wtorek, 31 grudnia 2013

Rozdział 35


*


- Dobrze, że sylwester spędzamy u Louisa – powiedział zadowolony Malik, leżąc na kanapie.
Allie spojrzała na niego pytająco, a ten odparł.
- Wreszcie odpoczniesz. Musiałabyś wszystko przygotowywać i tak dalej.
Dziewczyna złożyła krótki pocałunek na jego ustach i wróciła do łazienki, aby kontynuować przygotowania na imprezę.
- Hej – zawołał Zayn – wracaj do mnie!
- Nie, chyba, że masz ochotę wyprostować mi włosy?
Mulat zszedł więc do kuchni i nalał sobie trochę coli do szklaneczki, po chwili zaczęła mu doskwierać tęsknota, zatem wrócił do łazienki i przysiadł na skraju wanny. Obserwował swoją dziewczynę.
Allie natomiast stała przed lustrem i starannie tuszowała rzęsy. Ale Malika bardziej, niż wykonywana przez nią czynność interesowały  jego jej szczupłe, zgrabne nogi. Zacmokał cicho.
- Typowy facet – rudowłosa wycelowała w niego szczoteczką od tuszu.
- Nietypowa piękność – odrzekł, obdarowując jej dłoń pocałunkiem. Dziewczyna zarumieniła się i zachichotała.
A kiedy wyszła już gotowa, w spódniczce ze srebrnych cekinów, zadrżał. Wyglądała oszałamiająco. 

Tymczasem w domu Tomlinsonów, a raczej niedoszłych Tomlinsonów - trwały przygotowania.
Nicole gotowała,  a Louis w napadzie energii sprzątał i dekorował mieszkanie.
- Kotku! – krzyczała blondynka. – Za ile będą goście?
- Cóż, mamy jeszcze… - zerknął na zegarek, wiszący na ścianie – około dwóch godzin.
Wtedy Nicole obliczała, czy zdąży wszystko ogarnąć, ale asem z matematyki nigdy nie była, toteż po chwili porzucała myśli i wracała do pudrowania twarzy.

Wreszcie, kiedy minęła godzina, potem druga, a następnie kolejne pół w ich willi rozległ się dzwonek do drzwi. Było to, rzecz jasna, Niall w towarzystwie Hazzy, Lub Loczek w towarzystwie Blondynka – jak kto woli.
Mieli ze sobą towar, nie byle jaki towar, Lou zaśmiał się na widok wina i drinków, a Niall nie czekając na pozostałych gości, zajął się jedzeniem.
- Harry! Chodź! Patrz, kurczak! – krzyczał,  a Nicole wybuchała śmiechem.
Po kilku minutach przybyli i Allie z Zaynem, oraz rodzinka państwa Payne, w postaci Alex i Liama, oczywiście.
- Myślałam, że już nie przyjdziecie – blondynka wydęła wargi.
- My byśmy nie przyszli?
Harry podszedł do Allie i złapał ją za dłoń, ale kiedy poczuł ostry wzrok Zayna na sobie, cofnął się od niej o krok.
- Przepraszam – zaczął. – Wiem, że cię skrzywdziłem. Nic więcej zrobić nie mogę, przepraszam.
„Zbił piątkę” z Malikiem i razem wyszli na taras. Rudowłosa wiedziała w jakim celu. Westchnęła głęboko. Poczuła ciepłą dłoń na swojej talii.
- Nie przejmuj się, Alls. Są dorośli. Przecież to nie twoja wina.
Po chwili siedziała w sypialni gospodarzy i rozmawiała z Niallem.
- Ależ ja się do tego przyczyniłam – w nerwowym geście położyła dłoń na czole, kontynuowała – nie chcę, żeby w zespole powstały zgrzyty. Za dużo macie do stracenia.
- Daj spokój, nie możesz obwiniać się idiotycznymi wybrykami Hazzy – szepnął chłopak. Przytulił przyjaciółkę. – Pomogę im dojść do porozumienia, obiecuję.
Zeszli powoli na dół, do przyjaciół. Rudzielec dostrzegł, że jej chłopak i loczek siedzą na kanapie i śmieją się cicho. Czyżby..? Oby! – pomyślała.
Prawdziwa zabawa zaczęła się po spożyciu wszystkich drinków, ale mimo tego towarzystwo trzymało się dobrze. Rozbawione do kwadratu, Alexandra i Allie, fotografowały podpitą paczkę, co chwilę zanosząc się śmiechem. Najlepsza była gra w butelkę i kalambury.
Niall skakał wysoko, ale nikt nie mógł odgadnąć kogo on udaje, każdy się poddał, ale Rudowłosa zawołała wesoło:
- To słynny skok Horanka!
- Co?! Co?! – wrzasnął Louis. – Ja się tak nie bawię! To było przerażająco banalne!
Natomiast Zayn obruszył się i udawał obrażonego.
- Gdybym chciał, to bym wygrał, wszystkie wasze konkursy.
Cała ekipa zagrzmiała śmiechem.
- Zayni, kochanie, a może lusterko do tego? – zażartowała Allie, przytulając chłopaka.  Lecz po chwili rozejrzała się po salonie. Obeszła kilka pokoi.

- Gdzie jest Alexandra? – warknęła w myślach, a głośno zaczęła wołać Liama. 






----------------------------------------------------------------------------------------------------------

Jak myślicie, co się wydarzy?
Życzę Wam wspaniałego Sylwestra :) 

wtorek, 24 grudnia 2013

Świątecznie... :)

Wreszcie mamy upragnione Święta, trochę wolnego i więcej czasu z bliskimi.
Dlatego ja chcę życzyć Wam, moje drogie, wszystkiego, co tylko sobie zamarzycie. Wesołych, rodzinnych Świąt, uśmiechu na waszych pięknych buźkach i udanych prezentów.
Dziękuję Wam bardzo, że jesteście, dziękuję za komentarze pod ostatnim rozdziałem.
W czasie przerwy zasiądę do czytania i nadrabiania zaległości jeśli chodzi o Wasze blogi (Madzia! Nie myśl, że się mnie pozbędziesz!♥).
Ps. Nowy rozdział dodam przez Sylwestrem, więc spodziewajcie się, że będzie on właśnie związany z sylwestrem :)
Kocham Was :*

sobota, 14 grudnia 2013

Rozdział 34

                                                                 Barcelona, 8 grudnia 2013 rok
Dear Darlin


Wiem, jak bardzo lubisz dostawać listy, dlatego też piszę. I wybacz mi, proszę, wszystkie błędy, bo wiesz, że nie jestem w tym dobry.
Wyobrażasz sobie teraz piękną Barcelonę? Katalonię? Tętni życiem, barwami i pięknem. Ale mimo, iż minęło dużo dni od mojego wyjazdu, owe piękno stało się dla mnie niczym.
Domyślasz się dlaczego? Bo nie ma tu ciebie, Allie, bo nie ma tu ciebie.
Wszystkie kolory zanikają, a i moja pasja nie przynosi mi tak dużej radości.
Właśnie trzymam w dłoni twoją fotografię w mojej klubowej koszulce, twą roześmianą twarz pamiętam do dziś. Było to wyjątkowe popołudnie…
Ale czy jest sens dalej pisać? Czy jest po co?
                                                                                          Na Zawsze kochający Cię Jack.

