~ Zayn~
W zasadzie to czułem się szczęśliwy. Dlaczego? Może dlatego,
że zrozumiałem, jakim idiotą jestem i mogłem działać! Jak na skrzydłach
leciałem po MOJĄ Allie. Właśnie! Ciekawe jak jej poszło…
Wysiadłem z taksówki i popędziłem po bukiet kwiatów, kątem
oka zauważyłem, że Alls nie wychodzi jeszcze z budynku.
~Allie~
- Gratulacje, panno Evans! Do pracy zapraszam już jutro, mam
nadzieję, że nasza współpraca będzie długa i owocna – szefowa podała mi dłoń i
uścisnęła ją lekko.
Rozmawiałyśmy jeszcze chwilę, a ja wybiegłam rozradowana na
ulicę. Miałam ochotę tańczyć i śpiewać! A może jeszcze jeść? Tak, od kilku dni
nic nie miałam w żołądku, teraz stres znikł. Nie przejmowałam się nawet
pierwszym dniem w pracy. Dam radę! Kto, jeśli nie ja?
Pewnym krokiem ruszyłam wzdłuż chodnika, kierując się do
samochodu.
Właśnie! Nic nie wspominałam, ale zainwestowałam w mój
pierwszy samochód, audi a6 i jestem z siebie dumna, dlaczego? Zarobiłam na
niego sama, pracą w wydawnictwie!
*
Allie prowadziła samochód, była zdenerwowana, bo… Zayn się
nie pokazał, miała nadzieję, że wpadnie chociaż na chwilę, pogratuluje jej.
Początkową radość przyćmił smutek i znużenie.
W tym samym czasie chłopak podbiegł pod budynek siedziby
Vogue z bukietem białych róż, widział jednak, jak rudzielec odjeżdża z
parkingu, z zawrotną prędkością. Krzyknął jej imię, Allie odwróciła się w jego
stronę, lecz z powrotem przeniosła wzrok na jezdnię, nie zdążyła nic zrobić.
Rozpędzone porsche uderzyło prosto w jej samochód.
Przeraźliwy wrzask Malika zagłuszył dźwięk gruchotanej stali.
Z obu samochodów nie zostało nic. Ludzie zaczęli zbiegać ze wszystkich stron,
ktoś krzyczał, inni wzywali karetkę. Totalny chaos ogarnął całą ulicę.
Zayn stał, jak słup, czul jak ziemia osuwa mu się spod nóg,
dłonie odmawiają posłuszeństwa i wypuszcza bukiet róż.
Karetka przyjechała. Chłopaka jadącego porsche zapakowano do
karetki, jego kolegę… w czarny wór. Widział, jak ratownicy noszami transportują
Allie do karetki, widział też, jej zupełnie bladą twarz, była nieprzytomna, w
dodatku – zalana krwią.
Usłyszał rozmowy przechodniów, ludzie się rozchodzili, a z
chmur malutkimi kropelkami padał deszcz.
Czy ona przeżyje? A gdyby… nie, nie dopuszczał do siebie
takiej myśli, lecz z drugiej strony… ten pasażer z porsche… Deszcz zakrył łzy
chłopaka.
~Harry~
Gdy dowiedziałem się, co się stało – natychmiast wsiadłem w
samochód, odebrałem spod parkingu Zayna, który był kompletnie roztrzęsiony.
Machał rękoma i coś tłumaczył, widziałem, jak wyciąga papierosa, nawet nie
protestowałem. Wiedziałem, co on musi czuć, bo to samo czułem i ja. Wiedziałem
jednak, że Allie chciałaby, aby któryś z nas zachował zdrowy rozum. Musiałem
być to, niestety, ja.
Kiedy weszliśmy do szpitala, na pierwszy rzut oka widać było,
że coś się stało. Lekarze biegali, siostry krzyczały, byłem przekonany, że będzie dobrze, przecież musi być. Lekarze
walczyli o życie Allie i chłopaka z porsche. Zjechałem po ścianie i ukryłem
twarz w dłoniach.
