~Allie~
- Liam! – wrzasnęłam z całych sił, widząc ledwo przytomną
Alex na tarasie. – Payne, do jasnej cholery, chyba nie chcesz wylądować w
szpitalu, bo jeśli się tu nie zjawisz za…
- Co się stało? – wychylił się za drzwi, lecz nie musiałam mu
tłumaczyć.
Nie wiem kiedy, nie wiem jak, ale wszystko działo się ta
szybko, że całe towarzystwo siedziało w autach i jechaliśmy do szpitala. Błagam
Alex, wytrzymaj…
- Co się dzieje, kochanie? Halo? – zdenerwowany Liaś siedział
razem z nią na tylnym siedzeniu naszego bmw, odwróciłam się w jego stronę.
- Jest jej słabo, mdleje. Spokojnie, spróbuj cały czas z nią
rozmawiać – w tym momencie odwróciłam się do Zayna – proszę, jedźmy szybciej.
Niemal cały Londyn pochłonięty był sylwestrową zabawą tak
więc spotkaliśmy się z dość rzadkim przypadkiem – brakiem korków.
- Robię, co mogę – powiedział cicho Malik, a mi nagle
ciśnienie się podniosło ‘robię, co mogę’. Zirytowana uderzyłam nogą w fotel.
- Hej, przecież to nie moja wina – warknął mulat, już miałam
mu odpyskować, ale odszukał moją dłoń i uścisnął ją mocno, zaczęłam się
rozluźniać.
Tymczasem z tyłu samochodu Payne prowadził cichą konwersację
z mdlejącą Alexandrą, była blada i bolał ją brzuch. Na widok słabej
przyjaciółki moje serce się kroiło.
Ale Malik nie próżnował i po chwili podjechaliśmy pod
szpital. Wybiegłam z auta, aby zaraz powrócić z pielęgniarkami i lekarzem,
którzy zawieźli Alexandrę na salę.
Czekaliśmy na korytarzu, siedząc. Nikt nie wiedział co się
dzieje.
- Tak właściwie… to co się stało mamuśce? – szepnął mi do
ucha Niall.
Ordynator wyszedł z Sali.
- Zapraszam panie Payne, zrobimy usg – nie miał niezadowolonej miny, uśmiechał
się miło, a na mój widok mrugnął okiem, od razu zrozumiałam, że wszystko jest w
porządku.
Siedzieliśmy dość długo na podłodze w poczekalni. Nicole i
Louis wrócili do domu, zostałam już tylko ja, Harry i Zayn. Liam wyszedł do nas
na chwilkę.
- Dobrze, wszystko jest dobrze. Dziękuję wam, Allie, dzięki.
Idźcie do domu, przepraszam, że przez nas nasz sylwester się nie udał.
- Odbijemy to sobie – odparł uśmiechnęły Niall.
- Pewnie – poparłam go. – Możemy coś dla was zrobić?
- Nie, pomogliście mi wiele, zostaniemy sami.
Lecz kiedy chłopak wrócił do Sali, uznaliśmy, że przecież i
sam Liam ledwo stoi na nogach, a Alex samej nie zostawimy. Postanowiliśmy, że
nakłonimy go niedługo do powrotu do domu. Ja i Hazza zostaliśmy w szpitalu.
Zayn zmarszczył czoło, nie wyglądał na szczęśliwego, ale
przyznał nam rację, pocałował mnie czule i powiedział, że przyjdzie po nas za
kilka godzin. Zostaliśmy z Loczkiem sami.
*
Zayn nie chciał podważać decyzji Allie, darzył ją zaufaniem,
pojechał więc do domu bez słowa. Wracając jechał powoli, cały czas myśląc o
jego dziewczynie i o tym, czy już do końca będą razem, czy może rudowłosa go
zostawi… ale odrzucał od siebie niebezpieczne myśli. Wysiadł szybko z auta, ale
widok Jacka siedzącego na schodach przed jego domem wcale nie poprawił mu
nastroju.
- Co ty tu robisz? – syknął. – Zapomniałeś o naszej rozmowie
sprzed dwóch miesięcy?
- Allie mi nie odpisywała, chciałem się z nią zobaczyć.
Ton jego głosu, zarówno jak i uśmiech był bezczelny. Malik
czuł przyrost miłości do Alls, nie odpisała mu, nie chciała mieć z nim nic
wspólnego.
- Nie przyszło ci na myśl, że ma cię dość? Że nie chce mieć
już z Tobą nic wspólnego?
- Czyżby? – odrzekł piłkarz lekceważąco. Zayn zmierzył go
wzrokiem, Jack wydawał mu się jeszcze wyższy i bardziej rozrośnięty. Walker co
prawda, zmężniał, ale i wyprzystojniał, a dziś ubrany był w czarne jeansy i
ciemną kurtkę, wyglądał naprawdę bardzo dobrze.