Rudowłosa jeszcze raz dotknęła opuszkiem palca listu. Jej zewnętrzny spokój z pewnością nie był odzwierciedleniem tego, co działo się w środku dziewczyny. Uczucia szalały, a wspomnienia odżywały. Jednak niepotrzebnie. Wstała powoli, acz pewnie, poczym zbliżyła się do kominka, w którym igrały płomyki, wrzuciła kartkę w samo serce ognia.
- Allie! – zawołał Zayn z sypialni. – Zbieraj się, porywam cię!

Nie minęło kilka minut, jak oboje zakochanych, szczęśliwych ludzi wędrowało przez małe zaspy śniegu. Białe płatki prószyły lekko, stwarzając niepowtarzalny klimat.
- Gdzie idziemy, kotku?
- Po nasz wspólny gwiazdkowy prezent – odparł ucieszony Zayn i pociągnął ją za rękę.
- Co? Ale… święta są za dwa tygodnie.
- To co? Nie możemy czekać, chodź!
Wiele osób oglądało się za tą miłą parą. On, ciemnowłosy mulat i Ona, o miedzianych włosach i porcelanowej twarzy. Ale jak mawiają.. przeciwieństwa się przyciągają!


- Liiiiiiiiiam! – westchnęła zrezygnowana Nicole i szarpnęła chłopaka za rękaw. – Mam dość siedzenia w domu!
Chłopak spojrzał na nią rozbawiony, bo ‘siedzenia w domu’ nazwać tego nie można było. Alexandra albo codziennie latała do dziewczyn, albo one do niej, czasami wychodziły do kina, jeszcze częściej na zakupy. Brunetka naprawdę się nie nudziła.
- Jak się czujesz? – zmienił temat, podając jej szklankę soku.
Dziewczyna zwlekała z odpowiedzią, ale po chwili zastanowienia, znów jęknęła.
-… nudzi mi się.
Po czym wstała z kanapy i popełzała do sypialni.



Malik zaciągnął rudzielca do jednorodzinnego domku, był to mały budynek, bardzo skromnie urządzony. Allie, której jako jedynaczce nigdy niczego nie brakowało zrobiło się żal czwórki dzieciaków, biegających w podartych dresach. Po cichu, by Zayn tego nie zauważył dała im kilka banknotów na słodycze i ‘jak gdyby nigdy nic’ wróciła do rozmowy z właścicielami malutkiej hodowli labradorów.
- Szczeniaki są zaszczepione, Panie Malik, nie musi się pan obawiać. Nie chcemy ich sprzedawać. Nasza suczka urodziła pięcioro maluchów.
Ale Zayn nie musiał wybierać pieska, bo oto mały labradorek już tulił się do nóg Rudowłosej.
Po krótkiej rozmowie z właścicielami, wyszli z domku, a mulat trzymał za kurtką szczeniaczka.
- Jak go nazwiemy?
Oboje zastanawiali się przez chwilę, poczym Ruda klasnęła wesoło w dłonie.
- Rayle! Dziękuję, Zayn, to wspaniały prezent – cmoknęła chłopaka w usta.
- Oh, Panno Malik, robienie pani prezentów to największa przyjemność na świecie.
Zaśmiali się i wskoczyli do przejeżdżającej obok taksówki.






----------------------------------------------------------------------------------------------------

Jestem zaskoczona tak pozytywną opinią na temat ostatniego rozdziału, dziękuję! ♥
Jak idą Wam przygotowania do świąt?

wtorek, 3 grudnia 2013

Rozdział 33

*

Rudowłosa spojrzała na Zayna z mieszanymi uczuciami. Dotknęła jego dłoni, a na twarzy pojawił się lekki uśmiech. Chłopak pocałował ją w czoło i wyszeptał cicho nikomu nieznane słowa. Po długiej rozmowie postanowili, że wrócą do Londynu, ponieważ Allie czekają egzaminy, a mulata kilka nagrań i promowanie płyty. Jednak obiecał jej, że sprawą z Harrym zajmie się sam.

Alexandra przeglądała katalogi z wystrojami pokojów dla dziewczynek. Obok niej siedziała dziwnie zamyślona Nicole.
- Co jest? – zerknęła na nią zmieszana przyjaciółka.
- Martwię się o Allie… bo wiesz, jaka ona jest. Na pewno bardzo się wszystkim martwi, może nie potrzebnie powiedziałyśmy to Zaynowi? – blondynka zawiesiła na niej wzrok i potarła policzek opuszkami palców.
- Spokojnie, a myślisz, że z jakiego powodu tam wyjechała? Nicole, rusz głową… o to właśnie chodzi! Żeby Malik zajął się nią porządnie i dał pstryczka Hazzie.
- Co? No ale przecież to nasz przyjaciel, szkoda mi go.
Alexandra zaczęła kręcić głową.
- Tak… tylko Zayn musi wiedzieć, że ona go kocha, a Harry robi jej mętlik w głowie. Ruda wszystkim się przejmuje, wiesz do czego może dojść, kiedy nie będzie chciała skrzywdzić żadnego z nich?
Brunetka usłyszała, jak Nicole przełyka ślinę, a do jej oczy napływają łzy.
- Czy to może być możliwe?

- Wreszcie w domu – powiedział rudzielec, kiedy rozłożył się na sofie przed telewizorem.
- Wreszcie z Tobą!
Dziewczyna zachichotała, słysząc słowa Zayna.
Ich słodkie lenistwo nie trwało zbyt długo, ponieważ z samego rana chłopak zawoził ją na studia, po czym sam ruszał do pracy.
- Tylko grzecznie – przestrzegł ją, kiedy wysiadała z samochodu – będę tęsknić!
Rudowłosa wyszczerzyła ząbki w łobuzerskim uśmiechu i posłała mu całusa.

