czwartek, 20 lutego 2014

Rozdział 38


*

Allie postanowiła wrócić do Bradford na kilka dni. Zayn jechał z chłopcami do LA, a ona nie chciała spędzać samotnie tego tygodnia. Kiepski nastrój i chęć zabawienia się rozpierały ją od środka.
- Cześć skarbie – powiedziała mama, kiedy wysiadła z samochodu. Zaczęła ją przytulać i ciągnąć za rękę do domu. Tata był jeszcze w pracy. – Zaparzę naszą ulubioną kawę i wszystko mi opowiesz – zawołała radośnie kobieta, cytując urywek reklamy. Rudzielec chwycił filiżanki i pomachał  nimi, jakby do taktu.
- Chwyt marketingowy? – uniosła brew ku górze.
Oglądając jeden z durnych teleturniejów, znanych w UK, Allie spowiadała się mamie… dosłownie. Opowiadała wszystko po kolei, ze szczegółami, o Zaynie, dziewczynach, a nawet o Jacku.
- Ciężka sprawa, pomyślimy nad tym później…
- Wydaje mi się, że nie ma nad czym myśleć – ruda wzruszyła ramionami. – wszystko leży w jego rękach.
- A jak czuje się Alex?
- Jest dobrze, ale mam nadzieję, że poczeka na mnie, aż wrócę – zaśmiała się w odpowiedzi. – Stęskniłam się za wami. Dlatego przyjechałam. Brakowało mi tego ciepła rodzinnego domu i waszego spokoju.
- Poetycko.
- A jak w pracy? W domu?
- Brakuje nam ciebie, Allie, tak szybko wyleciałaś z Bradford. Wszyscy twoi znajomi są jeszcze z rodzinami, mieszkają tu. Cole często zachodzi i pyta o ciebie. Mówi, że nie utrzymujecie kontaktu, a bardzo by tego chciał, pusto tu bez ciebie.  Ja i tata, radzimy sobie dobrze, praca, znajomi i czas leci, ale są wieczory, kiedy siadamy razem w salonie i…
Rudowłosa spojrzała pytająco na matkę.
- I jest tu tak cicho, dziwnie, wręcz nie naturalnie bez Twojego uroczego śmiechu, wesołych zagabywań, nowych żartów. Szybko dorosłaś. Mam poczucie winy, że zaniedbaliśmy twoje zdrowie, ale ty nic nam nie mówiłaś. ..
- Teraz jest dobrze – pochyliła się do kobiety i uścisnęła jej dłoń.


- Macie jakieś plany na wieczór? – dziewczyna zajrzała do sypialni rodziców.
- Dostaliśmy zaproszenie na kolację, ale postanowiłem ją przełożyć – odparł Thomas.
- Nie, idźcie. Ja też mam kilka spraw do załatwienia.
Szybko przeskoczyła kilka schodków, kiedy znalazła się w swoim pokoju, zaczęła zdejmować kremowy sweter i obcisłe spodnie. Automatycznie sięgnęła do torby po czarne legginsy i luźną koszulę. Zbiegła  przed drzwi i wrzuciła na stopy air maxy, a na wierzch ciemną kurtkę i czapkę, miała nadzieję, że nikt jej dziś nie rozpozna.
- Wychodzę! Nie czekajcie  na mnie wieczorem, będę późno, ciao.
I tyle było widać po Allie Evans.

Szła pustymi uliczkami z przewieszoną, czarną materiałową torbą, słysząc dźwięk powiadomienia w telefonie, zaklęła cicho i przystanęła, aby odczytać wiadomość.