- kilka dni później –
*
Dziewiętnastoletni chłopak, który spowodował wypadek miewał
się dobrze. Miał kilka złamań, ale jego życiu nic nie zagrażało. Natomiast
Allie… z nią było gorzej. Była w śpiączce, miała połamane żebra i nogę,
zwichnięty nadgarstek, wstrząs mózgu. Lekarze twierdzą, że szybko wróciłaby do
siebie, gdyby tylko się obudziła. Ale nie budziła.
Alexandra w tym czasie urodziła zdrową dziewczynkę, którą
nazwała Nallie i codziennie z Nicole odwiedzały rudowłosą. Ale po kilku dniach
entuzjazm, że „wszystko będzie dobrze” zniknął w zupełności. Mała Nallie
patrzyła z nosidełka na śpiącą ciocię i dotykała malutką rączką jej gładkiej i
białej, niczym śnieg cery. Liam wówczas obejmował Alexandrę i wchodził wraz z
rodziną z Sali. Przyjechali też Cole i rodzice rudzielca, mieszkali w domu
Zayna, który nie był w stanie nic zrobić, chodził z kąta w kąt. Harry
przesiadywał godzinami w szpitalu, przynosił świeże kwiaty i cały czas
opowiadał Allie o czymś nowym.
- kolejny tydzień później –
~Allie~
Pamiętam wszystko, o czym mówił Harry, słyszałam jego słowa,
czułam łzy Zayna na mojej twarzy i jego dotyk.
Otworzyłam oczy i poczułam niesamowity ból. Tak źle jeszcze
ze mną nie było.
- Peszek – mruknęłam do siebie.
Odczepiłam wenflon od ręki i kroplówkę, kilka elektrodów, na
stoliku zauważyłam listy, które wrzuciłam do czarnej torby znajdującej się pod
moim łóżkiem. Z torby wyjęłam białą koszulkę i czarną bluzę, szybko się ubrałam
i cichutko wyszłam z pokoju.
*
Zayn wszedł do
szpitala, poczym skierował swe kroki do sali rudzielca. Ale łóżko było puste,
więc opanował go strach. Znalazł lekarza.
- Doktorze, co się stało?! Łóżko jest puste, obudziła się?
- Nie... byłem tam niedawno i pacjentka nadal… sprawdźmy.
Ale dziewczyny naprawdę nie było.
Na szczęście Zayn znał rudowłosą nie od dziś i wiedział, że
musiała wyjść.
Zostawił lekarza bez wyjaśnień i pobiegł do domu.
------------------------------------------------------------------------------------------------------------
Półtora miesiąca przerwy, półtora miesiąca bez komentarzy, półtora miesiąca czekania na motywację.
Półtora miesiąca, który mógł Was zawieść, właściwie zawieść mogłam zawieść ja.
Tydzień temu były moje urodziny i to podczas nich zdecydowałam się na dalsze prowadzenie bloga, wcześniej - wątpliwości rozrywały mnie od środka.
Życzę Wam miłego czytania,
PS. SPRAWDZAM LISTĘ OBECNOŚCI - KTO CZYTA = KOMENTARZ!
Witam!
OdpowiedzUsuńZacznę od notki...
ZNAM TEN BÓL (?)
ROZDZIAŁ NA MOIM BLOGU, JUŻ DAWNO NAPISANY, A MOTYWACJA ZEROWA. NO CÓŻ. PRZYNAJMNIEJ BILANS JEST RÓWNY ZERU ;>
************************
Co do rozdziału...
Wkurza mnie fakt, że "cały czas" coś się jej dzieje.
Rozumiem, ma laska pecha, ale bez przesady ;)
Tym sposobem, ten blog staje się monotonny, a ty marnujesz swój talent!
Nie potraktuj tego jako tzw. hejta, tylko radę :>
Zmień coś, bo akcje z 'wypadkiem', 'szpitalem' itp. stanie się powoli moim koszmarem hahaha
Natomiast, twój styl pisania odbiega od innych ;>
Suma-sumarum...
Nie jest źle, ale mogłoby być lepiej!
Love,
Madzik ^^
zgadzam sie z "supermoda12" choć mi sie nawet podobało bo dawno juz tu nie było rozdziału;P ! masakra musi wrócić dawna miłość<3
OdpowiedzUsuń