poniedziałek, 8 lipca 2013

Rozdział 12

~Allie~
Kręciłam się z jednego końca łóżka na drugi. Prostowałam i zginałam w pół. Nie pomagało. Czułam, jakby w brzuch wbijano mi miliony gwoździ. Zmagałam się z tym problemem od paru miesięcy. Tylko… na początku ból był delikatny i szybko znikał po wzięciu tabletki. Teraz one nie pomagały. Musiałam stosować inne środki przeciwbólowe, a pod tą nazwą kryła się oczywiście morfina. Czasem w zastrzykach, czasem jako tabletka. Dobrze wiem, że możecie postrzegać mnie w tym momencie źle, bo morfina jest narkotykiem. Ale nie biorę tego leku od tak, dla zabawy. To naprawdę mi pomaga, zrozumcie, nie mam innego wyjścia. Cóż, mogłabym pójść do lekarza, ale nie sądzę, żeby przyniosło mi to jakiś szczególny efekt.
Wstałam z łóżka i ruszyłam w kierunku szafy, z jej dolnej półki wyciągnęłam dużą kosmetyczkę. Znalazłam mały woreczek z pigułkami. Drżącą ręką wyciągnęłam cztery ostatnie i poszłam do kuchni popić je wodą. W salonie siedzieli wszyscy, kiedy zobaczyli obraz nędzy i rozpaczy (czyli mnie!) podnieśli się z miejsc. Zaczęli wypytywać, czy wszystko w porządku, ja tylko uśmiechnęłam się i kiwnęłam głową. Wyjęłam z lodówki małą butelkę wody mineralnej, położyłam tabletki na blat. Już chciałam zażyć lek, kiedy usłyszałam za sobą głośne warknięcie.
-Co ty wyprawiasz?! Oszalałaś? Tyle leków naraz?
-Oj, to tylko tabletki na ból brzucha – odpowiedziałam Zaynowi, ale gdy to nie wystarczyło i mulat nadal patrzył na mnie wzrokiem sędziego, dodałam – Rozmawiałam z lekarzem, gdy byłam na kontroli. Mniejsza dawka mi nie pomoże.
Chłopak posłusznie podał mi szklankę i przytulił.
-Czemu mnie nie zawołałaś? Przyszedłbym do ciebie. Myślałem, że śpisz.
-E, nie było potrzeby. To nic takiego.
Poklepałam go po ramieniu, niczym kumpel kumpla i powędrowałam do swojego pokoju. Tam wygodny strój zmieniłam na krótkie dżinsowe spodenki, miętowy sweterek i converse tego samego koloru. Z szuflady wyjęłam słuchawki i okulary przeciwsłoneczne, do tylnej kieszeni włożyłam komórkę i pieniądze.  W łazience zrobiłam delikatny makijaż. Zbiegłam na dół i gdy byłam już przy drzwiach Harry zawołał;
-Gdzie idziesz?
-Do apteki i wracam. Będę za godzinkę, ciao!
I wyszłam z domu, by nie prowadzić konwersacji z przyjaciółmi. Czasem człowiek chce pobyć sam. Leki zaczynały działać, więc mogłam się już swobodnie ruszać, delikatnie kiwałam głową w takt muzyki, dobiegającej ze słuchawek. Szłam do apteki, ale jeszcze do innego miejsca po tabletki, ponieważ w aptece uzyskać ich nie mogłam. Spotkałam się z kolegą sprzedającym dragi. Pewnie wyobrażacie go sobie, jako śmierdzącego idiotę z papierosem w buzi. I tu się mylicie. Czekał na mnie wysoki brunet w koszuli w kratkę, z rękami włożonymi w przednie kieszenie granatowych spodenek. Jake to mój dobry kolega, bardzo miły i z ogromnym poczuciem humoru. Poznaliśmy się na uniwersytecie. Jego tata jest lekarzem, dlatego ma dostęp do leków, które mi daje. Przytulił mnie na przywitanie, pachniał drogimi perfumami i papierosami. Zupełnie jak Zayn…
-I jak się trzymasz, mała?
Machnęłam ręką, śmiejąc się przeciągle.
-Wiedziałem. – Odpowiedział. – Moim zdaniem powinnaś iść do lekarza, takie rzeczy ci nie pomogą. Serio.
Skarciłam go wzrokiem, uśmiechnął się rozbrajająco. Podał mi woreczek białych tabletek i dwa zastrzyki zawinięte w kolorowy papier. Kiwnęłam głową, a on już wiedział o co mi chodzi.
-Dobrze wiesz, że nic. Nie robię tego dla zysku, tylko chcę ci pomóc. Skoro nie chcesz iść się zbadać, przynajmniej to ci pomoże.
-Dziękuję. Gdyby nie ty, już dawno zamęczyłabym się na śmierć.
Rozmawialiśmy jeszcze chwilkę, potem chłopak dał mi buziaka w policzek na pożegnanie i każdy nas ruszył w swoją stronę; on do domu, ja do apteki. Po parunastu minutach i ja wracałam do domu z reklamówką, w której zapakowane były kropelki do oczu, trzy opakowania witamin, krem i jakieś leki przeciwbólowe. Takie tam, małe zakupy. Po drodze zaszłam po osiem kubków gorącej czekolady z karmelem i bitą śmietaną. Tak obładowana, ledwo doszłam do willi chłopców. Oczywiście chłopcy, a szczególnie Niall rzucili się na napoje, jednak moje przyjaciółki zaintrygował inny pakunek.
-Co kupiłaś w aptece? – zapytały, mrużąc oczy i podejrzliwie patrząc na niewinną reklamówkę.
-A witaminki i takie tam – odpowiedziałam szybko. – Zaraz wam pokażę, tylko pójdę do toalety, okay?
Szybko pobiegłam do mojego pokoju i schowałam leki od Jakea do kosmetyczki. Lekkim krokiem zbiegłam po schodach rzucając do Nicole torebeczkę.
-Łap, skoro jesteście takie ciekawe!
I dziewczyny zasiadły do buszowania. Przejrzały opakowania, a nawet przeczytały zastosowania witamin.
-Eee, nic ciekawego. – Nicole przeciągnęła się na białej sofie.
-Nie obiecywałam, że to coś interesującego.