- Ona tobą gardzi, rozumiesz? Już się dla niej nie liczysz,
wynoś się stąd.
Jeszcze kilka miesięcy temu Jack wyszedłby z posiadłości
mulata, ale tym razem stał jak wmurowany w ziemię. Nie zamierzał odejść.
- Przepraszam bardzo, masz może kłopoty ze słuchem? – warknął
Zayn, a na twarzy Jacka znów pojawił się kpiący uśmiech.
- Myślisz, że tylko ty jej pragniesz? Nie, ona nie będzie
wiecznie twoja, zapamiętaj moje słowa.
Malik nie wytrzymał, ruszył z impetem na chłopaka, uderzając
go mocno z prawej pięsci w twarz. Zmieszany nagłym obrotem akcji Walker,
otrząsnął się dopiero po chwili, aby zadać Zaynowi cios w brzuch. Mulat klęknął
z bólu, ale kopnął Jacka w kostkę, ten stracił równowagę.
Po kilku godzinach rudzielec wracał do domu, jej czuwanie się
skończyło. Nie chciała dzwonić po Zayna, część drogi przejechała autobusem, a
pozostałą przeszła spokojnym krokiem, niemal zasypiając.
Zadowolona weszła do domu.
- Hej, Zayni! – krzyknęła w progu, zaczęła zdejmować
płaszczyk, gdy zza rogu wyszedł Malik, z podbitym okiem i rozdartą wargą. – Co
się stało?
Zayn, jakby niewzruszony bólem, oparł się o ścianę i
uśmiechnął najładniej, jak potrafił.
- Tylko na mnie nie wrzeszcz. Obiecaj.
Dziewczyna pokiwała z niezrozumień głową. O co chodziło?
Przeszła do kuchni i zaczęła szukać apteczki, zaprowadziła
Zayna na kanapę, położyła jego głową na swoich kolanach i zaczęła go opatrywać.
W tym samym czasie mulat opowiadał, jak to przyszedł Jack, zaczął go prowokować
i o przebiegu bójki. Kiedy zakończył zdawanie relacji spojrzał na Allie, miała
rozjaśnione oczy, a usta rozciągał jej się w uroczym uśmiechu.
- Dziękuję Zayn. Za wszystko.
- Nie jesteś zła? – odparł szczerze zdziwiony i podsunął się
bliżej niej.
- Skądże… mam nadzieję, że dałeś mu popalić i nie wróci.
------------------------------------------------------------------------------------------------
Witam moje kochane, co u Was?
Chciałam Wam bardzo, bardzo serdecznie podziękować za to, że jesteście ze mną. Kocham Was mocno!
Domyślacie się chyba, że opowiadanie dobiega końca...:)
omg czyli że jack wrócił ale allie go nie chce... i dobrze! :D rozdział świetny jak zawsze ale waitt... jak to koniec? ;(
OdpowiedzUsuńCieszę się, że jesteś zaadowolona! :)
UsuńTak, koniec, mało osób czyta i komentuje, uważam, że czas je zakończyć..
Coo ?! Koniec.. ? Niee... nie możesz.... ;cc musisz dobić do 60-tego rozdziału ! Piszzz... masz talent ! Czytam i czytam.. ale nie przestawaj... i szkoda mi Jack'a ;cc.. ~ Zuzek
OdpowiedzUsuńTo jest druga część opowiadania - pierwsza miała 29 rozdziałów, tak więc całe ma już 66 :*
UsuńBardzo Ci dziękuję, ale po prostu za mało osób już to czyta.
uuuuu :* superr rozdział ;P wow ! allie sie nie wkurzyła :() szkoda ze już kończysz
OdpowiedzUsuńMi także będzie ciężko bez Was... :/
UsuńSama tego chciałaś.
OdpowiedzUsuńJadę po ciebie.
Teraz.
Tak, o tobie mówię.
Jak ty skończysz pisać to opowiadanie, to ja zadzwonię do chłopaków i przekaże im to. Później, razem z Niallem obmyślimy plan jak zjeść całe twoje zapasy, a ty tym sposobem zaczniesz pisać ponownie.
Ja nie żartuję.
W końcu, po coś ma się tych znajomych lolz...
Ps. Nie mogłam wcześniej się odezwać [powód wyjaśniałam w rozdziale xD], ale teraz już jestem i masz wpierdol moja droga. Wyciągam właśnie piłę mechaniczną i jadę do ciebie autostopem xD
PISZ DALEJ!!!
JESZCZE TU WRÓCĘ!
Madzik ^^