Kiedy chłopcy nagrywali nową piosenkę, Zayn poprosił Hazze na bok.
- Stary, możemy chwilę pogadać?
- Jasne – uśmiechnął się przyjacielsko chłopak, tak jakby kilka dni temu w ogóle nie pocałował dziewczyny swojego przyjaciela. – O co chodzi?
Chłopcy usiedli na fotelach w małym pokoiku wygospodarowanym, aby mieli gdzie spędzić chwilę w czasie przerwy.
- Powiedz mi… czy ty coś czujesz do Allie?
- Ja? Owszem, lubimy się, to moja przyjaciółka.
Zayn zmrużył czekoladowe tęczówki, nie lubił kłamstwa.
- Zayn, nie, posłuchaj, muszę ci to powiedzieć. Nie potrafię inaczej – zaczął mówić nagle ożywiony. – Pocałowałem Allie, nie wiem, jak to się stało… nie wiem, Zayn, przepraszam. Ja w pewnym sensie coś do niej czuję i nie potrafię ci tego wyjaśnić, bo…
- Bo tu nie ma czego wyjaśniać.
Zirytowany Malik wybiegł ze studia, trzaskając drzwiami.
- Hej, Zayn! Poczekaj! – zawołał za nim Loczek, jednak bez skutku.
Zdziwiony Liam wyszedł na korytarz ze słuchawkami w ręku.
- Harry co jest? Krzyczycie, trzaskacie, co się stało?
- Nie chcesz wiedzieć Li, nie chcesz wiedzieć.

Trójka przyjaciółek siedziała w salonie. Allie co chwila krzątała się między nim, a kuchnią, donosząc nowe smakołyki i napoje. Dziewczyny rozłożone były na sofie i zajadały się przekąskami.
- Jakie imię ci się podoba? – wypytywały Alexandrę. Dziewczyna udała, że się zastanawia. A tak naprawdę już dawno miała wybrane doskonałe imię dla dziewczynki.
- Myślałam nad Helle… lub Weronica, ale już dawno doszłam do innego wniosku.
Koleżanki spojrzały na nią pytająco.
- Spokojnie, dowiecie się w swoim czasie. Potrzebna mi jest wasza pomoc, wybór kołyski i dodatków do pokoju, mogę na was liczyć?
- Pewnie, jestem wolna w każdej chwili – tak, Nicole miała teraz dużo czasu!
- Cóż, ja mam końcowe egzaminy za kilka dni…
- Już? – zawołała zdziwiona Alex.
- Przesunęli mi testy, za dobre wyniki, mogę je napisać pół roku wcześniej – odparła obojętnie, ale jej przyjaciółki wiedziały, że to na pewno za sprawą wygranej w konkursie. – Wracając do tematu, mogę w każde popołudnie, więc jestem do dyspozycji.
Puściła im oczko i poszła otworzyć drzwi Zaynowi, który właśnie przerwał im to miłe spotkanie.
- Tak szybko? – ale chłopak nie odpowiedział, tylko wpił się zachłannie w jej wargi. Przysunął ją do ściany…
- Kochanie, nie jesteśmy sami.
Dziewczyna zachichotała na widok zrezygnowanej miny Zayna, który niechętnie poszedł przywitać się z jej koleżankami.
- Wszystko w porządku, Zayn? – zapytała Alexandra, patrząc na niego z ogromnym współczuciem. Bolało ją serce, kiedy widziała, jak martwi go zauroczenie Harrego.
- Tak, poza tym, że Styles kocha moją dziewczynę.









--------------------------------------------------------------------------------------------------

Wiem, że minęło nieco czasu od kiedy był ostatni rozdział. 
Nie mam usprawiedliwienia, bo przecież brak czasu nie ma znaczenia. Jestem zawalona nowymi zajęciami, testami, konkursami. Ale to nie jest wystarczający powód. Moja wena jest w dość kiepskim stanie, naprawdę.
Nie zostaje mi nic, lecz tylko was przeprosić i obiecać poprawę. 
Kocham Was i nigdy nie przestanę, proszę, zostańcie ze mną.

wtorek, 19 listopada 2013

Rozdział 32

*

Zayn usiadł na kanapie. Allie nie odbierała, co więcej, miała wyłączony telefon.
- Boże, a jeśli ona znów w coś się wpakowała… - chłopak zaczynał powoli panikować, dochodziła druga w nocy, a jej nie było.
Tego dnia odpuścił sobie, miał nadzieję, że przyjdzie nad ranem z jakiejś imprezy z Nicole, cała i zdrowa.
Tyle, że rano także jej nie było. Chłopak nerwowym ruchem przeczesał włosy ręką. Powoli, z namysłem  wykręcił numer do mamy.
- Cześć, jak tam u was? – zagadał wesoło.
- A, dobrze, właśnie szykuję się do pracy – odparła mama Zayna, lecz po chwili dodała – stało się coś, kochanie?
I mulat już wiedział, że nie ma jej nawet w Bradford.

  Allie wyszła na taras z kubkiem czekolady w ręku. Ze strony oceanu zawiało, co sprawiło, że dziewczyna automatycznie okryła się szczelniej różowym swetrem.
- 56 połączeń nieodebranych, dziesięć wiadomości… hm, intrygujące – mruczała pod nosem.
Gdzie jesteś?
Martwię się,
Zayn.

Kolejna była podobnej treści, ale nad ranem Zayna opuściła cierpliwość.

Do jasnej cholery! Allie, błagam, powiedz, co się dzieje.
Przyjadę po ciebie nawet na koniec świata.
Czy wszystko w porządku?
 I kiedy tak czytała smsy, przyszedł kolejny, jednak nie od Zayna.

Proszę Cię, odezwij się. Nie mogę spać. Co się dzieje?
Odpisz, oddzwoń, daj znak życia.
Harry.

Rudowłosa wpatrywała się we wszystkie te wiadomości oczyma pełnymi niedowierzania..
Z zamyślenia wyrwał ją dzwonek kolejnego połączenia.
- Allie?! No, wreszcie, dlaczego nie odbierasz? Gdzie jesteś? Co robisz? Wszystko ok? Allie! – wrzeszczał Hazza.
- Proszę, nie krzycz. Wszystko dobrze – odpowiadała na pytania Harrego. – Co? Nie, Harry, nie mów mu! Wiem, ze się martwi, dobrze, sama mu powiem…