Jesteśmy w LA,
Tak bardzo tęsknię,
Kocham,
Zayn xx

Bez wahania wystukała odpowiedź i popędziła dalej. Na szczęście Cole nie mieszkał daleko. Zapukała lekko do drzwi ze znaną wam już nieśmiałością. Otworzyła je mama Cola, Sam.
- Dobry wieczór, czy nie przeszkadzam?
- Allie? Boże, skarbie, wchodź! No, dalej, śmiało! – kobieta, która nadal była drobną brunetką zaczęła ją ściskać. – Tak dawno Cię nie widziałam… kiedy przyjechałaś?
- Kilka godzin temu, a pani wydaje mi się coraz młodsza.
Dziewczyna posłała jej gorący uśmiech, a kobieta roześmiała się i zaczęła dziękować. Po chwili na rudzielca spadła gromada komplementów, jaka to z niej dojrzała i piękna dziewczyna.
- Zjesz coś może? Już dzwonię po tego urwisa, żeby wrócił do domu.
Za kilka minut Cole wpadł jak tornado do domu, bo matka oświadczyła mu, że ktoś na niego czeka. Ale ostatnią osobą, której się spodziewał była właśnie Allie. Jego reakcja była natychmiastowa, zdecydowana, przygarnął dziewczynę do siebie, silnym ramieniem
i zamknął uścisk.
Sam przyglądała im się z lekkim rozbawieniem i czułością, widząc jak chłopak drży z podniecenia na przyjazd dziewczyny.


- Dlaczego przyjechałaś? – zapytał, kiedy już siedzieli u niego w pokoju i pili zimnego Sumersby. Dziewczyna zmrużyła oczy i odpowiedziała powoli.
- Wiem, jak zachowałam się w listopadzie, kiedy przyjechałam, wpadłam do Ciebie raz, potem na imprezę i odjechałam bez pożegnania. I zdaję sobie sprawę z mojego błędu. Ale chcę naprawić nasz kontakt.
Chłopak opuścił głowę, co wprawiło rudzielca w zakłopotanie, lecz po chwili uniósł wzrok i wypowiedział bezgłośnie ‘dziękuję’.

Tego wieczoru nie chcieli nigdzie wychodzić, wspominali czasy licealne i obgadywali znajomych ze szkoły. Przypominali sobie, jak to było, kiedy zachowywali się jak papużki nierozłączki.
Allie rozglądała się po pokoju Cola, nic się tu nie zmieniło – myślała. Nadal ‘centrum’ jego pokoju było ogromne łóżko, a tuż przy nim leżał puszysty dywan. Przy ścianie stało biurko, a na końcu pokoju szafa, w której Cole nie sprzątał od kilku lat, można tam było znaleźć wszystko.
- Pamiętasz, jak uczyłem cię ściągać? – wyrwał ją z zamyślenia. – zawsze się cykałaś.
- Za to ty nie myłeś się przez kilka tygodni, bo urządzaliście mistrzostwa, ‘kto wytrzyma najdłużej bez prysznica’.
- Nadal je urządzamy – zaśmiał się, oczywiście żartując, a ruda odsunęła się od niego, z miną w stylu ‘soo ugly’. – Wróć do Bradford – zmienił nagle temat. – Proszę, kończysz już studia, prawda? Mogłabyś mieszkać tu i pracować, miałabyś rajskie życie.

W głowie dziewczyny zagościło poważne pytanie – przyjaciółki i miłość w Londynie,
Czy czułe i swobodne życie z przyjacielem i rodziną w Bradford?

Po raz kolejny stanęła przed nią konieczność podjęcia trudnej decyzji. 



------------------------------------------------------------------------------------------------------

Dobry wieczór! Co u Was, kochane?
Jeśli mogę Was o coś prosić to oto, abyście zajrzały na poprzedni post :)

wtorek, 18 lutego 2014

Możecie mnie zabić...

Postanowiłam kontynuować opowiadanie, co zaszkodzi, kiedy będzie ono nieco dłuższe od pozostałych?
Robię to między innymi z miłości do Was, bardzo Wam za wszystko dziękuję, jesteście najlepszymi czytelniczkami na całym świecie. A mianowicie... bloga będę pisać, dopóki mnie nie opuścicie i pomysłów mi nie zabraknie.
Zawaliłam trochę ostatnio pisanie,
z powodu nauki, ale też dlatego, że jestem znów chora, ale łażę do szkoły...
Pozdrawiam i całuję -
Wasz zasmarkaniec...