Wzruszyłam ramionami i wyszłam na taras. Teraz potrzebny był mi tylko… spokój.


------------------------------------------------------------------------------------------------------------
Czeeść, Pyśki Moje! 
Szczerze mówiąc ten rozdział miał ukazać się dopiero w czwartek, ale jest on pewną formą podziękowań za Wasze komentarze - SuperModa 12 ♥, Natalia Horan ♥ , Mania Młyn ♥ i wszystkim anonimkom ♥ - stokrotne dzięki! 

8 komentarzy:

  1. Boski.♥
    Czekam na następny rozdział.:3

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Witam Nową czytelniczkę :*
      Dziękuję, że czytasz i komentujesz!

      Usuń
  2. Rozdział zajebisty <3 Ale martwię się o nią :( Przecież miało jej nic nie być! Czemu nie pójdzie do lekarza?! Rudzielcu mój kochany, napisz nam chociaż co jej jest! Bo smutno mi kiedy czytam, że bierze ''dragi''... Mam nadzieję, że np. Zayn dowie się o tym jakoś i jej pomoże :(
    A co do kolażu to pomysłowy-trzeba przyznać ;)
    Pozdrawiam cieplutko i weny życzę ;*

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Słońce, musisz być cierpliwa! :D
      Dzięki, dzięki, jesteś niepowtarzalna!

      Usuń
  3. Cieszę się że postanowiłaś dodać rozdział wcześniej bo już nie mogłam się doczekać. Martwię się o Allie. Mam nadzieje że nic aż tak bardzo poważnego jej nie jest i że w końcu ktoś przekona ją do pójścia do lekarza. Rozdział jak zawsze mi się podoba i czekam na kolejny z niecerpliwością. Dużo weny życzę i pozdrawiam. Xxx

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ojeeej, tak uwielbiam czytać Twoje komentarze!

      Usuń
  4. juz wróciłam:) sory ze nie dodawalam komentarzy ale tam nie było prawie wogule internetu i starczyło mi tylko na tyle zeby przeczytać rozdziały ... Ale teraz juz będe wszystkie komentować :D co do rozdziału to super jak zawsze xD

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Oj, pewnie - ja też jestem człowiekiem, potrafię zrozumieć! :)
      Dziękuję... :*

      Usuń