*
Allie stała przed drzwiami do mieszkania Jacka. Nie potrafiła
określić swoich uczuć, plątała się w nich, to wszystko było takie trudne… Nie
potrafiła spojrzeć Jackowi w oczy, nie umiała powiedzieć mu po raz kolejny, że
nie może liczyć od niej na nic więcej, prócz przyjaźni. Była za słaba.
Ale Walker drzwi nie otwierał, więc dziewczyna schyliła się,
aby wsunąć przez przerwę między nimi a podłogą, krótki liścik. Nie oglądając
się za siebie, zbiegła po schodach i wyszła na zatłoczoną ulicę Londynu.
Natychmiast owiał ją zimny powiew wiatru, co sprawiło, że automatycznie okryła
się szczelniej kurtką. Z czułością spojrzała na małego labradorka,
maszerującego wiernie tuż przy jej nodze. Zgrabnie wymijali przechodniów, tuż
do domu, ponieważ, niestety do szpitala, jak wszystkim z resztą wiadomo,
zwierząt wprowadzać nie można było.
Dzisiejszy dzień był dla Rudowłosej tym pracowitym, więc gdy
zaprowadziła Raylego do domu, od razu pognała do sklepu po owoce i sok dla
Alexandry.
Pospiesznie wędrując między półkami, nieco niezdarna wpadła
na jakiegoś chłopaka.
- Przepraszam… - podniosła na niego oczy, tym samym
rozpoznając Jake’a. Tyle czasu minęło odkąd się widzieli!
- Alls! – zawołał uradowany, niemal ściskając dziewczynę w
ramionach. – Tak dawno cię nie widziałem! Pisałem nawet, ale nie
odpowiedziałaś, pomyślałem, że zmieniłaś numer.
- Faktycznie, w moim życiu ostatnio powstało takie
zamieszanie, że sama mam problem z połapaniem się… co u ciebie?
- Wszystko w porządku, zmieniłem tryb życia – błysnął białymi
ząbkami w uśmiechu. – No i myślę o tym, żeby wrócić do domu, Londyn nie jest
chyba dla mnie.
Allie zmarszczyła czoło i popatrzyła na niego uważniej.
- Czekaj, czekaj… największy imprezowicz jakiego znam,
opuszcza miasto, aby pomagać tacie w gabinecie? Coś mi tu nie pasuje!
Chłopak odparł śmiechem i zaczął tłumaczyć, że zrozumiał do
czego prowadzi wieczne imprezowanie, chciał się ustatkować.
- Jake, to ty? Porwali cię kosmici? – dźgnęła go palcem w
żebra, on znów zachichotał.
- Chciałbym, żebyś mnie odwiedziła w moim rodzinnym mieście.
Mówił poważnie, dlatego Evans, przeczesała włosy dłonią i
zgodziła się z uśmiechem.
- Spieszysz się, leć, zadzwonię, jak już się ogarnę –
powiedział, przytulając ją na pożegnanie.
I faktycznie poleciała – po piętnastu minutach drogi była u
Alex.
- Jak się czuje przyszła mamusia?
Brunetka podniosła się do postawy siedzącej, obdarowała
przyjaciółkę uśmiechem i zaczęła opowiadać o opiniach lekarzy i
przygotowaniach.
- Jest w porządku, termin mam za dwa tygodnie, dlatego
lekarze zdecydowali, żebym została tu do końca. Liam o mnie dba.
Ruda obróciła się przez ramię i spojrzała na uśmiechniętego
chłopaka, wydawał być się taki dumny i szczęśliwy.
- Jak nasz Bad boy? – zapytał Allie, śmiejąc się.
- O co chodzi? – Alexandra nic nie wiedziała, bo dziewczyna
wolała jej nie obciążać niepotrzebnymi sprawami. Porozmawiała chwilę z parą,
ale uświadamiając sobie, która godzina, zebrała się szybko. Musiała podpisać
kilka dokumentów na uczelni.
Tymczasem Jack, wrócił do domu z porannego treningu, a
wchodząc do mieszkania, zauważył bladoróżową kopertę, podniósł ją z
zaciekawieniem.
Zdjął pospiesznie kurtkę i usiadł na sofie, zaczął otwierać
kopertę, jak gdyby była najdelikatniejszą rzeczą na świecie. W środku był
krótki list.
Jack,
Sam wiesz, jak bardzo mi na Tobie zalezy. Lecz nie wszystko jest tak proste, jak może Ci sie wydawac, wyjechales, sama nie wiem dlaczego, a teraz wracasz i zadasz czegos
wiecej…
Postrzebowalam
Cie, podczas Twojej nieobecnosci, nawet nie wiesz jak bardzo. Potem napisales
list o tym, jak mnie kochasz, lecz ja pragne twojej przyjazni, zrozum, chce
przyjaciela, jestes nim, zawsze byles i proszę pozostan nim. Tak bardzo lakne Twej obecnosci.
Tesknie
, jak nigdy…
Allie
-------------------------------------------------------------------------------------------------
Przepraszam, za tak długą nieobecność...
Przyczyniło się do tego kilka czynników, między innymi grypa, z którą się teraz zmagam, ale podczas ferii, które własnie się zaczynają nadrobię zaległości.
Mam do Was kilka pytań, a mianowicie.... :))
1. Czy podoba Wam się rozdział?
wiecie także, że planuję koniec opowiadania, lecz, chcę wiedzieć -
2. chciałybyście, abym pociągnęła dalszy wątek wydarzeń (kilka rozdziałów) czy może już mam pisać epilog?
Wasze zdanie bardzo się dla mnie liczy... Kocham Was i dziękuję za to, że jesteście.
Chciałabym także podziękować marcie tomlinson za nominację, jednak postanowiłam, że po prostu nie czuję się na siłach w tym roku. Dziękuję kochana, to wiele dla mnie znaczy.