Zayn był na granicy rozpaczy, w końcu zdecydował, zadzwoni do Jacka.
- Walker! Dobrze, ze odbierasz! Gdzie masz Allie?!
- Co? Boże, chłopie! Zgubiłeś ją?! – wrzasnął niedowierzający piłkarz. A jego słowa były tak szczere, iż Zayn natychmiast zrozumiał, że nie ma u niego rudowłosej piękności.
- Nie wróciła do domu… nie wiem, gdzie jej szukać…
- Spokojnie, Zayn. Myśl racjonalnie. Znasz ją, jest odpowiedzialna. Gdzie mogła pojechać? Nie wiem… macie jakieś swoje ulubione miejsce? Gdzieś, gdzie spędzaliście czas?
Malik krzyknął do słuchawki.
- Jest, Walker! Jesteś Genialny!
Rozłączył się szybko, wrzucił do torby kilka koszulek i już go nie było.
Jechał niezbyt długo znaną mu tak dobrze trasą. Byli tam w ostatnie wakacje, wszyscy, cała paczka. Zaraz po tym, jak Zayn ją spotkał w Londynie.
To na pewno to miejsce – myślał, jednak cały buzował od emocji.
Dlaczego wyjechała?
Coś się stało?
Nie chce z nim być? Nie kocha go?
Za dwie godziny był na parkingu, nieopodal domu, który wynajmowali latem.
Wysiadł z auta, przemierzając piaszczystą plażę, skąpaną w poświacie księżyca, zastanawiał się, jaka będzie jej reakcja, gdy go zobaczy. Bo to, że tam była, już teraz zdawało mu się pewne. Kiedy był już blisko, zauważył rudowłosą dziewczynę na tarasie. Nie widziała go, ale on widział, jak Allie płacze.
Wszedł po skrzypiących schodkach na drewniany taras i przykucnął przy niej. Wcześniej pałał złością, jednak teraz na widok jej łez nie potrafił na nią krzyczeć. Serce zmiękło mu natychmiast, bo zobaczył cierpienie w oczach dziewczyny. Podniósł lekko jej twarz na swoim reku i ucałował delikatnie usta.
- Przepraszam, Zayn… tak bardzo przepraszam – była zapłakana, dłonie trzęsły jej się, jak narkomanowi, pragnącemu więcej amfetaminy. – Nie chciałam cię skrzywdzić, kocham cię.
- Ciii… już wszystko w porządku, jestem. Nie gniewam się, nic się nie stało.
Wprowadził ją do saloniku i otulił kocem, zaniósł ją na fotel przy kominku.
Zajrzał do łazienki, gdzie jego oczom ukazała się strzykawka. Morfina. Allie znów to bierze? Poczuł, jak przeszywa go ból. Wziął lek do ręki.
Dziewczyna już się uspokoiła, wydawała się być zrelaksowana. Sama obecność jej chłopaka sprawiała, że czuła się bardzo bezpiecznie.
- Co to jest? Chyba coś mi obiecałaś, prawda? Miałaś o siebie dbać! To nie jest potrzebne ci do szczęścia. Po to jestem ja – podkreślił ostatnie zdanie, jednak rudzielec natychmiast zaprzeczył. Chłopak przyjrzał się uważniej i zauważył, że strzykawka jest załadowana. Poczuł się skrepowany, zaczął ją przepraszać.
Usiadł przy Allie. Po chwili przypomniał sobie o niepewnej wiadomości od Nicole i Alexandry…
- Allie… proszę, bądź ze mną szczera. Czy Harry cię pocałował?
Dziewczyna z początku milczała, potem ogarnęła Zayna czułym spojrzeniem i przytaknęła.
I do chłopaka nagle coś trafiło. Jak on mógł wątpić w jej miłość? Wyjechała, bo po tym, co się stało nie potrafiłaby spojrzeć mu w oczy! jego serce przepełniło gorące uczucie.
- Wracałam do domu… nie było cie, z za rogu wybiegł Harry, on… on pocałował mnie i…
Ale Malik nie czuł nawet złości, było mu to obojętne. Obojętne w ogromnym stopniu, bo teraz liczyła się tylko na. Przygarnął ją do siebie i otarł łzy, spływające po jej policzku.
- Proszę cię, nie płacz. Nie płacz.
- Przepraszam, nie chciałam tego… - powiedziała cicho, wtulając się jeszcze bardziej.
- Przecież to nie twoja wina, spójrz na mnie – dziewczyna zrobiła, to, o co prosił. – Dla mnie to nie ma w tej chwili znaczenia. Wiesz dlaczego? Bo bardzo cię kocham. Powiedz mi… to dlatego tu jesteś?
- Tak, nie zasługuję na ciebie, nie mogę, nie powinnam z tobą być.
Mulat podskoczył jak oparzony.
- Dlaczego? Błagam, nie rób mi tego! Czy to przez Harrego? Czujesz coś do niego?
- Nie, oczywiście, że nie – mówiła prawdę, lubiła loczka, ale tylko jako przyjaciela, nic więcej. – Ale po tym co się stało nie powinnam. Nie potrafię spojrzeć ci w oczy.
… bo to twój przyjaciel – dodała w myślach.
- Nie przejmuj się nim, ja wszystko załatwię, przysięgam. Proszę, zostaniesz ze mną?

Dziewczyna spuściła wzrok.






-------------------------------------------------------------------------------------------------

Mam nadzieję, że po tym rozdziale zrozumiecie, iż Allie nie czuje nic do Hazzy.
Znacie ją jako czułą i pozytywną postać, prawda? I tu jest wytłumaczenie, dlaczego nie potrafi spojrzeć Zaynowi w oczy. 
PRZECZYTASZ - SKOMENTUJ, PROSZĘ ♥

czwartek, 14 listopada 2013

Rozdział 31

*

Harry oparł się o blat kuchenny. Jedyne o czym teraz myślał to Allie. Miał gdzieś, że zaraz powinien być na próbie z chłopakami. Miał gdzieś, iż nie nauczył się tekstu nowej piosenki. Allie. Prawda jest taka, że kiedy ją poznał podobała mu się. A nawet bardzo. Pociągała go jej subtelność i gracja, nigdy nie znał tak delikatnej dziewczyny. A teraz? Sam nie wiedział, co się z nim działo. To wszystko wróciło z dużo większą siłą. A chłopak z loczkami nie chciał. Nie chciał i nie umiał zapomnieć.
Z drugiej strony był także Zayn. Jego przyjaciel, niemal brat. Czy to możliwe, że mógł się zakochać w jego dziewczynie? Nie, skądże! Ale kiedy Harry poczuł nienaturalnie szybkie bicie serce, gdy ujrzał dziewczynę, zmierzającą do jego domu, już wiedział.
Zanim Allie zdążyła zadzwonić, Hazza już otwierał jej drzwi.
- O, cześć – rudowłosa uśmiechnęła się promiennie. – Nie przeszkadzam?
Loczek przytulił ja na powitanie, mówiąc.
- Ty? Nigdy! Właśnie… ogarniałem w kuchni, wiesz jak to jest, kiedy mieszka w domu jeden facet.
- Mhmm, wiem coś o tym. Mam coś dla ciebie, tekst nowej piosenki. Zayn kazał ci przekazać, żebyś go przejrzał.
- Zayn kazał? A on co robi?
- Pojechał na nagranie – dziewczyna przewróciła oczyma. – chciał ci to podrzucić, ale pomyślałam, że na pewno się nie obrazisz, jeśli zajdę ja.
Chłopak nachylił się do jej ucha i szepnął.
- Miła odmiana.
Rudzielca przeszedł lekki dreszcz, a chłopak zaśmiał się na jej reakcję.
- Aż tak na ciebie działam? – odparł z bezczelnym uśmiechem, dziewczyna nie chciała pozostać mu dłużna więc przejechała opuszkiem palca po wewnętrzne stronie jego uda. Teraz to Harry wstrząsnął się lekko, ale nim zdążył się obejrzeć, Allie wyszła z domu bez słowa.


