piątek, 10 stycznia 2014

Rozdział 36

~Allie~
- Liam! – wrzasnęłam z całych sił, widząc ledwo przytomną Alex na tarasie. – Payne, do jasnej cholery, chyba nie chcesz wylądować w szpitalu, bo jeśli się tu nie zjawisz za…
- Co się stało? – wychylił się za drzwi, lecz nie musiałam mu tłumaczyć.
Nie wiem kiedy, nie wiem jak, ale wszystko działo się ta szybko, że całe towarzystwo siedziało w autach i jechaliśmy do szpitala. Błagam Alex, wytrzymaj…
- Co się dzieje, kochanie? Halo? – zdenerwowany Liaś siedział razem z nią na tylnym siedzeniu naszego bmw, odwróciłam się w jego stronę.
- Jest jej słabo, mdleje. Spokojnie, spróbuj cały czas z nią rozmawiać – w tym momencie odwróciłam się do Zayna – proszę, jedźmy szybciej.
Niemal cały Londyn pochłonięty był sylwestrową zabawą tak więc spotkaliśmy się z dość rzadkim przypadkiem – brakiem korków.
- Robię, co mogę – powiedział cicho Malik, a mi nagle ciśnienie się podniosło ‘robię, co mogę’. Zirytowana uderzyłam nogą w fotel.
- Hej, przecież to nie moja wina – warknął mulat, już miałam mu odpyskować, ale odszukał moją dłoń i uścisnął ją mocno, zaczęłam się rozluźniać.
Tymczasem z tyłu samochodu Payne prowadził cichą konwersację z mdlejącą Alexandrą, była blada i bolał ją brzuch. Na widok słabej przyjaciółki moje serce się kroiło.
Ale Malik nie próżnował i po chwili podjechaliśmy pod szpital. Wybiegłam z auta, aby zaraz powrócić z pielęgniarkami i lekarzem, którzy zawieźli Alexandrę na salę.
Czekaliśmy na korytarzu, siedząc. Nikt nie wiedział co się dzieje.
- Tak właściwie… to co się stało mamuśce? – szepnął mi do ucha Niall.
Ordynator wyszedł z Sali.
- Zapraszam panie Payne, zrobimy  usg – nie miał niezadowolonej miny, uśmiechał się miło, a na mój widok mrugnął okiem, od razu zrozumiałam, że wszystko jest w porządku.
Siedzieliśmy dość długo na podłodze w poczekalni. Nicole i Louis wrócili do domu, zostałam już tylko ja, Harry i Zayn. Liam wyszedł do nas na chwilkę.
- Dobrze, wszystko jest dobrze. Dziękuję wam, Allie, dzięki. Idźcie do domu, przepraszam, że przez nas nasz sylwester się nie udał.
- Odbijemy to sobie – odparł uśmiechnęły Niall.
- Pewnie – poparłam go. – Możemy coś dla was zrobić?
- Nie, pomogliście mi wiele, zostaniemy sami.
Lecz kiedy chłopak wrócił do Sali, uznaliśmy, że przecież i sam Liam ledwo stoi na nogach, a Alex samej nie zostawimy. Postanowiliśmy, że nakłonimy go niedługo do powrotu do domu. Ja i Hazza zostaliśmy w szpitalu.
Zayn zmarszczył czoło, nie wyglądał na szczęśliwego, ale przyznał nam rację, pocałował mnie czule i powiedział, że przyjdzie po nas za kilka godzin. Zostaliśmy z Loczkiem sami.

*
Zayn nie chciał podważać decyzji Allie, darzył ją zaufaniem, pojechał więc do domu bez słowa. Wracając jechał powoli, cały czas myśląc o jego dziewczynie i o tym, czy już do końca będą razem, czy może rudowłosa go zostawi… ale odrzucał od siebie niebezpieczne myśli. Wysiadł szybko z auta, ale widok Jacka siedzącego na schodach przed jego domem wcale nie poprawił mu nastroju.
- Co ty tu robisz? – syknął. – Zapomniałeś o naszej rozmowie sprzed dwóch miesięcy?
- Allie mi nie odpisywała, chciałem się z nią zobaczyć.
Ton jego głosu, zarówno jak i uśmiech był bezczelny. Malik czuł przyrost miłości do Alls, nie odpisała mu, nie chciała mieć z nim nic wspólnego.
- Nie przyszło ci na myśl, że ma cię dość? Że nie chce mieć już z Tobą nic wspólnego?
- Czyżby? – odrzekł piłkarz lekceważąco. Zayn zmierzył go wzrokiem, Jack wydawał mu się jeszcze wyższy i bardziej rozrośnięty. Walker co prawda, zmężniał, ale i wyprzystojniał, a dziś ubrany był w czarne jeansy i ciemną kurtkę, wyglądał naprawdę bardzo dobrze.
- Ona tobą gardzi, rozumiesz? Już się dla niej nie liczysz, wynoś się stąd.
Jeszcze kilka miesięcy temu Jack wyszedłby z posiadłości mulata, ale tym razem stał jak wmurowany w ziemię. Nie zamierzał odejść.
- Przepraszam bardzo, masz może kłopoty ze słuchem? – warknął Zayn, a na twarzy Jacka znów pojawił się kpiący uśmiech.
- Myślisz, że tylko ty jej pragniesz? Nie, ona nie będzie wiecznie twoja, zapamiętaj moje słowa.
Malik nie wytrzymał, ruszył z impetem na chłopaka, uderzając go mocno z prawej pięsci w twarz. Zmieszany nagłym obrotem akcji Walker, otrząsnął się dopiero po chwili, aby zadać Zaynowi cios w brzuch. Mulat klęknął z bólu, ale kopnął Jacka w kostkę, ten stracił równowagę.

