na crossówce taty, pod jego nadzorem w
Bradford. Pieniądze ze sprzedaży wpłacili na moje konto, cóż dobre i to. Z
początku byłam zła, oponowałam, ale zdałam sobie sprawę, jak niebezpieczna jest
jazda w mieście. A ja chcę przecież jeszcze trochę pożyć.
Dziś przeprowadziłyśmy się do chłopców, właśnie
rozpakowywałam rzeczy w pokoju gościnnym. Ktoś cicho zapukał do drzwi. Niall.
-Przyszedłem, aby cię o coś zapytać. –Wyszczerzył zęby,
zrobił maślane oczy i już wiedziałam o co chodzi.
-No to co zjemy? Omlety, gofry, zapiekanki… -wyliczałam z
ogromnym uśmiechem na twarzy. Ja też zgłodniałam. Chłopak klasnął w ręce.
-Kanapki! Ale takie mega super kanapki. Z szyneczką,
seruniem, sałateczką, pomidorkiem, ogóreczkiem… -zatkałam mu buzię ręką,
zeskoczyłam z łóżka, marszem ruszyliśmy do kuchni. - JEEEŚĆ!
Całą grupką siedzieliśmy na barowych krzesłach przy blacie,
zajadając kolorowe kanapki. Każdy miał wesołą minę i popijał słodką herbatę.
Dwie pary łapały się za ręce, szeptają do ucha czułe słówka i co chwila,
obdarowując się pocałunkami. Kiedy patrzyłam, jak policzki moich przyjaciółek
się rumienią, aż na sercu robiło mi się cieplej. Jednak na kanapkach i herbacie
się nie skończyło. Po chwili do gry wszedł alkohol, taniec i głośna muzyka.
Ktoś zaproponował grę w butelkę, oczywiście wszyscy przytaknęli ochoczo.
Usiedliśmy w kółko i zaczęliśmy. Myślę, że zasady są jasne. Pytanie lub
wyzwanie. Nie obyło się bez trudnych wyzwań, Harry musiał wyjść na ulicę w samej
bieliźnie, podejść do starszej pani i poprosić ją o rękę. Skończyło się to tak,
że przestraszony chłopak uciekł do domu, krzycząc, że napadł na niego MOHEROWY
BERET. Cóż, miał szczęście,
że nie użyła wałka
do ciasta. Tym razem
koniec butelki wycelował w Liam’a. Zayn zaśmiał się złowieszczo.
-Tatku, w lodówce jest jogurt. Idź po niego i zjedz.
Smacznego – Biedny Payne nie zrozumiał, co go czeka. Wzruszył ramionami,
zaśmiał się i poszedł po jogurt, jednak kiedy sięgał po widelczyk, Malik dodał
– Nie, nie możesz widelcem. Należy zjeść go łyżeczką.
Dopiero teraz do bruneta dotarło, jak niebezpieczne jest to
zadanie. Skrzywił się, ale szybko chwycił łyżkę i zjadł jogurt. Alexandra
mocno go przytuliła, mówiąc:
-Jestem z ciebie dumna, kochanie.
-Czułości nie przy nas – skrzywił się Hazza, dodając – Nawet
nie wiecie, jakie to dla nas, singli, bolesne przeżycie –zaczął wzdychać i
przytulać mnie. Pozostali wybuchli śmiechem.
Było już późno, ale nie mogłam zasnąć. Dziwnie czułam się w
nowym miejscu. Mój pokój był bardzo ładny, w kolorach bieli i czerni. Nie był
zbyt duży, ale miał idealną przestrzeń. Moim zdaniem jest bardzo przytulny,
mogę czuć się w nim swobodnie, nikt nie narusza mojej prywatności. Tylko…
pierwszy dzień w nowym domu, ciężko było mi choć na chwilę zmrużyć oko. Wyszłam
na korytarz, rozejrzałam się i westchnęłam. Drzwi do pokoi moich przyjaciół
były pozamykane, wszyscy spali. Jednak spod drzwi z plakietką ‘Zayn’ wypływała
strużka światła, pomyślałam, że może jeszcze nie śpi. Przygarnie mnie na jedną noc?
Zapukałam cichutko, a gdy chłopak coś odpowiedział, weszłam.
-Zayn, bo… - trochę się wahałam, mimo, że był moim
przyjacielem to dziwnie było mi go zapytać o przenocowanie. To już nie te
czasy, gdy nocowałam u niego, mając 16 lat. – Czy mogłabym z tobą spać? Reszta
śpi, a ja sama nie mogę, tak jakoś - -słowa strasznie mi się plątały.
Usłyszałam, jak Malik śmieje się i odsuwa kołdrę, robiąc mi miejsce. Wskoczyłam
obok niego.
-Nie możesz spać? Robimy Twitcama! –Wyjął z szafy bluzę dla
mnie, a ja związałam włosy w koczka. Przejrzałam się w ekranie jego komórki i
uznałam, że wyglądam dość dobrze.
Twitcam trwał, a my wygłupialiśmy się w najlepsze. Co chwila
pojawiały się pytania typu ‘Zayn, twoja dziewczyna? Directioners życzą
szczęścia!’ lub ‘Naprawdę śliczna dziewczyna, pasowalibyście do siebie’,
znalazło się też trochę nieprzyjaznych uwag. Parę fanek pisało, że jestem
brzydka, wcale do siebie nie pasujemy i w ogóle mam się odczepić od ich idola.
Nie powiem, zabolało. Ale przecież to tylko mój przyjaciel. Przyjaciel? Co ja
sobie wmawiam? Przecież ja go kocham! Tak, kocham.
Wreszcie czuję to, uf, to wspaniałe!
----------------------------------------------------------------------------------------
Siemka, Misiaki :3
Przykro mi to pisać, ale jeśli pod tym rozdziałem nie zobaczę więcej komentarzy -
kontynuować bloga nie będę :c
Przepraszam, brak motywacji -.-''
no nawet tak nie mów !!! ja kocham twojego bloga :* rozdział super <3 nie kończ.
OdpowiedzUsuńBardzo, ale to bardzo jestem wdzięczna Ci za te wytrwałe komentarze <3.
UsuńJednak przyznaj sama - prowadzenie bloga - dla dwóch, trzeb osób? Bez sens -.-''
Ja mam tak samo! Tylko 2 osoby wytrwale są ze mną od początku :( Ps. Nie kończ ! ;*
UsuńOjej :(
UsuńRozumiem, wpadnę do Ciebie i skomentuję!
Dziękuję ;*
Nie musiałaś, ale jestem Ci wdzięczna ;* Teraz skończyłam czytać Twojego bloga i jest zajebisty! Czekam z zapartym tchem na nn i dodaję się do obserwatorów z miłą chęcią <3
UsuńTo jest boskie <3 czekam na kolejny rozdział :D
OdpowiedzUsuńDzięki, dzięki, dzięki!
Usuńfajny rodział :* nie kończ, bo czekam na kolejny !!!
OdpowiedzUsuńFajne uczucie, gdy ktoś docenia twoją robotę :*
UsuńNie koncz !!! I Love U !!! <3
OdpowiedzUsuńAnd I love you too. <3
Usuń