     Nicole siedziała w Starbucks naprzeciwko bawiącej się słomką Rudej.
- Alls, ja.. – zaczęła blondynka, ale nie było dane jej skończyć.
- Daj spokój, nie zamierzam cię umoralniać, jesteś dorosła. Mogę ci pomagać, ale nie mam prawa kwestionować twojej decyzji.
Dziewczyna wzruszyła ramionami, poczym uśmiechnęła się pokrzepiająco, słysząc jej słowa, Nicole rzuciła się na nią z okrzykami radości.
- A ty? – zapytała. – co planujesz?
Rudzielec spojrzał na nią pytająco.
- Mnie nie oszukasz – niespodziewanie stanęła koło nich Alexandra. – Wiemy z Nicole, że coś nie tak… tylko co?
- Nie mogę wam powiedzieć, nie chciałybyście mnie znać.
Alex usiadła przy stoliku, przyjaciółki zaczęły wypytywać ją o Jacka. Jednak kiedy ona odpowiedziała ‘gorzej’, a w jej oczach zabłysła łza, dziewczyny wiedziały, że to nie żarty. Brunetka wzięła Allie za rękę, gładząc ją delikatnie.


Deszcze lał się strumieniami, rudowłosa szybkim krokiem szła do domu, była cała przemoknięta. Ucieszyła się na jego widok, w obecnej chwili jedynym jej pragnieniem był suchy, miękki sweter i herbata. W żadnym z okien nie paliło się światło, Zayna więc jeszcze nie było, pomimo późnej godziny. Już otwierała drzwi, kiedy poczuł dotyk na jej talii, stał za nią Harry. Uśmiechnęła się na widok przyjaciela, ale chłopak miał inne intencje. Złapał ją w pasie i pocałował, słodko i namiętnie.
Tym razem to Allie nie zdążyła nic odpowiedzieć, bo Styles wybiegł z podwórka i pognał uliczką do swojego domu.
Dziewczyna zamknęła drzwi i zsunęła się po nich, po jej twarzy płynęły teraz duże, słone łzy.
Jednak kiedy Zayn wrócił do domu, jej już w nim nie było.




----------------------------------------------------------------------------------------------------

Czytasz? Zostaw po sobie ślad. 
PS. Nie martwcie się, jutro piątek i mamy weekend. :*

niedziela, 10 listopada 2013

Rozdział 30

*

Ktoś zapukał do drzwi.
- Otworzę! – zawołała Rudowłosa.
- Dzień dobry, pani Allie Evans? Mam dla pani przesyłkę – zapytał młody kurier z bukietem róż w ręku.
- Tak, ja. Dziękuję!
Zamknęła drzwi za chłopakiem i przeszła do salonu, w którym obijał się Zayn.
- Od kogo to? – wstał z sofy, widząc duży bukiet i pudełeczko.
- Zaraz się dowiemy.
Dziewczyna delikatnie otworzyła białe pudełko, w którym była Barcelońska gazeta i list.

I nawet do mnie doszedł powiew twojego sukcesu.
Jestem tak bardzo dumny.
Mam nadzieję, że u ciebie wszystko w jak najlepszym porządku.
Kocham i nigdy nie przestanę,
Jack.

Reakcja Zayna była oczywista, rzucił liścikiem.
- Co on sobie wyobraża? Myśli, że jak przyśle ci bukiecik to do niego polecisz?! – warknął. Szarpnął nerwowym ruchem kwiaty, ale Allie go powstrzymała, zamykając mu usta pocałunkiem. Pocałunkiem przepełnionym miłością i uczuciem.
- Zayn, spójrz – kiedy chłopak znacznie złagodniał i teraz patrzył tylko na Rudowłosą, oczyma pełnymi pożądania, zaczęła mu powoli tłumaczyć. – To tylko róże i gazeta z informacją o przebiegu konkursu. Chciał mi pogratulować.
- Kocham i nigdy nie przestanę – zacytował Jacka mulat. Podparł głowę na ręku.
- Znasz go. Założę się, że bardziej chodziło mu o zdenerwowanie ciebie, niż zrobienie wrażenia na mnie!
Chłopak przytulił Allie.  Był tak bardzo zdenerwowany sytuacją, ponadto zły na siebie, bo przecież to nie wina Allie, a on zareagował jak ostatni dupek. Po chwili powiedział to na głos.
- Przecież doskonale to rozumiem – odparł Rudzielec, przeczesując włosy ręką. – Ja też jestem o ciebie zazdrosna.
Puściła mu oczko i wyszła z pokoju.

~Nicole~

- Looou! – krzyczałam, kiedy mój chłopak mnie łaskotał. – Starczy!
Louis wskazał na policzek, a ja ucałowałam to miejsce.
- Co dziś robimy? – zapytałam.
- Leżymy w łóżku, śpimy, obijamy się… zamawiamy jedzenie, śpimy, leniuchujemy…
- Dobra, rozumiem, odpowiada mi to!
Rzuciłam się na łóżko. W pokoju panował totalny chaos. Porozrzucane ubrania, słuchawki, płyty, gazety, papierki.
- …ale muszę posprzątać.
- Nic nie musisz – ziewnął Tomlinson. – Potem ogarniemy!
- Co ty nie powiesz? Jak wspaniale mieszka się z takim optymistą!
- Tylko mieszka?
Chłopak uniósł brew do góry.
- Nie, poza tym jesteś w miarę dobrym kolesiem – zaśmiałam się.

~Zayn~
Patrzyłem na Allie, stojącą przed szafą w samym ręczniku. Widziałem jej coraz bardziej odznaczające się kości.
- Ile schudłaś? – zapytałem wprost. Dziewczyna źle zinterpretowała pytanie.
- Wiem, że powinnam trochę schudnąć. Wydaje mi się, że mam za grube nogi i tak jakoś tłusto się czuję… - nakręcała się.
- Nie kochanie! Naprawdę zaczynam się martwić, mizerniejesz.
- Gadasz, jak moja babcia. Gdybym była pulpetem to na pewno byś na mnie nie spojrzał. I zostawił dla jakiejś długonogiej blond piękności. Dzięki, nie skorzystam.
Wstałem z krzesła i podszedłem do niej tak blisko, iż dzieliło nas tylko kilka centymetrów.
- Jesteś wyjątkowa, jedyna w swoim rodzaju, nikt cię nie zastąpi. Rozumiesz?
Pokiwała głową.
Po jakimś czasie musiałem zacząć się zbierać do studia, ale pożegnanie z Allie przerwał mi kolejny dzwonek do drzwi. Stał w nich Harry.