Po kilku godzinach rudzielec wracał do domu, jej czuwanie się skończyło. Nie chciała dzwonić po Zayna, część drogi przejechała autobusem, a pozostałą przeszła spokojnym krokiem, niemal zasypiając.
Zadowolona weszła do domu.
- Hej, Zayni! – krzyknęła w progu, zaczęła zdejmować płaszczyk, gdy zza rogu wyszedł Malik, z podbitym okiem i rozdartą wargą. – Co się stało?
Zayn, jakby niewzruszony bólem, oparł się o ścianę i uśmiechnął najładniej, jak potrafił.
- Tylko na mnie nie wrzeszcz. Obiecaj.
Dziewczyna pokiwała z niezrozumień głową. O co chodziło?
Przeszła do kuchni i zaczęła szukać apteczki, zaprowadziła Zayna na kanapę, położyła jego głową na swoich kolanach i zaczęła go opatrywać. W tym samym czasie mulat opowiadał, jak to przyszedł Jack, zaczął go prowokować i o przebiegu bójki. Kiedy zakończył zdawanie relacji spojrzał na Allie, miała rozjaśnione oczy, a usta rozciągał jej się w uroczym uśmiechu.
- Dziękuję Zayn. Za wszystko.
- Nie jesteś zła? – odparł szczerze zdziwiony i podsunął się bliżej niej.

- Skądże… mam nadzieję, że dałeś mu popalić i nie wróci.



------------------------------------------------------------------------------------------------
Witam moje kochane, co u Was?
Chciałam Wam bardzo, bardzo serdecznie podziękować za to, że jesteście ze mną. Kocham Was mocno!
Domyślacie się chyba, że opowiadanie dobiega końca...:) 

7 komentarzy:

  1. omg czyli że jack wrócił ale allie go nie chce... i dobrze! :D rozdział świetny jak zawsze ale waitt... jak to koniec? ;(

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Cieszę się, że jesteś zaadowolona! :)
      Tak, koniec, mało osób czyta i komentuje, uważam, że czas je zakończyć..

      Usuń
  2. Coo ?! Koniec.. ? Niee... nie możesz.... ;cc musisz dobić do 60-tego rozdziału ! Piszzz... masz talent ! Czytam i czytam.. ale nie przestawaj... i szkoda mi Jack'a ;cc.. ~ Zuzek

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. To jest druga część opowiadania - pierwsza miała 29 rozdziałów, tak więc całe ma już 66 :*
      Bardzo Ci dziękuję, ale po prostu za mało osób już to czyta.

      Usuń
  3. uuuuu :* superr rozdział ;P wow ! allie sie nie wkurzyła :() szkoda ze już kończysz

    OdpowiedzUsuń
  4. Sama tego chciałaś.
    Jadę po ciebie.
    Teraz.
    Tak, o tobie mówię.
    Jak ty skończysz pisać to opowiadanie, to ja zadzwonię do chłopaków i przekaże im to. Później, razem z Niallem obmyślimy plan jak zjeść całe twoje zapasy, a ty tym sposobem zaczniesz pisać ponownie.
    Ja nie żartuję.
    W końcu, po coś ma się tych znajomych lolz...
    Ps. Nie mogłam wcześniej się odezwać [powód wyjaśniałam w rozdziale xD], ale teraz już jestem i masz wpierdol moja droga. Wyciągam właśnie piłę mechaniczną i jadę do ciebie autostopem xD
    PISZ DALEJ!!!
    JESZCZE TU WRÓCĘ!

    Madzik ^^

    OdpowiedzUsuń