*
- O, cześć stary, ty też jedziesz do studia?
- Nie, Zayn. Właściwie do wpadłem z małą wizytą, nie wiedziałem, że masz nagranie – powiedział wszystkiego w pełni świadomy Hazz. Specjalnie przyjechał o tej godzinie, ostatnio coraz bardziej nachodziła go ochota na pogadanie z Allie.
Zza Zayna wychylił się rudzielec w uroczych panterkowych legginsach.
- Cześć Harruś! – zawołała. – Zły moment na odwiedziny, Bad boy wychodzi.
Chłopcy się zaśmieli. Styles poczuł lekkie ukłucie w sercu, tęsknił za jej melodycznym śmiechem i wesołym usposobieniem.
- W sumie – zaczął Malik – przecież możesz zostać. Będę za dwie godziny, wtedy posiedzimy w trójkę.
- Z chęcią zaopiekuję się twoją dziewczyną.
Zayn po chwili wyszedł z domu, a przyjaciele przeszli do salonu.
- Chciałem ci osobiście pogratulować, jestem dumny, mała.
Pocałował ją w policzek.
- Miło mi to słyszeć z ust światowego gwiazdora.
Loczek znów się zaśmiał, zaczął mu się udzielać jej wesoły nastrój. Chwycił ją w talii.
- Miło mi to słyszeć z ust najpiękniejszej dziewczyny na świecie.
Dziewczyna zachichotała i delikatnie wymknęła mu się z objęć. Myślała, że Harry żartuje, jednak on mówił całkowicie poważnie.
Rzuciła mu z kuchni paczkę żelek haribo, a ten złapał je zręcznym ruchem. Rudowłosa klasnęła w dłonie, po czym chwyciła dzwoniący telefon.
- Wybacz, Alex – wskazała na komórkę, zwracając się do Hazzy. Chłopak ułożył usta w podkówkę. – Tak, słońce?
- DZIEWCZYNKA! – wrzasnęła Alexandra po drugiej stronie. – Byłam u lekarza i on powiedział, że to dziewczynka!
- Gratuluję, bardzo się cieszę!
Po krótkiej rozmowie uśmiechnęła się przepraszająco.
- Nasz Liam i Alex będą mieć córeczkę – poinformowała, a Styles do niej podbiegł i uniósł do góry.
- Jeeeeeeeej! Będziemy kupować jej sukienki i różowe kokardki! – cieszył się.
W tym momencie drzwi się otworzyły i wszedł do salonu uśmiechnięty Zayn... cóż, do czasu, bo widząc przyjaciela w dwuznacznej sytuacji ze swoją dziewczyną – uśmiech zszedł mu z twarzy. Jednak Harry podbiegł do niego i zaczął go przytulać.
- Słyszałeś?! Alexandra urodzi dziewczynkę!
I w jednej chwili Zayn wszystko zrozumiał, zaśmiał się radośnie.
- Tak? Wspaniale, ale ja i tak wolałbym chłopca.
- Nigdy nie zrozumiem facetów – Allie wyszła z pokoju, kręcąc głową.


----------------------------------------------------------------------------------------------------------

Mmm, przepraszam za jeden nie pełny kolaż, nie wiem co się z nim stało :c
A teraz istotniejsze...
Dziękuję bardzo za komentarze, które dały mi motywację. Jednak nie wiem czy warto pisać opowiadanie dla 4 osób. SPRAWDZAM OBECNOŚĆ! JEŚLI KTOŚ PRZECZYTAŁ PROSZĘ O NAPISANIE CHOĆBY KROPECZKI. Bardzo wiele to dla mnie znaczy...

wtorek, 5 listopada 2013

Rozdział 29

~Zayn~

Usiadłem na tarasie z kubkiem kawy w ręku, drugą dłonią przytrzymywałem papierosa, zaciągając się nim co chwilę.
Nie podobał mi się wygląd Allie, wydawało mi się, że znów trochę zmarniała. Ale może jestem tylko przeczulony. Rany, zwariowałem na punkcie tej dziewczyny! Wystarczy, że nie ma jej przy mnie kilka minut, a już zaczynam myśleć, co robi. Nawet ciężko mi się skupić na nagrywaniu płyty.
Jestem zadowolony z tego, że Jack się odczepił. Nie ma go, jedna rozmowa i go nie ma! Może mogłem załatwić to wcześniej?
Usłyszałem dźwięk otwieranych drzwi i przede mną ukazała się rudowłosa piękność, ubrana w koronkową bluzkę i szary sweterek, na ręku miała nowy zegarek ode mnie. Ręce założyła na piersi i wyrwała mi papierosa.
- Kochanie… - próbowałem coś powiedzieć, ale i tak wiedziałem, że jej ulegnę.
Myślałem, że zdepcze papierosa, jednak ona zaciągnęła się nim, sprawnie, tak, jakby paliła dłużej ode mnie.
- Ej, wystarczy! Nie pozwolę ci się truć!
- A ty możesz to robić? – próbowała mnie przechytrzyć, usiadła mi na kolanach i pocałowała w szyję. Zaśmiałem się. Taka mała, a jaka sprytna. Ucałowałem ją w usta.
- Muszę jechać do studia.
- Już? Jest siódma, Zayn.

~Allie~
Kiedy szłam na uczelnię, zaczepiła mnie jakaś kobieta. Zadbana, krągła trzydziestolatka przedstawiła się jako Madlen i poprosiła mnie o wywiad.
- Bardzo mi miło, jednak ja nie jestem żadną osobistością – odparłam zmieszana.
Madlen wyglądała na bardzo porządną dziennikarkę, nie była jednym z tych napalonych paparazzi.
- Ale jesteś dziewczyną Zayna, a tu już coś. Proszę cię o szybką i miłą rozmowę.
Zerknęłam na zegarek.
- Dobrze, mam pół godziny.
Kobieta wzięła mnie pod rękę i poprowadziła do kawiarni.
Kiedy wreszcie usiadłyśmy z zacisznym koncie, dziennikarka wyjęła kartkę.
- Pozwól, że będę notować – skinęłam głową, a ona zaczęła. – jak to jest być dziewczyną gwiazdora?
- Pytasz o natrętnych paparazzi, czy może o to, jak całuje Zayn? – odparłam beztrosko, a ona się roześmiała, zapisując coś.
- Studiujesz literaturę, prawda? Słyszałam, że masz ogromne osiągnięcia w tej dziedzinie.
Myślałam, że wywiad będzie dotyczyć głównie mojego związku z Zaynem, jednak pytania padały na mój temat, cóż, było to miłą odmianą.
- Masz naturalny cynamonowo- miedziany kolor włosów?
- Nie, co dwa dni maluję je farbką plakatową – Madlen ponownie zachichotała. I jeszcze raz zapytała o to samo, a ja tym razem poważnie odpowiedziałam, że tak.
Wyjęła z torebki gazetę z tym artykułem, w którym napisano o mnie i Jacku, pokazała mi zdjęcie.
- Czy to, co napisano tu jest prawdą? Jak skomentujesz ten wypisek?
- Uważam, że nie ważne, co człowiek zrobi i tak zostanie oceniony za to z góry. Napisano o mnie negatywną opinię, właściwie na podstawie jednego zdjęcia. To było tylko przyjacielski uścisk.
- Tylko? – zadała pytanie dziennikarka. Po jej oczach widziałam, że mi wierzy. Ale to wywiad do gazety, musiała napiąć atmosferę dla zaciekawienia czytelników.
- Podczas wyjazdu Zayna, uderzyłam głową o kafelki i miałam operację. Jack jest moim przyjacielem, pomagał mi. W pierwszych dniach ledwo ruszałam się z łóżka.

Madlen zapytała mnie jeszcze o kilka rzeczy i pożegnałyśmy się. I tak byłam spóźniona na zajęcia.
- Allie? – usłyszałam jeszcze jej głos, kiedy odchodziłam.
- Czy mogę twój numer telefonu?
Podałam jej kilka moich danych, a na odchodne uśmiechnęła się do mnie życzliwie.
- Widzę w tobie potencjał wspaniałej celebrytki.
*
Zayn wracał z nagrania z zamiarem podjechania do centrum i kupienia jakiegoś prezentu Allie. Chociaż jakiś mały drobiazg – myślał. Robienie jej prezentów sprawiało mu ogromną radość i jej reakcja – rumieńce na jej twarzy, przygryzł wargę na myśl tego rozkosznego widoku.
Jednak jadąc ulicą zauważył swoją dziewczynę we własnej osobie. Zwolnił i otworzył szybę, zerkając w jej stronę.
- Hej, maleńka, może gdzieś cię podwieźć? – zapytał kokieteryjnie, a ona na dźwięk jego głosu zaśmiała się uroczo. – Wskakuj, kotku.
Dziewczyna szybko wsiadła do bmw.
- A teraz się tłumacz. Czy nie powinnaś być na zajęciach?
- Powinnam! Ale zaczepiła mnie taka dziennikarka, poprosiła o wywiad. I fajnie się z nią rozmawiało, więc trochę się zagadałyśmy. Uciekł mi autobus i teraz siedzę w aucie jakiegoś przystojniaka.
Malik roześmiał się radośnie.
- Wywiad powiadasz?
- Taak, teraz będę sławniejsza niż ty – zażartowała. Rudowłosa dała mu pstryczka w policzek. Widok jej miedzianych, roztrzepanych włosów, bladej cery i błyszczących oczu skutecznie dekoncentrował chłopaka.
Zayn puścił kierownicę i chwycił jakiś dokument ze schowka.
- Już jesteś – Allie spojrzała na niego pytająco. – Oj, przeczytaj, głuptasie.
Rudzielec wziął do ręki druczek, na drogim ozdobnym papierze było napisane, że właśnie ona wygrała największy konkurs literacki w Anglii. Pobladła, dla niej było to niemożliwe.
- Nie wierzę. Zayn, żartujesz, prawda?
- Skądże! Znalazłem to w naszej skrzynce, spójrz, mam kopertę!
Wyjął zaadresowany papierek z oryginalną pieczęcią pana Mccourtney’a, wspaniałego pisarza i organizatora konkursu.
Chłopak zatrzymał auto na środku ruchliwej ulicy i pocałował Allie namiętnie.
- Gratuluję skarbie, jestem taki dumny… - nie potrafił powiedzieć nic więcej, prócz kilku słów. Naprawdę rozpierała go duma. To jego dziewczyna wygrała największy konkurs w Brytanii!
Samochód, jadący z tyłu zatrąbił, na co Allie zachichotała.
- Blokujemy drogę.
- To co, nic im się nie stanie, jak poczekają – odparł Zayn, znów całując dziewczynę.

Kiedy wrócili do domu, zastali przed nim kilka dziennikarzy, trzymających w rękach gazety, informujące o wygranej Rudowłosej. Na ich widok mulat mocniej ścisnął za rękę Allie.
Wysiedli z samochodu, a trójka dziennikarzy rzuciła się do nich z pytaniami.
- Prosimy o udzielenie odpowiedzi na nasze pytania!
Rudzielec spojrzał bezradnie na swojego chłopaka i wskazał gestem na willę.

- Zapraszam, mamy chwilę na rozmowę – i uśmiechnęła się zachęcająco.





-----------------------------------------------------------------------------------------------------------


Dziękuję Tym, którzy są ze mną cały czas.
Mimo to, zaczynam zastanawiać się nad zawieszeniem bloga. 

piątek, 1 listopada 2013

Rozdział 28, część 2.

~Jack~
Życie w Barcelonie wydawało się zupełnie inne, wszystkie problemy znikały, niczym za dotknięciem czarodziejskiej różdżki. Ale tylko na pozór.
Życie bez Allie było bez sensu. Jednak czy rozsądniejsze było patrzenie na nią i Zayna? nic nie jest takie same, wspaniała Katalonia wcale nie ma tak wielu barw, kiedy nie ma przy tobie osoby, którą darzysz wyjątkowym uczuciem.
Czy wiesz ile ona dla mnie znaczy? Zdajesz sobie sprawę, że to wcale nie jest zwykłe zauroczenie? Szkoda. Bo gdybyś choć przez chwilę był na moim miejscu, rozerwało by ci myśli od natłoku negatywnych uczuć i mojego cierpienia.
Zastanawiałeś się kiedyś, jak drogie jest mi wszystko, co związane z nią?
Oczy jej zawsze przepełnione były karmelowym ciepłem, usta w kolorze wina, a śmiech piękny i melodyczny. Nie naturalnie blada twarz okolona falami miedzianych pasm.
Ścisnąłem w dłoni jej złoty łańcuszek z Matką Boską. Kiedyś zostawiła go u mnie, chciałem jej go zwrócić… ale to jedyna rzecz, która była Allie, a teraz jest w moim posiadaniu.
Czułem się, jakby ktoś powoli, acz dobitnie wbijał mi sztylet w serce.

Nieświadomie przymknąłem oczy i przypominałem sobie miękkość jej dotyku, szybkie bicie serca i uśmiech. Za to wszystko oddałbym tak wiele… obraz dziewczyny się rozmył, wraz z dźwiękiem budziku, oznajmiającego czas na trening.





-----------------------------------------------------------------------------------------------------------

Zdaję sobie sprawę, jak krótka jest ta część, ale postanawiam zaryzykować.  
Chcę przekazać wam trochę uczuć Jacka... mam nadzieję, że mnie nie pobijecie.

czwartek, 24 października 2013

Rozdział 28

*

- Jakie masz na dziś plany? – zapytał mnie Zayn, kiedy jedliśmy śniadanie.
- Muszę skończyć referat i idę na kawę z Jake’iem.
- Jake? Kto to? – jedna brew mulata powędrowała do góry, a mina nie wyglądała na szczęśliwą.
- Studiuje ze mną, jego tata jest lekarzem. Nie chcę iść do szpitala, Jake podrzuci mi moje wyniki badań.
Nie kłamałam, to najszczersza prawda! Kolega obiecał, że załatwi mi tą teczkę z wszystkimi dokumentami, abym nie musiała biegać i błagać wrednych pielęgniarek o pojedyncze kwitki.
- Jeśli tak to wygląda, to się zgadzam – na twarzy mojego chłopaka gościł kuszący uśmiech.
Zaczął zarzucać na siebie kurtkę i całować mnie na pożegnanie. Teraz nasze życie wyglądało o wiele lepiej, chłopcy nagrywali płytę, co oznaczało, iż pan Malik więcej przebywał w domu, niż pod czas trasy. Cóż, dużo więcej!
- Kochanie, o której będziesz?
- Nie wiem, zależy, jak będzie nam szło nagrywanie. Postaram się jak najszybciej.
Po pięciu minutach od jego wyjścia dostałam smsa.
Już tęsknię, chyba będę szybciej, niż planowałem,
Zayn.

Na mojej twarzy zagościł uśmiech.
Za kilka minut i ja wyszłam z domu, aby spotkać się z Jake’iem. Czekał już na mnie.
- Witam panią.
- Cześć, Jake. Idziemy?
Chłopak wesoło przytaknął i wziął mnie pod rękę, roześmiałam się.
- Masz coś przeciwko? Znaczy, może masz rację, jesteś dziewczyną gwiazdora i…
- Daj spokój – zaoponowałam. – Chyba ludzie mają trochę poczucia humoru?
- Wieeesz, różnie bywa!

Opowiedziałam mu całą historię z operacjami i szpitalem, Jake pokiwał głową.
- Czyli tak to wygląda. Z mojej perspektywy nie za fajnie.
- Z mojej także – ponownie się zaśmiałam. – Co u ciebie?
Chłopak zaczął opowiadać o imprezach, klubach i natrętnych panienkach.
- Impreza przez całe życie – dodał, mając na twarzy ujmujący uśmiech.
Zaprzeczyłam.
- Twoje życie to jedna wielka impreza – na moje słowa oboje wybuchliśmy śmiechem.

*

Allie ze spotkania z kolegą wracała w naprawdę dobrym humorze, jedyną rzeczą, jaką chciała teraz robić to czekać na Zayna. Otwierała drzwi do domu, ale usłyszała swoje imię, odwróciła się.
- Jack! Wejdziesz?
- Nie dzięki, ja tylko na chwilę. Chciałem się  pożegnać – powiedział chłopak z półuśmiechem na twarzy.
- Pożegnać?
Rudowłosa odgarnęła włosy z twarzy i ponownie spojrzała na przyjaciela.
- Tak, ja wyjeżdżam… - zrobił na chwilę pauzę, poczym znów zaczął mówić. – Dostałem się do lepszego klubu, wyprowadzam się do Barcelony.
Oczy dziewczyny stały się szkliste, a po policzku spłynęła pojedyncza łza.
- Mówiłeś, że tu ci dobrze, że nie chcesz nic więcej, że…
- Mówiłem. Ale za bardzo cię kocham. Za bardzo, Allie.
- I dlatego wyjeżdżasz? – zapytała po raz kolejny.
- Nie rozumiesz? Patrzenie na ciebie sprawia mi radość, a jednocześnie ból. Co z tego, że teraz się do mnie uśmiechasz, kiedy za pięć minut będziesz całować jego? Na samą myśl… - przeczesał włosy nerwowym ruchem.
- Czego ode mnie oczekujesz, Jack? – złapała go za koszulkę i przytrzymała ją opuszkami palców. – Przepraszam za to, jaką krzywdę ci zrobiłam! Zraniłam cię, wiem!
- To nie twoja wina.
Walker chwycił ją za podbródek, aby na niego spojrzała, jej twarz zalewały łzy, po jego policzku także płynęła słona ciecz.
- Jeżeli on cię skrzywdzi, jeśli on coś ci zrobi, przyjedź do mnie.
Delikatnie przytrzymał jej twarz i ją pocałował, krótko i namiętnie.
- Zawsze będę na ciebie czekał.
Wyszedł poza bramę, po kliku sekundach zniknął z pola widzenia Allie.
Dziewczyna weszła do domu i zsunęła się po drzwiach, twarz ukrywając w dłoniach.
- Dlaczego wszystko musi być takie trudne?! – krzyknęła, a po pustym domu rozległ się dźwięk torby rzuconej o ścianę.

~Alex~
- To chłopiec – Liam kłócił się ze mną.
- Nie, dziewczynka!
- Chłopiec.
Spojrzeliśmy na siebie i wymówiliśmy w tym samym czasie.
- Bliźniaki?
Zaśmialiśmy się radośnie. Nigdy nie pomyślałabym, że szukanie wózków i imion dla dzieci w wieku dwudziestu lat może byś tak wspaniałe… ale dzięki Liamowi tak jest. Mój chłopak pomógł mi przejść trudną chwilę i bardzo mnie wspiera, każdym swoim ruchem i słowem udowadnia, jak bardzo nas kocha. Tak, nas.
- Beżowy czy granatowy? – wskazałam na katalog z pięknymi wózeczkami dla maluchów.
- Granatowy – odparł zaabsorbowany Liam.
- A może beż?
- Nie musisz decydować teraz, mamy jeszcze czas.
- Najlepiej zapytam Allie – uznałam, a chłopak przytaknął.
Właśnie, a co u rudzielca? Najlepiej do niej zadzwonię.
- Hej, Alls! Co porabiasz?
- Leżę, próbuję się uczyć, ale Zayn skutecznie m to uniemożliwia – odezwała się przyjaciółka po drugiej stronie.
- Okey, nie chcę wiedzieć w jaki sposób. Masz dziwny głos, wszystko dobrze?
Znałam Rudą, od razu widać, że coś nie tak. A raczej słychać.
- Pewnie, a czemu ma nie być? Jak się czujesz?

Gadałyśmy kilka minut, aż w końcu poszłam się wykąpać. Po ciężkim dniu przygotowań do bycia mamą. 




-----------------------------------------------------------------------------------------------------
CZEŚĆ, DZIEWCZYNY! 
Poprzedni, krótki rozdział wynagradzam dodaniem tego, mam nadzieję, że się spodoba :*
Mam też dla Was zadanie! - Proszę, abyście w komentarzu napisały mi pomysł na wasz 'wymarzony, fajny' rozdział. Obiecuję, że podejmę się podjęcia każdego pomysłu! 
Dziękuję, kocham ♥